Mistrz walczy o zdrowie
Brytyjczyk Tai Woffinden w sparingu przedsezonowym uległ bardzo groźnemu wypadkowi. Do szpitala musiał zostać przetransportowany helikopterem.
W nocy z niedzieli na poniedziałek Brytyjczyk przeszedł pierwszą operację. Fot. Sławomir Kowalski/PressFocus
Pierwsza operacja
W siódmym biegu sparingowego starcia Woffinden wystartował obok Bartosza Bańbora, Franciszka Majewskiego i Jakuba Jamroga. Od razu po starcie, na pierwszym łuku, sczepiły się motocykle Woffindena, Bańbora i Majewskiego. Zawodnicy upadli na tor i z ogromną prędkością uderzyli w dmuchaną bandę. Przez to, że najpierw w zabezpieczenie trafiły motocykle, banda podniosła się i Woffinden wylądował pod nią. Przez to nie mógł skorzystać na amortyzacji zagwarantowanej przez dmuchaną bandę, a uderzył z pełnym impetem w twardą część ogrodzenia. Zawodnik długo był opatrywany na torze, po czym podjęto decyzję, że musi trafić do szpitala. Po Woffindena przyleciał helikopter, który zabrał go do placówki w Rzeszowie. Według pierwszych nieoficjalnych wieści Brytyjczyk doznał złamań we wszystkich kończynach! Na razie jednak jedyną potwierdzoną informacją jest fakt, że Woffinden w nocy po wypadku przeszedł pierwszą operację złamanej kości udowej. Komunikat w sprawie stanu zdrowia zawodnika Stali przekazał Kliniczny Szpital Wojewódzki nr 2 w Rzeszowie. „Pacjent został przetransportowany do naszego szpitala przez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe ok. godziny 19:00. Trafił do szpitala z urazem wielomiejscowym, licznymi złamaniami kończyn i urazem klatki piersiowej. Do godziny 2:00 w nocy był operowany przez zespół ortopedyczny i chirurgiczny. W chwili obecnej jego stan jest stabilny, jest wentylowany mechanicznie i pozostaje w śpiączce farmakologicznej. Przebywa w Klinice Intensywnej Terapii, gdzie pozostaje pod opieką lekarzy. Decyzje co do dalszego leczenia zapadną po kolejnych konsultacjach ortopedycznych” – przekazano. Wiele wskazuje jednak na to, że operacja, która odbyła się z niedzieli na poniedziałek, nie będzie jedynym zabiegiem, któremu będzie musiał zostać poddany Woffinden.
Przytwierdźmy bandy do ziemi
Po wypadku głos w sprawie zabrał Tobiasz Musielak, zawodnik Wilków Krosno, który był naocznym świadkiem wypadku. 31-latek jest aktywnym użytkownikiem portalu „X”. W mediach społecznościowych wyraził swoje zdanie na temat dmuchanych band. „Możemy te dmuchane bandy przytwierdzić w końcu do ziemi? Są na to gotowe projekty, a my nadal nic z tym nie robimy i przykro, że taka legenda tego sportu jak Tai leży teraz w szpitalu” – napisał żużlowiec Wilków. Wtórował mu Darcy Ward, były znakomity żużlowiec, który w 2015 roku uległ wypadkowi, przez który doszło u niego w organizmie do przerwania rdzenia kręgowego. „Jak to, k…a, nie są przytwierdzone do ziemi? Sądziłem, że takie są przepisy. Bandy są stworzone do tego, żeby były przytwierdzone” – odpisał Musielakowi Australijczyk. Nie jest to pierwszy wypadek w ostatnich latach, w którym zawodnik zostaje poważnie poszkodowany po tym, jak jego ciało ląduje pod dmuchaną bandą. W 2023 roku podobnemu nieszczęśliwemu zdarzeniu uległ Patrick Hansen, który dopiero pod koniec 2024 roku wrócił na motocykl, zmagając się z poważnym urazem kręgosłupa. Sprawa bezpieczeństwa w żużlu wciąż budzi więc spore kontrowersje, a wypadek Woffindena wywołał kolejne dyskusje na ten temat.
Kacper Janoszka