17-letni Barłomiej Barański może stać się ważniejszą postacią w Ruchu niż podczas zmagań jesiennych. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Młoda fala nadciąga?

Dla kilku młodszych zawodników zagraniczny obóz z pierwszą drużyną był pierwszym kontaktem z seniorską piłką.


Jesienią jednym z problemów Ruchu Chorzów była postawa młodzieżowców. Właściwie jedynym, który radził sobie w ekstraklasie, był Tomasz Wójtowicz (rocznik 2003). Gdy pod koniec rundy wypadł z gry z racji zabiegu artroskopii barku, brak młodzieżowców stał się aż nadto widoczny. Obecnie, po zimowych transferach, grupa młodych piłkarzy w szatni Ruchu jest zdecydowanie liczniejsza. To nie tylko Filip Wilak (rocznik 2003), którego na naszych łamach szeroko już przedstawialiśmy, ale także kolejni zawodnicy, którzy w Turcji pokazali się z dobrej strony i dali sygnał trenerowi Januszowi Niedźwiedziowi, że ten może na nich liczyć. - Sprzęt do noszenia jest teraz łatwiej rozdzielić - uśmiecha się Bartłomiej Barański (rocznik 2006), drugi młodzieżowiec za Wójtowiczem pod względem stażu w chorzowskiej drużynie.

Sama obecność Barańskiego najlepiej pokazuje, jak zmienia się rywalizacja wśród młodzieżowców w chorzowskim zespole. Siedemnastolatek jesienią w lidze zagrał zaledwie dziewięć minut w dwóch meczach i teraz o poprawienie tego wyniku na pewno nie będzie łatwo. Ruch potrzebuje jednak co najmniej trzech-czterech młodzieżowców, a może się zdarzyć nawet tak, że trener będzie desygnował do gry więcej niż jednego zawodnika o tym statusie. Wobec odejścia Kacpra Skwierczyńskiego (rocznik 2003) nastolatek pochodzący z Katowic może okazać się zatem niezbędny w chorzowskiej drużynie. Nawet wobec transferów Filipa Wilaka i Mike’a Hurasa (rocznik 2006) oraz faktu, że Tomasz Wójtowicz obecnie nie jest jeszcze zdolny do gry, ale w połowie rundy wiosennej na pewno będzie do dyspozycji trenerów.

Barański dobrze pokazał się na zgrupowaniu, zanotował asystę w zwycięskim spotkaniu z Brerą Strumica (2:1). To on zaliczył kluczowe podanie przy bramce Michała Feliksa w drugiej połowie. - Na pewno liczby i asysty cieszą. Każdy taki moment dodaje pewności siebie, teraz trzeba robić wszystko, by takich okazji było coraz więcej - mówi pomocnik, który w tym spotkaniu wpisał się nawet na listę strzelców. Sędzia jednak w tym wypadku odgwizdał spalonego. - Na pewno dobrze mi się grało w tym meczu. Występowałem jako „dziesiątka” i skrzydłowy. Wydaje mi się, że swoje zadanie spełniłem, ale ja sam osobiście trochę więcej wymagam od siebie - dodaje zawodnik, który do Ruchu przyszedł latem 2022 roku.

- Jestem w drużynie „Niebieskich” drugi rok i zauważam, że piłka seniorska jest zupełnie inna niż gra w juniorach - mówi Barański, który ma za sobą grę między innymi w Akademii Lecha Poznań. - Z racji tego, że jestem w szatni z dorosłymi chłopakami, na pewno trochę dojrzałem, inaczej patrzę na pewne rzeczy i moje doświadczenie mogę również przekazywać młodym chłopakom, którzy do nas dołączyli tej zimy - dodaje jeden z najmłodszych graczy w seniorskiej ekipie Ruchu, który do tej pory grał głównie w rezerwach. - Nieważne, gdzie będę grał wiosną, najważniejsze, by dawać z siebie wszystko, żeby pokazywać się z jak najlepszej strony i realizować założenia - mówi.

Bartłomiej Barański to niejedyny zawodnik, który jesienią grywał głównie w drugiej drużynie, a w Turcji miał okazję zaprezentować się nowemu trenerowi Ruchu. Z dobrej strony w końcówce obozu pokazali się również Ksawery Kwiatkowski (rocznik 2006) i Krzysztof Przydacz (rocznik 2004), którzy do Turcji przylecieli w trakcie obozu. Zwłaszcza ten pierwszy zaimponował w wygranym sparingu z Brerą. - Bardzo dobrze zagrał. Grał w większym wymiarze, więc można go ocenić w szerszej perspektywie. Na pewno pozytywny występ. Wejście Krzyśka Przydacza także na plus. Jest to lewonożny zawodnik, a grał na prawej stronie, więc to nie było łatwe, zwłaszcza dla tak młodego zawodnika - mówił po zwycięskim sparingu trener Janusz Niedźwiedź, który dał Przydaczowi szansę gry także w ostatniej grze kontrolnej, która była jednak zamknięta dla mediów i obserwatorów.

 

(TD)