Sport

Mistrzowie znów górą

Reprezentacja Hiszpanii odniosła trzecie zwycięstwo w bieżącej edycji Ligi Narodów.

Alvaro Morata poprawił się po nietrafionym rzucie karnym. Fot. PAP/EPA

LIGA NARODÓW

Miesiąc temu Hiszpanie pojawili się w Belgradzie. W stolicy Serbii mierzyli się z ekipą Dragana Stojkovicia i bili głową w mur. Nie potrafili zmusić bramkarza Predraga Rajkovicia do tego, żeby wyciągnął piłkę z siatki. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, który był fatalnym wynikiem dla reprezentacji „La Furia Roja”. Kadra była w końcu świeżo po zwycięstwie w mistrzostwach Europy. Selekcjoner Luis de la Fuente i jego podopieczni nie mogli pozwolić na to, żeby scenariusz z Belgradu powtórzył się w Kordobie, gdzie rozgrywany był mecz rewanżowy.

Szybki gol

Problemy kadrowe (kontuzja Daniego Carvajala oraz Rodriego) nie mogły powstrzymać ekipy z Półwyspu Iberyjskiego. Hiszpanie chcieli pokazać się przed własną publicznością z jak najlepszej strony. Udało im się to w minioną sobotę, gdy grali w Murcji przeciwko Danii. Wygraną 1:0 zapewnił Martin Zubimendi, zawodnik zastępujący Rodriego. We wtorek w starciu z Serbią zabłysnął natomiast Pedro Porro, zastępca Carvajala. To właśnie on w 5 minucie posłał idealne dośrodkowanie. W polu karnym dostrzegł świetnie ustawionego Aymerica Laporte, który pewnym strzałem głową wyprowadził Iberyjczyków na prowadzenie.

Do końca pierwszej połowy Hiszpania była stroną dominującą. Serbowie oddali tylko jeden strzał, a w tym czasie gospodarze siedem razy próbowali zaskoczyć golkipera. „La Furia Roja” była też znacząco częściej w posiadaniu piłki. Nie przyniosło to jednak podwyższenia prowadzenia, choć podopieczni de la Fuente skonstruowali kilka ciekawych akcji. Swoich sił próbował m.in. Zubimendi, który posłał mocne uderzenie sprzed pola karnego, ale piłka minęła poprzeczkę o centymetry.

Z piekła do nieba

Obraz spotkania nie uległ drastycznej zmianie po przerwie. Hiszpania starała się zdobyć drugiego gola i w 52 minucie wywalczyła sobie najlepszą możliwą okazję na bramkę. Wszystko przez to, że Veljko Birmancević zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym. Sędzią spotkania był Daniel Stefański. Bydgoszczanin błyskawicznie podjął decyzję o podyktowaniu „jedenastki”. Powtórki obejrzane przez arbitrów w wozie VAR pokazały, że rzut karny Hiszpanom się należał, pomimo dyskusji prowadzonych przez Serbów. Na tyle głośno zgłaszali pretensje polskiemu arbitrowi, że ten jeszcze ukarał Nikolę Milenkovicia oraz Aleksandara Mitrovicia żółtymi kartkami.

Do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł kapitan Alvaro Morata. 31-latek chciał uderzyć mocno, pod poprzeczkę, ale posłał futbolówkę… w trybuny. Uderzył fatalnie, ale go nie zdemotywowało. Telewizyjne kamery uchwyciły wsparcie, jakie otrzymał od trenera i piłkarz Milanu musiał je poczuć, bo nieco ponad 10 minut po nietrafionym rzucie karnym zdobył gola. Tym razem był bezbłędny. Po akcji, w której Hiszpanie wymienili kilka szybkich podań, Morata zdecydował się na strzał z okolic 16 metra. Precyzyjne uderzenie znalazło drogę do siatki.

Kwadrans w osłabieniu

Sędzia Stefański do końca meczu miał sporo pracy. Przekonał się o tym w 75 minucie, gdy Strahinja Pavlović faulował Mikela Oyarzabala, który już wychodził na pojedynek z bramkarzem. Hiszpan był doskonale ustawiony, ale serbski defensor nie pozwolił mu na zakończenie akcji strzałem. Polski arbiter najpierw pokazał Pavloviciowi, klubowemu koledze Moraty, żółtą kartkę. Szybko dostał jednak informację z wozu VAR, że 23-latkowi należy się czerwona kartka. Po analizie sędzia poprawił się i wykluczył obrońcę z boiska. Faul był jednak bolesny dla Serbów nie tylko z powodu utraty zawodnika, ale także z uwagi na to, że Alex Baena perfekcyjnie wykorzystał rzut wolny podyktowany po przewinieniu. Uderzył nad murem w okienko i Rajković nie miał szans na skuteczną interwencję.

Wynik 3:0 spowodował znaczne zmniejszenie tempa rywalizacji. Hiszpanie byli pewni zwycięstwa i nie mieli zamiaru marnować sił na kolejne trafienia. Osłabieni Serbowie nie mieli natomiast odpowiednich narzędzi do tego, żeby zdobyć chociaż honorową bramkę.

Kacper Janoszka

Dywizja A

Grupa 4

1:0 – Laporte (5), 2:0 – Morata (65), 3:0 – Baena (77)

1:0 – Freuler (26), 1:1 – Isaksen (27), 2:1 – Amdouni (45+1), 2:2 – Eriksen (69)

1. Hiszpania

4

10

8:1

2. Dania

4

7

6:3

3. Serbia

4

4

2:5

4. Szwajcaria

4

1

3:10

 

Dywizja C

Grupa 3

1. Irlandia Płn.

4

7

7:1

2. Białoruś

4

6

2:1

3. Bułgaria

4

5

1:5

4. Luksemburg

4

2

1:4

 

Grupa 2

1. Rumunia

4

12

11:2

2. Kosowo

4

9

9:4

3. Cypr

4

3

1:10

4. Litwa

4

0

3:8