Sport

Młodzieżowy ból głowy

Jesteśmy na półmetku sezonu, więc można podsumować, jak GKS Katowice radzi sobie z wypełnianiem limitu młodzieżowca.

Trener Rafał Górak nie jest zwolennikiem przepisu o młodzieżowcu. Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus

Przypomnijmy, aby uniknąć płacenia milionowych kar, każdy z zespołów ekstraklasy musi grać polskimi zawodnikami urodzonymi 1 stycznia 2003 roku lub później przez co najmniej 3000 minut. Już przed sezonem był to problem dla ekipy Rafała Góraka. Latem do Lecha z wypożyczenia powrócił Antoni Kozubal i GKS stracił głównego piłkarza, który zapewnił młodzieżowe minuty na zapleczu ekstraklasy.

Latem, po awansie GieKSy do elity, gdy do klubu jeszcze nie został wypożyczony Mateusz Kowalczyk, zapytaliśmy prezesa GKS-u Krzysztofa Nowaka, czy klub stać na zapłacenie milionowej kary za niewypełnienie limitu. Prezes wyraził się jasno - klub nie może sobie na to pozwolić.

Gdy Kowalczyk zaczął grać w ekstraklasie, wydawał się lekiem na całe zło. Miał praktycznie samodzielnie wypełnić limit. Przy okazji jest bardzo dobrym piłkarzem, więc jego gra w podstawowym składzie nie wzbudzała wątpliwości. Kowalczyk to jednak młody piłkarz, który potrzebuje odpoczynku. Ponadto zmagał się z urazem. Dlatego w minionej kolejce, w starciu z Lechią Gdańsk, trener dał mu odpocząć i w wyjściowej jedenastce zabrakło młodzieżowca (teoretycznie mogli grać Jakub Antczak, Bartosz Baranowicz lub Alan Bród, którzy razem uzbierali w tym sezonie 162 minuty w ekstraklasie). GieKSa nie po raz pierwszy w sezonie straciła minuty, które potrzebne jej będą do wypełnienia młodzieżowego limitu.

Po 17 kolejkach katowiccy zawodnicy U-21 uzbierali 1234 minuty na boiskach. Jeśli z taką samą częstotliwością będą grali w drugiej części sezonu, limitu nie uda się osiągnąć. Klub nie dobrnie też do granicy 2500 minut młodzieżowców, co będzie oznaczać karę w wysokości miliona złotych.

Już na początku sezonu trener Rafał Górak nie ukrywał, że nie jest fanem rozwiązań proponowanych przez PZPN w sprawie zawodników U-21. - Będziemy się starali wypełnić limity w tym jakże nieszczęśliwym przepisie o młodzieżowcach. Dlaczego jest on nieszczęśliwy? Nie podoba mi się, bo są bogate kluby, które postanowią ten przepis ominąć i po prostu zapłacą karę - powiedział szkoleniowiec GKS-u w lipcu, po meczu ze Stalą Mielec, gdy debiutował Mateusz Kowalczyk. Sytuacja katowickiego zespołu pod tym względem oczywiście nie jest dramatyczna (deficyt da się nadrobić), ale po rundzie jesiennej trener Górak znów postanowił podzielić się przemyśleniami na temat przepisu. - Jestem zezłoszczony na ten przepis. Bardzo się irytuję za każdym razem, kiedy o nim rozmawiam, bo zdaję sobie przecież sprawę z tego, że mamy deficyt minutowy. Ktoś założył, że jest to przepis, który ma promować młodych polskich zawodników. Natomiast w sobotę w drużynie przeciwnika (Lechii - przyp. red.) widzieliśmy dziesięciu młodych zawodników, ale nie byli to Polacy. To jest przepis, który powstał nie wiadomo po co - powiedział Rafał Górak i dodał. - Czy mam pomysł na młodzieżowców na rundę wiosenną? Będę szukał ich po kątach przy Bukowej. Może gdzieś leży jeden, wtedy go przytulę, jeśli rocznik się będzie zgadzał. Ale o czym my rozmawiamy? Jesteśmy przecież w ekstraklasie… - komentował ironicznie opiekun GieKSy. Pod względem liczby minut młodzieżowców na boisku jego drużyna zajmuje trzecie miejsce od końca. Za nią znajduje się Górnik Zabrze (1215 minut) i Legia Warszawa (1059). Natomiast dwie drużyny już wypełniły sezonowy limit 3000 minut. Są to Korona Kielce (3657) i Zagłębie Lubin (3054).

Kacper Janoszka

Barbórka w kościele

Środę drużyna GKS-u Katowice rozpoczęła od porannej mszy świętej w parafii pw.św. Szczepana w Bogucicach. Msza w intencji Górniczego Klubu Sportowego odbyła się z okazji Barbórki. W kościele pośród górników pojawili się działacze, sportowcy, trenerzy i kibice klubu.