Mistrz olimpijski Scottie Scheffler!
Niezwykłe emocje aż buzowały w finale turnieju olimpijskiego. Po nieprawdopodobnych zwrotach akcji złoty medal wywalczył Scottie Scheffler.
Ile dla Schefflera znaczy ten sukces, najlepiej widać było na dekoracji medalowej, gdzie nie mógł powstrzymać łez wzruszenia. Srebro wyrwał Tommy Fleetwood, a brąz w końcu mógł przytulić Hideki Matsuyama.
Scheffler, choć jest numerem jeden światowego golfa i ze względu na gigantyczną przewagę punktową nad resztą stawki będzie nim na pewno jeszcze długo, wcale nie był faworytem turnieju. Ostatnio na fali był jego kolega z drużyny Ryder Cup – Xander Schauffele, który jako jedyny wygrał dwa tegoroczne turnieje wielkoszlemowe – najpierw PGA Championship, a później The Open. Scottie, który zwyciężył w rozpoczynającym wielkoszlemową rywalizację Masters, gdzie obronił tytuł sprzed roku, zdobywając swoje trzecie w roku zwycięstwo, później wygrał jeszcze trzy turnieje i nieco spuścił z tonu.
Wycofany
Teraz, przed niedzielną potyczką finałową, z wynikiem -14 to Xander był współliderem turnieju olimpijskiego, wraz z Hiszpanem Jonem Rahmem, który tuż przed Paryżem złapał formę i zdołał wreszcie zwyciężyć po raz pierwszy w saudyjskiej lidze LIV Golf, do której przeniósł się za astronomiczne pieniądze w lutym tego roku. Na pozycji medalowej, z jednym uderzeniem straty, plasował się jeszcze Anglik Tommy Fleetwood, który na polu Le Golf National święcił swoje elektryzujące triumfy w rozgrywkach Ryder Cup w 2018 roku, gdzie jako debiutant wygrał wraz z Francesco Molinarim wszystkie cztery mecze w parach. Scottie natomiast był nieco wycofany, z czterema uderzeniami deficytu zajmując przed niedzielną walką szóste miejsce, dzielone z Irlandczykiem Rorym McIlroyem, Koreańczykiem Tomem Kimem i Belgiem Thomasem Detry.
Piorunujący kontratak
Co robi Scheffler? Oczywiście przystępuje do zmasowanego ataku! Najpierw trafił na dzień dobry trzy birdie z rzędu, na trzech pierwszych dołkach. Później nieco ochłonął, grając kolejno sześć parów. Na drugiej dziewiątce znowu się zaczęło, mistrz Masters ustrzelił kolejne birdie na dołkach 10,12,14,15,16,17! Skończył rundą 62, którą wyrównał rekord pola i z wynikiem – 19, jako lider oczekiwał na dalszy rozwój wydarzeń. Schodząc z pola został jeszcze przytomnie poinstruowany przez swojego tatę Scotta, żeby poszedł na rozgrzewkę przed ewentualną dogrywką, co zresztą uczynił. W ostatniej grupie na ostatnim dołku Tommy Fleetwood mógł jeszcze dostać się do playoff o złoto. Okazało się jednak, że musiałby trafić zza greenu, żeby zagrozić Schefflerowi i tak naprawdę walczył o to, żeby nie spaść do dogrywki o brąz z Matsuyamą. Tommy zagrał pięknego chipa pod dołek i obronił srebrną pozycję. W tym momencie aktualnie najlepszy golfista świata mógł już cieszyć się ze zdobycia złotego medalu olimpijskiego: „To był długi tydzień, tydzień pełen wyzwań i jestem po prostu szczęśliwy, że zagrałem dzisiaj świetnego golfa” – powiedział na konferencji prasowej. „Jestem dumny z tego, że jestem Amerykaninem i jestem ogromnie dumny, że tu przyjeżdżam i reprezentuję kraj. To było bardzo emocjonalne móc stać na podium, gdy podniesiona została flaga”.
Tommy ze srebrem
Tommy Fleetwood jest ulubieńcem europejskich kibiców, ba, jest ulubieńcem fanów golfa na całym świecie. Zawsze uśmiechnięty i bardzo skromny. Wygrywał siedem razy na DP World Tour, a w ubiegłym roku zdobył decydujący punkt dla Europy w rzymskim Ryder Cup. Nigdy nie zwyciężał na PGA Tour, nie ma na swoim koncie trofeum wielkoszlemowego, będąc tam siedmiokrotnie w TOP 5, raz trzecim i dwa razy drugim. Nie trzeba tego tłumaczyć – bardzo chciał zdobyć medal olimpijski! Udało się dokonać tej sztuki na wyjątkowym dla niego polu Le Golf National. Został drugim Anglikiem, który od 2016 roku wywalczył medal olimpijski. Pierwszym na liście jest jego przyjaciel, Justin Rose, złoty medalista z Rio. Teraz Tommy sięgnął po srebro: „To niewiarygodnie wyjątkowe uczucie i wiem, że nie zdobyłem złota – zrobił to bardzo dobry golfista – ale stanie na podium z medalem było jednym z najwspanialszych momentów, jakie przeżyłem jako golfista. Będę pamiętał te czasy przez resztę mojego życia."
Do dwóch razy sztuka
Hideki Matsuyama był bardzo bliski medalu, kiedy pandemiczne igrzyska olimpijskie rozgrywane były w jego ojczystej Japonii. Już wtedy był bohaterem w swoim kraju, grając w Tokio jako niedawno upieczony mistrz Masters. Tam się nie udało, Hideki nie wygrał siedmioosobowej dogrywki o brąz, w której triumfował Tajwańczyk C.T. Pan. To co nie poszło po jego myśli w Tokio, udało się w Paryżu – Japończyk wreszcie wyrwał swój brązowy medal.
„Cieszę się, że zdobyłem medal” – w typowy dla siebie, ekstremalnie zwięzły sposób powiedział reporterom po otrzymaniu na podium lśniącego brązowego krążka. Dopytywany o wagę, stwierdził jeszcze przytomnie: „Jest po prostu ciężki”.
Istna kotłowanina
Niesamowite chwile przeżywał Francuz Victor Perez, który niesiony dopingiem paryskiej publiczności wywalczył czwarte miejsce, awansując ostatniego dnia o dziewięć pozycji, dzięki fenomenalnej rundzie 63. Francuz rozpalił emocje do czerwoności, trafiając od dwunastego dołka niesamowitą serię: birdie-birdie-eagle-birdie-birdie i włączając się do pościgu o podium. Ostatecznie zakończył jedno uderzenie od dogrywki z Matsuyamą, na miejscu czwartym.
Piątym miejscem, z kolejnym uderzeniem straty podzielił się trzon drużyny Ryder Cup Luka Donalda: Rory McIlroy i Jon Rahm. Reprezentant Irlandii Północnej postanowił klasycznie zaatakować na drugiej dziewiątce, trafiając pięć birdie od dziesiątego do czternastego dołka. Niestety na piętnastce wyścig się skończył, po tym jak Rors zanotował double bogey’a, topiąc piłkę po swoim drugim uderzeniu.
Jon Rahm z kolei w pewnym momencie wyglądał na gracza, który jest absolutnie nie do zatrzymania. Hiszpan po prostu szalał, na pierwszych dziesięciu dołkach budując cztery uderzenia przewagi nad najbliższym rywalem. Później sprawy nieco się skomplikowały, „Rahmbo” na ostatnich ośmiu dołkach zagrał +5, a wymarzony medal przeszedł mu koło nosa.
Xander Schauffele - mistrz olimpijski z Tokio, po rundzie 73 spadł z miejsca pierwszego na dziewiąte. Mimo tego i tak przeżywa w tym roku niezwykłe chwile i na pewno jeszcze nie raz zadziwi świat.
Meronk wyżej niż w Tokio
Adrian Meronk po rundach 73-71-72-71 finiszował w 60-osobowej stawce na miejscu 49, dwie pozycje lepiej niż w Tokio. Wynik +3 uzyskali również: Japończyk Keita Nakajima i Szwajcar Joel Girrbach. Tak dla Polskiego Związku Golfa opisywał swoje wrażenia po pierwszej rundzie, po której był na tej samej pozycji: „Nerwowy początek, parę złych tee shotów, potem grało mi się dobrze, ale nie mogłem złapać flow. I choć dawałem sobie szanse, to putty też nie wpadały. Z wyniku nie jestem zadowolony, ale z gry owszem. Dużo dobrych strzałów, grałem całkiem solidnie większość rundy, także jutro lecimy dalej”. Grę wrocławianina obserwował na miejscu prezes PZG – Radosław Frańczak: „Adrian grał dobrego golfa i choć tym razem zabrakło wyniku, to jesteśmy dumni z naszego reprezentanta! Na każdym dołku było słychać wsparcie kibiców nie tylko z Polski”. Najbliższy start Polaka to turniej LIV Golf Greenbrier, rozgrywany od 16 sierpnia w Wirginii Zachodniej, na Old White Course - The Greenbrier.
Kolejne igrzyska za cztery lata w Los Angeles. Rywalizacja golfowa toczyć będzie się na słynnym polu Riviera Country Club. Wcześniej jednak pasjonować będziemy się olimpijskim turniejem golfowym kobiet, który rozpoczyna się już w najbliższą środę, na Le Golf National. Czy Nelly Korda obroni mistrzowski tytuł z Tokio? Przekonamy się w sobotę.
Kasia Nieciak
Adrian Meronk. Fot. Radosław Frańczak