Sam Emil Sajfutdinow Motoru pokonać nie mógł... Fot. Wojciech Szubartowski / PressFocus
Mistrz już na czele
Orlen Oil Motor Lublin wygrywa, choć jego lider już nie za każdym razem
PGE EKSTRALIGA
Zgodnie z przewidywaniami mistrzowski zespół z Lublina w obecności 9900 widzów wysoko wygrał kolejne spotkanie, tym razem z toruńskimi „Aniołkami”. Początek meczu zapowiadał wręcz pogrom, bo po pięciu pierwszych wygranych biegach, z których cztery aż podwójnie, Motor prowadził 24:6.
Dopiero szósty wyścig ku zaskoczeniu nie tylko kibiców miał zaskakujący przebieg, bo kapitan gospodarzy Bartosz Zmarzlik zajął dopiero trzecie miejsce, jedynie przed juniorem Bartoszem Bańborem, ale za plecami Patryka Dudka i Roberta Lamberta, dzięki czemu torunianie odrobili nieco straty.
Sporo emocji dostarczył bieg dziewiąty, w którym Dominik Kubera dosłownie na ostatnich metrach efektownym atakiem wyprzedził Lamberta.
W 13. gonitwie, na całym dystansie trwała walka (z wzajemnymi mijankami) Zmarzlika z doskonale dysponowanym tego dnia Emilem Sajfutdinowem, który triumfował.
Przed biegami nominowanymi Motor prowadził już 50:28, ale właśnie w nich dwukrotnie wygrywali żużlowcy Apatora, a w ostatnim Sajfutdinów z Lambertem minęli metę przed Zmarzlikiem i Jackiem Holderem.
Orlen Oil Motor Lublin - Apator Toruń 53:37
MOTOR: Zmarzlik 10 (3, 1, 3, 2, 1), J. Holder 10 (3, 3, 1, 3, 0), Lindgren 10 (1, 2, 2, 3, 2), Kubera 8 (2, 1, 3, 2, 0), Cierniak 6 (3, 2, 0, 1), Przyjemski 5 (2, 2, 1), Bańbor 4 (3, 0, 1).
APATOR: Sajfutdinow 16 (2, 3, 2, 3, 3, 3), Lambert 9 (
0, 2, 2, 2, 1, 2), Dudek 9 (1, 3, 1, 1, 0, 3), Lewandowski 2 (1, 1, 0, 0), Lampart 1 (0, 1, 0, 0), Przedpełski 0 (0, 0, -, 0), Affelt 0 (0, 0, -).
Koniec zwieńczył dzieło
Mecz zaczął się od podwójnego zwycięstwa gospodarzy, ale bynajmniej nie była to zapowiedź jednostronnego widowiska. Goście długo radzili sobie nadspodziewanie dobrze, a kiedy w szóstym biegu Australijczycy Jaimon Lidsey i Max Fricke zwyciężyli 4:2 i na tablicy wyników pojawił się remis 18:18, wypełnione 12 tysiącami trybuny Stadionu Olimpijskiego mocno przycichły.
Chwilę później zrobiło się jednak ponownie głośno, bo para Brytyjczyków Daniel Bewley i Tai Woffinden przyjechała na dwóch pierwszych miejscach i gospodarze wrócili na prowadzenie. Chociaż w kolejnym wyścigu nie udało się wrocławianom przywieść pięciu punktów, szaleństwo na trybunach było równie duże, bo 16-letni Marcel Kowolik okazał się lepszy w walce o jeden punkt od Kacpra Pludry. Ponieważ pierwszy w tej batalii był Maciej Janowski, Sparta odskoczyła na 27:21.
Kluczowy okazał się bieg 13., w którym goście zastosowali rezerwę taktyczną i na tor za Pludrę wyjechał Lidsey. Efekt był jednak odwrotny od oczekiwanego, bo co prawda Australijczyk przywiózł cenne dwa punkty, ale jego rodak Jason Doyle był ostatni i przed biegami nominowanymi Betard prowadził już 43:35.
Końcówka w wykonaniu Sparty była piorunująca, bo wrocławianie dwa razy wygrali podwójnie. Wicemistrzowie Polski po dwóch kolejkach mają na kocie dwie wygrane, ale jeszcze w tym sezonie nie wystąpili na wyjeździe. GKM natomiast ma za sobą trzy mecze i z zerowym dorobkiem punktowym zamyka tabelę.
Betard Sparta Wrocław - ZooLeszcz GKM Grudziądz 53:37
SPARTA: Łaguta 12 (2, 3, 2, 3, 2), Bewley 12 (3, 2, 3, 1, 3), Janowski 12 (1, 2, 3, 3, 3), Kowalski 8 (2, 0, 1, 3, 2), Woffinden 6 (3, 3, 0, 0), Kowolik 2 (0, 1, 1), Krawczyk 1 (1, 0, 0).
GKM: Lidsey 12 (3, 3, 2, 2, 2, 0), Tarasenko 8 (2, 1, 2, 2, 0, 1), Fricke 5 (1, 1, 1, 1, 1), Doyle 4 (0 ,1, 3, 0), Łobodziński 4 (3, 0, 1), Pludra 2 (0, 2, 0, -, -), Małkiewicz 2 (2, 0, 0).
W Lesznie na styku
Mecze Unii z zielonogórzanami zawsze wywołują większe z
ainteresowanie i w niedzielę nie było inaczej. Wszystkie bilety zostały wyprzedane, a na trybunach zasiadło 1700 widzów.
Spotkanie miało też swoje podteksty, a to za sprawą trójki zawodników Falubazu, którzy przez wiele lat byli związani z leszczyńskim klubem i wywalczyli z nim wiele medali drużynowych mistrzostw Polski. Przemysław i Piotr Pawlicki to wychowankowie Unii, pierwszy z nich spędził sześć lat w Unii, a Piotr – dziewięć. Z kolei Jarosław Hampel to „prawie" wychowanek, bowiem pierwsze kółka kręcił w szkółce żużlowej pod Lesznem, a licencję uzyskał będąc już zawodnikiem Polonii Piła. Potem dwukrotnie wracał do zespołu z Leszna, z którym zdobył sześć tytułów mistrza Polski.
To właśnie Hampel okazał się jednym z bohaterów spotkania i to jemu drużyna gości zawdzięcza jeden punkt. Wicemistrz świata zakończył zawody z 14 „oczkami", przegrał tylko jeden bieg - z Januszem Kołodziejem.
Mecz od samego początku był zacięty i niezwykle wyrównany. Pierwsze sześć wyścigów zakończyło się remisami. Dopiero siódmy bieg przyniósł rozstrzygnięcie, bowiem pecha miał jadący na trzeciej pozycji Kołodziej, któremu na ostatnim okrążeniu zdefektował motocykl. Zielonogórzanie zwyciężyli 4:2 i objęli prowadzenie w całym meczu 22:20.
Potem znów było kilka remisów, ale w 11. wyścigu po raz kolejny szybkością zaimponował Hampel, a Przemysław Pawlicki przeprowadził udany atak na parę gospodarzy i dwójka zawodników Falubazu pierwsza minęła linię mety. Przewaga gości urosła do czterch punktów (35:31).
Emocje sięgnęły zenitu w biegach nominowanych. Młodzieżowiec Unii Damian Ratajczak przez trzy i pół okrążenia jechał za plecami Przemysława Pawlickiego i dopiero na ostatnim wirażu przeprowadził skuteczną szarżę i pierwszy zameldował się na mecie. Trzeci był Grzegorz Zengota i przed ostatnim wyścigiem znów był remis (42:42).
W decydującym pojedynku to goście byli blisko wygrania 4:2, bowiem na prowadzeniu jechał Hampel, drugi był Lebiediew, a trzeci Piotr Pawlicki. Zamykający stawkę Janusz Kołodziej „kąsał" byłego klubowego kolegę i ostatecznie minął go na ostatnim okrążeniu i spotkanie zakończyło się podziałem punktów.
Fogo Unia Leszno - Novyhotel Falubaz Zielona Góra 45:45
UNIA: Lebiediew 12 (1, 3, 3, 3, 2), Kołodziej 10 (3, d, 3, 3, 1), Zengota 9 (3, 2, 3, 0, 1), Ratajczak 8 (3, 1, 1, 3), Smektała 4 (2, 2, w, 0), Rew 2 (0, u, 1, 1), Jabłoński 0 (0, 0), Mencel 0 (0).
FALUBAZ: Hampel 14 (3, 3, 2, 3, 3), Przemysław Pawlicki 9 (2, 1, 2, 2, 2), Piotr Pawlicki 8 (2, 3, 2, 1, 0), Jensen 5 (0, 2, 1, 2, 0), Sadurski 3 (2, 1, 0), Curzytek 3 (1, 2), Hurysz 2 (1, 1, 0), Kvech 1 (1, 0).
Gorzów w żałobie
Mecz na torze w Gorzowie Wielkopolskim poprzedziła minutaciszy dla uczczenia pamięci byłego żużlowca Stali Gorzów Łukasza Kaczmarka. 28-latek zginął w wypadku w Deszcznie pod Gorzowem Wielkopolskim.
Od meczu w Gorzowie Włókniarz Częstochowa jeździ z nowym sponsorem tytularnym Krono-Plast (czytaj na str. obok).
Do 5. biegu wyraźnie dominowali żużlowcy stali Gorzów, wygrywając 20:10. Dopiero w szóstej gonitwie Włókniarz odniósł podwójne zwycięstwo. Goście starali się odrabiać straty, ale stalowcy odpierali ataki, mając przewagę na dystansie.
W 10. biegu Jakub Miśkowiak ze Stali nie zrozumiał się z Martinem Vaculikiem, co wykorzystał lider przyjezdnych Leon Madsen. Wyszedł na prowadzenie, którego nie dodał do końca wyścigu.
W 13. wyścigu świetnie ze startu wyszedł Madsen, ale ku radości miejscowych kibiców wyprzedził go Anders Thomsen. Po ambitnej walce Madsena Stal jednak dowiozła remis w tym wyścigu.
Po 14. biegu Stal była pewna wygranej. W 15. wyścigu na drugim okrążeniu doszło do upadku Madsena po trąceniu przez Miśkowiaka. Sędzia wykluczył z biegu Miśkowiaka. Powtórka była pokazem jakości duńskich żużlowców. Doskonale pojechał w niej Thomsen, który wyraźnie błyszczał w drugiej części zawodów.
ebut.pl Stal Gorzów - Krono-Plast Włókniarz Częstochowa 48:42
STAL: Thomsen 12 (2, 1, 3, 3, 3), Vaculik 9 (2, 1, 1, 2, 3), Woźniak 8 (3, 1, 1, 3, 0), Miśkowiak 8 (3, 3, 2, 0, w), Fajfer 7 (2, 2, 3, 0), Paluch 3 (2, 1, 0), Stojanowski 1 (1, 0, w).
WŁÓKNIARZ: Madsen 14 (1, 3, 3, 3, 2, 2), Michelsen 10 (1, 3, 2, 2, 1, 1), Woryna 7 (0, 2, 2, 1, 2), Hansen 5 (3, 0, 1, 1), Kupiec 4 (3, w, 0, 1), Drabik 2 (0, 2, 0), Halkiewicz 0 (0, 0).
W następnej kolejce jadą, 3 maja: GKM Grudziądz - Unia
Leszno (18.00), Apator Toruń - Sparta Wrocław (20.30) i 5.05.: Włókniarz Częstochowa - Motor Lublin (16.30), Falubaz Zielona Góra - Stal Gorzów (19.15).