Jedni odnieśli historyczny sukces, drudzy spadli z ligi. Fot. Michał Kość/PressFocus


Mistrzostwo w pół godziny

Już w pierwszej połowie Jagiellonia zagwarantowała sobie mistrzostwo Polski.


Gdy w 5 minucie gola zdobył Nene, stało się jasne, że białostoczanie obrali kurs na złoto. Portugalczyk wykorzystał podanie Afimico Pululu i pewnym strzałem z pola karnego wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Ledwie 6 minut później kolejną bramkę zdobył Taras Romanczuk. 32-latek był niepilnowany w „szesnastce” przy rzucie rożnym i głową umieścił piłkę w siatce. Poznaniaków wykończył Jesus Imaz. Po świetnej akcji Kristoffera Hansena oraz Dominika Marczuka Hiszpan znalazł się w doskonałej sytuacji i nie pomylił się, strzelając 12. gola w sezonie.

3-bramkowa przewaga wystarczyła. Warta już się nie podniosła. Zwycięstwo zapewniło Jagiellonii pierwszy w historii tytuł mistrzowski. Po ostatnim gwizdku na boisku wbiegli kibice, którzy chcieli razem z piłkarzami świętować sukces.

Radość gospodarzy mocno przysłoniła smutek Warty. Podopieczni Dawida Szulczka, dla którego był to ostatni mecz w roli trenera poznaniaków, w skupieniu oczekiwali na wieści ze stadionu Lecha. To tam toczyła się najważniejsza dla nich rozgrywka. Gdy do Białegostoku dotarła informacja, że Korona zdobyła 3 punkty w starciu z „Kolejorzem”, okazało się, że to właśnie Warta pożegnała się z ekstraklasą.

Kacper Janoszka


GŁOS TRENERÓW

Adrian SIEMIENIEC: - To, czego drużyna dokonała w tym roku, jest rzeczą nieprawdopodobną. Piłkarze cały czas mieli w sobie wiarę, odwagę, pasję, spokój i konsekwencję i do końca wierzyli, że jesteśmy w stanie to zrobić.

Dawid SZULCZEK: - Przez 30 miesięcy przeszliśmy długą drogę, wiele było pięknych chwil, były też trudne. I tak naprawdę w strefie spadkowej znaleźliśmy się chyba na ostatnie 30 minut sezonu. Tak się to zakończyło, mimo że w tej strefie spadkowej nie byliśmy chyba przez dwa lata.