Kontaktowa bramka Rafała Augustyniaka mimo wszystko nie pozwoliła Legii na odrobienie strat. Fot. PAP/Leszek Szymański


Mission impossible

Niezwykle trudno odrabia się straty, gdy traci się trzy gole w pierwszej połowie.


LIGA KONFERENCJI EUROPY

Przed spotkaniem w Molde jednym z problemów, na jaki można było zwrócić uwagę, była sztuczna murawa położona na stadionie Aker. Dla Legii, zespołu, który jest przyzwyczajony do naturalnej nawierzchni, w teorii mogło to stanowić przeszkodę. Mimo wszystko Steven Kapuadi podczas konferencji prasowej zapewniał, że nie będzie to miało znaczenia. – Zaadaptujemy się do niej bez problemu. Będziemy gotowi na to wyzwanie – stwierdził środkowy defensor. Jednak jego słowa błyskawicznie zostały zweryfikowane.


Oczywiście nie można jednoznacznie stwierdzić, że słabsza postawa Legii musiała być spowodowana syntetyczną murawą. Była to jednak składowa tego, że warszawianie do przerwy przegrywali 0:3. Zaczęło się od błyskawicznej akcji Norwegów w 12 minucie. 2-3 szybkie podania i Martin Linnes znalazł się niepilnowany na skrzydle. Zgrał w pole karne do Fredrika Gulbrandsena, którego wspomniany Kapuadi nie dogonił i w ten sposób gospodarze wyszli na prowadzenie.


Minęło ledwie 7 minut, a Legia przegrywała już dwoma bramkami. Tym razem potworny błąd popełnił Kacper Tobiasz. Golkiper fatalnie interweniował po słabym strzale sprzed pola karnego. Zrobił to w taki sposób, że futbolówka trafiła pod nogi Gulbrandsena, a ten po raz drugi się nie pomylił. Kropkę nad „i” w pierwszej połowie postawił Markus Andre Kaasa. Tym razem zdecydowanym winowajcą utraty gola był Kapuadi, który dał się oszukać pomocnikowi Molde. Ten wbiegł w „16” i bez problemu umieścił piłkę między słupkami.


Przed zmianą stron Legia przyjęła więc 3 niezwykle mocne ciosy. Szanse na to, że po 15-minutowej przerwie będzie lepiej, wydawały się marne. Mimo wszystko „wojskowi” nie mieli zamiaru się poddawać, a impulsem miały być 4 zmiany wykonane przez Kostę Runjaicia od razu po przerwie. Słabego Kapuadiego zastąpił Marco Burch, a za debiutującego Quendrima Zybę wszedł Rafał Augustyniak. Ponadto na murawie zameldowali się ofensywni gracze – Ryoya Morishita i Bartosz Kapustka. Te zmiany miały wyprowadzić Legię na odpowiednie tory i trzeba zaznaczyć, że ekipa ze stolicy zaczęła radzić sobie delikatnie lepiej. Jednym z sygnałów, że coś drgnęło, była sytuacja Burcha, gdy jego strzał z kilku metrów został zablokowany przez obrońcę. Chwilę później Kapustka trafił z dystansu w słupek.


Niewykorzystane sytuacje zmotywowały Molde. Gospodarze po raz kolejny zerwali się do ataku i znów dwukrotnie zagrozili Tobiaszowi. Powinni zdobyć kolejnego gola, a jednak to… zespół z Warszawy strzelił bramkę. Wszystko dzięki Josue. Portugalczyk znalazł dla siebie miejsce w polu karnym i gdy piłka znalazła się pod jego nogami, uderzył bez przyjęcia i pokonał bramkarza Olivera Petersena.


Ciekawie zaczęło się robić w 71 minucie. Wtedy na listę strzelców wpisał się rezerwowy Augustyniak. 30-latek wykorzystał wrzutkę Juergena Elitima w pole karne, najwyżej wyskoczył w polu karnym i skierował futbolówkę do bramki. Wtedy nadzieje na to, że można z tego spotkania „wyciągnąć” chociaż remis, na dobre odżyły. Legia miała około 20 minut na to, żeby doprowadzić do wyrównania, a może pokusić się nawet o zwycięstwo.


Minuty mijały szybko, a Legia wydawała się coraz bardziej oddalać od korzystnego rezultatu wywiezionego z Norwegii. Gra znowu się wyrównała, Molde znowu zaczęło dochodzić do okazji na gole i z pogoni Legii za wynikiem po prostu nic nie wyszło. Oczywiście, jednobramkową stratę o wiele łatwiej nadrobić w meczu przy Łazienkowskiej. Mimo wszystko przegrana, a przede wszystkim styl, w jakim podopieczni Kosty Runjaicia zagrali pierwsze 45 minut, jest – delikatnie sprawę ujmując – wstydliwa.


Kacper Janoszka


Molde FK – Legia Warszawa 3:2 (3:0)

1:0 – Gulbrandsen (12), 2:0 – Gulbrandsen (19), 3:0 – Kaasa (25), 3:1 – Josue (63), 3:2 – Augustyniak (71)

MOLDE: Petersen – Linnes, Haugan, Hagelskjaer, Haugen, Lovik – Eriksen, Daehli (83. Kitolano), Kaasa (72. Berisha) – Gulbrandsen (86. Odegard), Eikrem (72. Hestad). [Trener] Erling MOE.

LEGIA: Tobiasz – Jędrzejczyk, Kapuadi (46. Burch), Ribeiro – Wszołek, Zyba (46. Augustyniak), Elitim, Kun (46. Morishita) – Josue, Pekhart (46. Kapustka), Rosołek (66. Kramer).

Trener Kosta RUNJAIĆ.

Sędziował Enea Jorgij (Albania).

Żółte kartki: Eriksen, Hagelskjaer, Hestad, Kitolano – Elitim, Josue.