Sport

Mocna głowa Neugebauera

Beniaminek ekstraklasy podpisał nowy kontrakt z ukraińskim pomocnikiem, Iwanem Żelizko.

Tomasz Neugebauer (pierwszy z lewej) nie dokończył meczu ze Śląskiem Wrocław z powodu trafienia piłką w głowę. Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus

LECHIA GDAŃSK

W 1. kolejce nowego sezonu zespół z Gdańska postarał się o niespodziankę, remisując na wyjeździe z aktualnym wicemistrzem Polski, Śląskiem Wrocław. Jednym z bohaterów tego spotkani był 21-letni pomocnik gości Tomasz Neugebauer, który strzelił gola niemal z połowy boiska, lobując bramkarza Rafała Leszczyńskiego. - Oczywiście, że po tym meczu wciąż odczuwamy niedosyt - przyznał szczerze wychowanek Odry Centrum Wodzisław Śląski. - Mieliśmy dobre momenty, Śląsk też je miał. Ostatnie 10 minut to tylko rywale mieli piłkę, my wybijaliśmy i staraliśmy się bronić. Niestety, to się nie udało. Co mam więcej powiedzieć... Na wyjeździe pierwszy mecz, z wicemistrzem, gdzie dla większości naszych zawodników był to debiut w ekstraklasie. Zremisować z wicemistrzem Polski to też sztuka, ale powtarzam, odczuwamy niedosyt. Szanujemy jednak ten punkt, bo wiemy, że to jest bardzo trudny przeciwnik. Moja bramka? Oczywiście cieszę się z jej zdobycia, ale jeszcze bardziej bym się cieszył, gdybyśmy wygrali.
Piłkarz Lechii musiał zejść z boiska w 60 minucie, ponieważ przyjął na głowę soczysty strzał Mateusza Żukowskiego, który przez wiele lat był zawodnikiem biało-zielonych, trafił tam z Pogoni Lębork. - Jak do piłki podchodził „Żuko”, to wiedziałem, że będzie mocny strzał - powiedział Tomasz Neugebauer. - Akurat, niestety, dostałem w głowę. Teraz wszystko jest w porządku, ale po uderzeniu piłki bolała mnie głowa. Próbowałem wrócić na boisko, lecz poczułem, że kręci mi się w głowie. Powiedziałem, że nie ma to sensu, nie ma co ryzykować. To był dopiero pierwszy mecz w sezonie, a ja chcę grać w piątek przeciwko Motorowi Lublin.

30 czerwca przyszłego roku Neugebauerowi kończy się kontrakt z Lechią i jeszcze nie jest przesądzone, że umowa zostanie prolongowana. - Toczą się rozmowy, jest pewien zapis w umowie, także na razie spokojnie.

W tym tygodniu Lechia przedłużyła kontrakt z 23-letnim pomocnikiem, Iwanem Żelizko. Ukrainiec dołączył do zespołu 1 sierpnia ubiegłego roku, podpisując umowę na dwa lata. Teraz działacze postanowili nie zwlekać z jej przedłużeniem, będzie obowiązywała do 30 czerwca 2028 roku. W poprzednim sezonie wychowanek Karpat Lwów był jednym z kluczowych zawodników biało-zielonych (rozegrał 27 meczów w 1. lidze, w których zdobył trzy gole) i walnie przyczynił się do powrotu gdańszczan do ekstraklasy. - Lechia stała się klubem mojego życia - powiedział po złożeniu „autografu” pod nowym kontraktem Iwan Żelizko. - Kocham to miasto, ludzi tutaj mieszkających, nasz stadion i oczywiście pasję okazywaną przez naszych kibiców. Wygrywajmy dalej i sprawmy, by ludzie byli dumni z naszej drużyny.

Zadowolony z przedłużenia współpracy z ukraińskim piłkarzem jest również prezes Lechii, Paulo Urfer. - Iwan jest nie tylko świetnym zawodnikiem, ale przede wszystkim niesamowitym człowiekiem - powiedział w przypływie szczerości sternik klubu z Trójmiasta. - Jego spokojne przywództwo i charyzma będą kluczem do naszych przyszłych sukcesów. Reprezentuje przyszłość Lechii i zgodziliśmy się podpisać to przedłużenie z klauzulą wykupu, która ochroni obie strony przed interesami klubów trzecich.

Bogdan Nather