Sport

Mistrz przyjedzie na Bukową

W Katowicach czekają na przybycie Jagiellonii Białystok, która jest w grze o awans do Ligi Europy.

Rafał Górak razem z drużyną spełnia marzenia swoje i kibiców GieKSy. Fot. PressFocus

GKS KATOWICE

Społeczność GKS-u Katowice długo czekała na ten moment. Na stadion przy ulicy Bukowej zawita aktualny mistrz Polski, który walczy o udział w Lidze Europy. Jagiellonia przyjedzie do beniaminka, żeby pokazać, że gra na dwóch frontach wcale nie musi być taka straszna, jak się wydaje. GieKSa natomiast chce w końcu wygrać o siebie, co w tym sezonie się jej jeszcze nie udało. Bliżej osiągnięcia celu przed meczem, przynajmniej w teorii, jest ekipa Adriana Siemieńca. To ona jest faworytem rywalizacji na Górnym Śląsku. Mimo wszystko w katowickim obozie panują niezłe nastroje. Drużyna przygotowuje się do spotkania i chce zrobić niespodziankę. - Niewątpliwie czeka nas piłkarskie święto. Przede wszystkim cieszy frekwencja na stadionie, ale także to, że gramy na tym poziomie rozgrywek. Tym razem rywalem będzie mistrz Polski. To spotkanie będzie dla nas nietuzinkowe. Czekamy ze zniecierpliwieniem – zapowiedział mecz Rafał Górak. Spotkanie z trybun, jak to zazwyczaj bywa w tym sezonie, obejrzy komplet publiczności.

Bez niespodzianek      

Żeby pokonać Jagiellonię, potrzebny jest dobry plan. W poprzedni weekend takim dysponowała Cracovia, która wygrała z mistrzami 4:2. To pokazuje, że w ekstraklasie wszystko jest możliwe. Trener GieKSy zapewnia jednak, że do meczu ze złotymi medalistami jego drużyna przygotowuje się tak, jak do każdego innego starcia w lidze. - Nie chodzi o to, żeby szykować niespodzianki dla białostoczan. Chcemy postawić im wysokie wymagania. Nie przygotowujemy się do tego meczu w żaden wyjątkowy sposób. Przechodzimy normalny mikrocykl, który jest wytężony, analityczny, metodyczny. Staramy się drużynę przygotować do najbliższego meczu, bo kluczem jest to, żeby zespół podszedł do tej rywalizacji z myślą, że można zdobyć trzy punkty – zaznaczył Górak. Prawda jest taka, że piłkarze z Górnego Śląska mogą przygotowywać się do niedzielnego starcia w standardowy sposób, ale do Katowic z całą pewnością przyjadą nieszablonowi przeciwnicy. To nie tylko mistrzowie kraju, ale także najskuteczniejsza drużyna w ofensywie poprzedniego sezonu. To właśnie na formację atakującą Jagiellonii GieKSa będzie musiała najbardziej uważać.

Atak budzi podziw

Jesus Imaz, Afimico Pululu, Kristoffer Hansen, Miki Villar czy Lamine Diaby-Fadiga - to zawodnicy, na których katowiczanie będą musieli uważać. Nie wszyscy zapewne załapią się do wyjściowego składu, ale wszyscy mają ogromny potencjał ofensywny. Jeszcze niedawno do tej grupy dodalibyśmy także Dominika Marczuka, który szalał w poprzednim sezonie na skrzydle. Odszedł jednak do Realu Salt Lake City nieco ponad tydzień temu. 

- Siła Jagiellonii, 77 zdobytych bramek w poprzednim sezonie, budziła ogromny podziw. Pogoń, która była na drugim miejscu pod tym względem, strzeliła niecałe 60 goli (59 – przyp. red.). To jest ogromna siła i musimy sobie zdawać z tego sprawę. Z drugiej strony Jagiellonia miała więcej straconych bramek (45 – przyp. red.) niż niejeden zespół. Nawet Warta Poznań, która spadła, miała mniej (43 – przyp. red.). To jednak tylko pokazuje siłę w działaniach ofensywnych. Gdy białostoczanie grali o mistrzostwo, grali piękną piłkę. To była świetna, ofensywna gra. Teraz mamy nowy sezon, nowe wyzwania i nowe okoliczności dla Jagiellonii, która równolegle mierzy się w europejskich pucharach. Wiąże się to z tym, że trener musi korzystać z całej kadry i ma mniej czasu na trening. Nie upatruje w tym naszej ogromnej szansy, ale zauważam, że są to pewnego rodzaju trudności. Natomiast jeśli zespół jest tak dobrze usposobiony w ataku, musimy wiedzieć, że będzie dla nas groźny od pierwszej do ostatniej minuty, niezależnie od tego, w jakim składzie personalnym wystąpi – przeanalizował sytuację białostoczan trener Górak. Jak sam zaznaczył, jednym z elementów wpływającym na niedzielne spotkanie, będzie dwumecz Jagiellonii w eliminacjach do LE. Wczorajsze i przyszłotygodniowe spotkanie z Ajaksem w oczywisty sposób powodują większe zmęczenie zawodników z Podlasia. Szkoleniowiec GieKSy zapewnił jednak, że nie ma to dużego wpływu na to, jak jego zespół podchodzi do tej potyczki.

Marzenia się spełniają

Zapytaliśmy trenera GKS-u, czy przez ostatnie lata pracy w Katowicach miał w głowie marzenie o tym, że zagra w jednej lidze przy Bukowej przeciwko aktualnemu mistrzowi Polski. - Pięć lat temu byliśmy na trzecim poziomie rozgrywkowym. Wtedy granie z mistrzem Polski nie było na wyciągnięcie ręki. Należało bardzo mocno i długo pracować na to, żeby grać w 1. lidze. Później w tej 1. lidze trzeba było się zadomowić, a następnym etapem był awans. Dzisiaj oczywiście spełniam swoje marzenia indywidualne. To jednak nie jest istotne. Jako klub spełniamy marzenia kibiców i to jest ważne. Miejsce GieKSy jest w ekstraklasie, ale nikt za darmo nic nie daje. To nie jest pewne, że klub w tej ekstraklasie będzie na zawsze. Trzeba ciężko pracować i spełniać kolejne marzenia… Dla nas to piękny moment – będziemy grać z mistrzem Polski.

Kacper Janoszka