Mistrzowie dodatkowego czasu
Wicemistrzowie kraju z Katowic mają kłopoty ze skutecznością, ale mimo to wygrywają.
Hokeiści GieKSy mają za sobą aż dziewięć meczów kontrolnych i pięć z nich wygrali, w tym tylko jeden w regulaminowym czasie. Podopiecznych trenera Jacka Płachty można zatem określić mistrzami dodatkowego czasu, bowiem trzy razy wygrali po karnych i raz w dogrywce. Właśnie z IceFighters Lipsk najpierw zwyciężyli 3:2 po karnych, zaś w rewanżu 2:1 po dogrywce. – Do optymalnej formy jeszcze nam daleko – tak mówili hokeiści GieKSy, gdy schodzili do szatni.
Zespół z niemieckiej Oberligi (trzeci poziom rozgrywkowy) okazał się dla wicemistrzów kraju wymagającym rywalem. W pierwszym spotkaniu między słupkami stanął Michal Kieler, zaś w ataku po wyleczeniu kontuzji kolana pojawił się Igor Smal. Jedynie Ben Sokay był nieobecny, ale zaczął już trenować na lodzie i być może pojawi się w inauguracyjnym spotkaniu. Hokeiści z Lipska nie przestraszyli się katowiczan i szukali swoich szans do zdobycia gola. Gospodarze zaczęli agresywnie i już w 4 minucie Bartosz Fraszko mógł zdobyć gola, ale bramkarz Konstantin Kessler stanął na wysokości zadania. W 7 minucie po faulu tuż przed bramką Michael Burns nie wykorzystał karnego, bramkarz GKS-u wyczuł jego intencje. Zresztą Kieler w tym spotkaniu jeszcze kilka razy pokazał się z dobrej strony. Choćby w 30 minucie, kiedy po uderzeniu z niebieskiej linii odbił krążek, ale przy dobitce Emila Aronssona był już bezradny. Goście niezbyt długo się cieszyli prowadzeniem, bo 33 sekundy później efektownym uderzeniem popisał się Stephen Anderson. W ostatniej odsłonie oba zespoły znów zaliczyły po trafieniu. Dogrywka nie przyniosła żadnego rozstrzygnięcia, a w rzutach karnych Grzegorz Pasiut zdobył bramkę na miarę zwycięstwa.
Rewanż miał podobny przebieg. Gospodarze zaczęli atakować z impetem i już na początku Dante Salituro znalazł się w dogodnej sytuacji, lecz nie zdołał jej wykorzystać. GKS mocno naciskał, ale nic z tego nie wychodziło. Hokeiści z Lipska rzadko atakowali, bo zespół trenera Płachty mocno ograniczył im ruchy. Ani jedni, ani drudzy nie zdołali sobie wypracować sytuacji do zdobycia gola. Wprawdzie Pasiut z prawego bulika mocno „wypalił” w stronę bramki, ale krążek wylądował na szybie pleksiglasowej. Wynik bezbramkowy długo się utrzymywał, aż w końcu Dennis Reimer zdołał pokonać Johna Murraya. Gospodarze sami siebie ukarali, bo nieporadnie wyprowadzali krążek z własnej tercji, zaś goście go przejęli i pod koniec drugiej tercji zdobyli bramkę.
To podrażniło katowiczan. Przy obu golach dla GKS-u współudział miał Fraszko, który wcielił się w rolę w asystenta. Najpierw lewoskrzydłowy pierwszego ataku mocno uderzył, ale bramkarz Kessler obronił parkanem, ale przy dobitce Dante Salituro był bezradny. Tym razem o wygranej GKS-u zadecydowała dogrywka trzech na trzech. Gospodarze długo „czarowali” rywali, wjeżdżali i wyjeżdżali z ich tercji. W końcu Fraszko zdecydował się na dynamiczną akcję, wjechał do strefy gości i podał do Santeriego Koponena. Fin w swoim stylu precyzyjnym uderzeniem zdobył zwycięskiego gola.
- Jestem potwornie zmęczony, bo od trzech tygodni biorę antybiotyki po ukąszeniu kleszcza – wyjawił Fraszko. - Ciężko pracujemy, by w sezonie ligowym prezentować się jak najlepiej. Na razie prezentujemy się średnio i jesteśmy trochę na bakier ze skutecznością.
Dzisiaj chwila oddechu, a w kolejnych dniach treningi i na zakończenie tygodnia ostatni sprawdzian formy z Podhalem w Nowym Targu.
- GKS Katowice – IceFighters Lipsk 3:2 (0:0, 1:1, 1:1, 0:0) po karnych 1-0
0:1 - Aronsson – Eriksson – Hubner (29:15), 1:1 – Anderson – Bepierszcz (29:48), 1:2 – Visner – Eriksson (43:44), 2:2 – Fraszko – Pasiut (49:14, w osłabieniu), 3:2 – Pasiut (karny).
- GKS Katowice – IceFighters Lipsk 2:1 (0:0, 0:1, 1:0, 1:0)
0:1 – Reimer – Bondarenko (38:56), 1:1 – Salituro – Fraszko (42:06, w przewadze), 2:1 – Koponen – Fraszko (63:31).
GKS: Kieler; Kostek – Runesson, Koponen – Virtainen, Englund – Maciaś, Verveda; Salituro – Pasiut – Fraszko, Michalski – Anderson – Bepierszcz, Dawid – Waxin-Engback – Smal, Kowalczuk – Jakub Hofman – Rydstrom. Trener Jacek PŁACHTA.
W rewanżu między słupkami stanął Murray oraz nastąpiły drobne retusze w trzecie i czwartej formacji.
(sow)