Młodych było multum...
Zapaśniczy turniej dzieci i młodzieży w Katowicach.
ZAPASY
Z jednej strony obrazuje to więź, jaka łączy pokolenia zapaśników, z drugiej, co niemal każdy z nich podkreślał – że drzemie w nich tęsknota za odbudowaniem potęgi polskich zapasów, zwłaszcza oczywiście klasycznych, bo wymienieni z tą odmianą tego sportu związali swoje kariery, a niektórzy i całe życie.
Do Katowic przyjechali przedstawiciele siedmiu klubów z Polski oraz trzech z Czech, w sumie dobrze ponad setka młodych i bardzo młodych zawodników, co pokazuje, że chętnych do uprawiania zapasów nie brakuje. I to było bazą rozlicznych rozważań o teraźniejszości i przyszłości, nie tylko zresztą tej dyscypliny, a ich zasadniczym tłem były wyniki – a raczej ich brak – na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Długą na ten temat rozmowę odbyliśmy m.in. z szefem polskich zapasów, Andrzejem Supronem, a jej konkluzja była prosta: bez fundamentalnych zmian organizacyjnych w polskim sporcie nie będzie zmiany na lepsze. Paradoksalnie, przydałoby się powielić niektóre rozwiązania, jakie stosowano za czasów tzw. komuny. Mówiono o nich wówczas „lewe etaty” (usytuowanie ludzi sportu w zakładach pracy), co miało wydźwięk pejoratywny, ale też zapewniały one ciągłość szkolenia w klubach, tudzież dawały zawodnikom pewność bytu, a w związku z tym – spokojny czas na podnoszenie umiejętności, w wielu przypadkach do najwyższego międzynarodowego poziomu. Ale to już temat na inne, dłuższe opowiadanie.
Pod względem sportowym najlepiej zaprezentowali się w Katowicach zapaśnicy Olimpijczyka Radom, którzy wygrali klasyfikację drużynową, wyprzedzając Unię Racibórz i Siłę Mysłowice.
(ag)