Mogę kończyć z przytupem
3 pytania do ALEKSANDRA WOJCIECHOWSKIEGO, trenera brązowych medalistów
1. Koniec z czwartym miejscem. Jest pan szczęśliwy z tego brązu?
- Udało się. Emocje są, wzruszenie też. Jestem nie tyle szczęśliwy, co zadowolony, że mogę kończyć z przytupem. Mam już 75 lat.
Oglądałem wyścig jak zwykle, plecami do toru. Widziałem początek, środek i koniec, czyli najważniejsze momenty. Przełamałem klątwę czwartego miejsca, która towarzyszyła nam na ostatnich igrzyskach.
Przez prawie 30 lat się w to bawiłem, więc pora pomyśleć o innym, drugim życiu, bo niewiele zostało. Ze sportem nie skończę, zawsze coś tam będę robił.
2. Czym różnią się czwórki z 2009 i 2024 roku?
- Nie lubię porównań. Na zrobienie osady trzeba przynajmniej trzy lata. Trzeba wycisnąć z tych ludzi to, co mają w sobie najlepszego. Ci chłopcy byli trochę inni, bardziej dynamiczni. Bardziej wesoło podchodzili do tematu, ale solidnie. Tamci to była ciężka, mocna robota, ale też skuteczna.
3. Co było kluczem do sukcesu?
- Ci chłopcy chcieli razem wiosłować. A już w ostatnich dwóch latach nie było mowy o zmianach w osadzie. Pozytywna solidarność przyniosła sukces. Każdy z tych chłopaków jest inny. Z każdym można było pogadać. Nie zawsze poważnie, ale rozumieli o co chodzi w tym sporcie. Tam jest czterech liderów. Jak się spotykają, to każdy ma swoje zdanie. Wiosłują jednak w jednym kierunku -i do tego tyłem.