Mistrzostwo dla Unii!
To był dopiero początek świętowania... Fot. Marcin Bulanda/PressFocus
Mistrzostwo dla Unii!
Mark Kaleinikovas zapewnił oświęcimianom złoto.
Po 20 latach hokeiści z Oświęcimia zdobyli mistrzostwo Polski, pokonując w siódmym meczu obrońców tytułu, GKS Katowice. O wszystkim zadecydowało tylko jedno trafienie - w dogrywce Marka Kaleinikovasa. Tęsknota za złotem w Oświęcimiu była ogromna i w tym play offie towarzyszyła zespołowi wielka presja. Jednak ją wytrzymali i z tej batalii wyszli zwycięsko! Re-Plast Unia wystąpi w Lidze Mistrzów!
Przywileje młodości
Dla dwóch młodych, utalentowanych hokeistów piątek był szczególnym dniem. Kamil Sadłocha, napastnik Unii, obchodził 25. urodziny i jubilat po raz kolejny wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności, bowiem zdobył ważnego gola na 3:0 i przy trafieniu Krystiana Dziubińskiego zapisał asystę. Natomiast Kacper Maciaś, zdolny defensor GKS-u Katowice, miał 21. urodziny i pewnie je na długo zapamięta. Jego zespół przegrał z kretesem i ani przez chwilę nie miał punktu zaczepienia. To nieprawdopodobne jaką można przejść metamorfozę w ciągu dwóch dni.
- W tym finale gramy dobrze, ale czasami nam brakuje szczęścia i tak właśnie było w minioną środę w Katowicach - przekonywał polsko-amerykański napastnik Unii. - Nie boję o stronę fizyczną swoją oraz kolegów, bo solidnie pracowaliśmy w siłowni i na lodzie. Strona mentalna, moim zdaniem, jest po naszej myśli. A urodziny? Zostają odłożone na później i pewnie, że chciałbym mieć podwójne święto.
- Co mam powiedzieć kwadrans po takim meczu? - zapytał retorycznie obrońca GKS-u, Jakub Wanacki, który dzielnie stawił czoło dziennikarzom. - Najwyraźniej nie dojechaliśmy na ten mecz i trzeba go szybko wyrzucić z pamięci. Nie zareagowaliśmy odpowiednio na grę rywali i wynik był taki jak był. Sami sobie zgotowaliśmy taki los. Zapomnieć i jak najszybciej wyciągnąć wnioski. Trzeba się zregenerować i zaprezentować się jak najlepiej w spotkaniu nr 7.
W zespole gospodarzy zabrakło ważnej postaci, fińskiego napastnika Erika Ahopelto i zastąpił go, z powodzeniem, Sadłocha. Stąd też były drobne korekty w poszczególnych formacjach, ale gra zespołu nie straciła na jakości. Doświadczenie Sebastiana Kowalówki jest bezcenne, bo zawsze pojawia się w formacjach specjalnych. Wprawdzie gospodarze w przewadze gola nie zdobyli, ale chwilę po wyjściu z boksu kar Alexiego Varttinena „Kowal” jako pierwszy wpisał się na listę strzelców. Z minuty na minutę frustracja gości się pogłębiała i faule ich zupełnie pogrążyły. W 36 min po golu Sadłochy na 3:0 nikt nie miał wątpliwości kto zostanie zwycięzcą. W 50:03 min Hampus Olsson za kłócie kijem Carla Ackereda (wyraźnie go sprowakował, trzymając kij) otrzymał 5 min, a dodatkowo dwie za niesportowe oraz karę meczu. Natomiast Miro Lehtimaeki w tym samym czasie otrzymał karę za ostrość. A potem ukarany został Olli Iisakka i skończyło się na stracie dwóch goli i frustracja jeszcze bardziej się pogłębiła... Co było widoczne zachowaniu w większości ekipy.
Jedno trafienie
Olsson za sprawą komisarza ligi (Marta Zawadzka) został zdyskwalifikowany na jedno spotkanie (!) i trenerzy znów zastosowali wariant awaryjny. Na środku czwartego ataku pojawił się Maciaś, bo wcześniej debiutował w tej roli, zastępując Igora Smala, u którego podejrzewano wstrząśnienie mózgu. W ekipie gości były drobne przetasowania, bowiem po krótkiej chorobie powrócił Erik Ahopelto i Sadłochę znów zobaczyliśmy w pierwszej piątce. W trakcie meczu trenerzy dokonywali zmian w ustawieniu.
Już od pierwszego gwizdka rozpoczęła się twarda walka, bo jedni i drudzy nie zamierzali ustępować. Akcje były prowadzone w szybkim tempie i zawodnicy starali się strzelać z każdej pozycji. Jednak klarownych sytuacji nie było, bo o fajerwerkach technicznych trudno było marzyć. Tuż przed końcem meczu John Murray odbił krążek przed siebie, spadł on pod nogi Andrija Densykina. Jednak Ukrainiec nie zdołał go opanować i nie skierował go do siatki. Tuż przed końcowym gwizdkiem Sam Marklund za zagranie wysokim kijem otrzymał karę i drugą tercję gospodarze rozpoczęli od osłabienia. Hokeiści Unii nie stworzyli żadnego zagrożenia. W 31 min w boksie kar za przeszkadzanie znalazł się Ville Heikkinen, ale i gospodarze nie potrafili zaskoczyć osłabionych gości. Lundin bronił z dużym wyczuciem. W 36 min agresywnie grający Marklund trafił w słupek, zaś w rewanżu Heikkinen znalazł się tuż przed Murrayem, ale też nie zdołał go pokonać. Tylko ułańska szarży jednych lub drugich może przynieść zwycięstwo - do takiego wniosku doszliśmy po 40 minutach gry. Stąd też z niecierpliwością czekaliśmy na ostatnią odsłonę. A tymczasem obie drużyny były w klinczu. Owszem, były okazje, ale ani jeden zawodnik nie potrafił skierować krążka do siatki. W końcówce Mateusz Bepierszcz zdecydował się na odważny rajd i mocny strzał, ale krążek tylko musnął słupek. Przewaga była po stronie gospodarzy (w strzałach 33-24), ale nic z tego nie wynikało. Po raz czwarty w tym finale o zwycięstwie miała zadecydować dogrywka. W ostatnim meczu finałowym zrezygnowano z karnych i dogrywki są aż do zdobycia gola. A wszystko mogło się już rozstrzygnąć w 62 min, bo najpierw Iisakka stanął przed szansą pokonania Lundina, a chwilę potem Ackered trafił w słupek. Ta ostatnia sytuacja była analizowana przez sędziów, ale telewizyjne powtórki wszystko wyjaśniły. Potem Bepierszcz i znów Ackered zatrudniali bramkarzy. W końcu nastąpiła akcja tego finału. W 67 min Lorraine wyłożył krążek do Kaleinkovasa, a ten w swoim stylu idealnie złożył się do strzału i Murray był bezradny. Litwin został bohaterem Oświęcimia i w pełni zasłużył na miano MVP play offu.
(sow)
Piątek
Re-Plast Unia Oświęcim - GKS Katowice 5:0 (1:0, 2:0, 2:0)
1:0 - S. Kowalówka - Lorraine - Denyskin (10:19), 2:0 - Denyskin - Heikkinen - K. Valtola (25:23), 3:0 - Sadłocha - Heikkinen - K. Vatola (35:29, w przewadze), 4:0 - Dziubiński - Sadłocha (51:38, w przewadze), 5:0 - Ackered - Lorraine (54:49, w podwójnej przewadze).
Sędziowali: Paweł Breske i Paweł Kosidło - Michał Gerne i Sławomir Szachniewicz. Widzów 3500.
UNIA: Lundin; Diukow - Jakobsons, Uimonen - K. Valtola, Ackered - Bezuszka, M. Noworyta; Deynskin (2) - Dziubiński - Kaleinikovas, Karjalainen (4) - Heikkinen - Sadłocha, Lorraine (2) - Krzemień - S. Kowalówka, Sołtys - Olsson Trkulja - Wanat. Trener Nik ZUPANCIĆ.
GKS: Murray; Delmas - Kruczek, Koponen - Varttinen (2), Cook (2) - Wanacki, Lebek - Maciaś; Bepierszcz - Pasiut (2) - Fraszko, Lehtimaeki (2) - Monto - Iisakka (4), Marklund (2) - Michalski - Olsson (27), Kowalczuk - Smal - Hitosato (4). Trener Jacek PŁACHTA.
Kary: Unia - 8 min, GKS - 45 (w tym kara mecz dla Olssona) min.
Niedziela
GKS Katowice - Re-Plast Unia Oświęcim 0:1 po dogrywce
0:1 - Kalenikovas - Lorraine (66:21).
Sędziowali: Bartosz Kaczmarek, Krzysztof Kozłowski - Sławomir Szachniewicz i Michał Gerne. Widzów 1400.
GKS: Murray; Delmas - Kruczek, Koponen - Varttinen, Cook - Wanacki; Bepierszcz - Pasiut - Fraszko, Lehtimaeki - Monto - Iisakka, Marklund (2) - Michalski - Smal, Kowalczuk - Maciaś - Hitosato. Trener Jacek PŁACHTA.
UNIA: Lundin; Diukow - Jakobsons, Uimonen - K. Valtola, Ackered - Bezuszka, M. Noworyta; Sadłocha - Dziubiński - Kaleinikovas, Karjalainen - Heikkinen (2) - Ahopelto, Denyskin - Lorraine - S. Kowalówka, Sołtys - Krzemień - Wanat. Trener Nik ZUPANCIĆ.
Kary: GKS - 2 min, Unia - 2 min.
Stan rywalizacji 3-4