Sport

Miłość nieodwzajemniona

Wymyślisz coś wspaniałego, a potem czerpią z tego inni - tak właśnie muszą się czuć rozgoryczeni Francuzi...

Kibice z Paryża mają już dość. W innych wielkich stolicach Europy mają łatwiej! Fot. J.E.E./Sipa/PressFocus

Futbol to jeden z największych generatorów... frustracji, to pewne. Wie coś o tym Francja, kraj z wielkimi aspiracjami, których całkowitą odwrotnością są honorowe miejsca z trofeami klubowymi.

To właśnie Francuzi wymyślili europejskie puchary: w grudniu 1954 roku na łamach pisma „L’Equipe” ukazał się artykuł pd tytułem „Proponujemy piłkarski Puchar Europy”. Za twórcę idei uważa się francuskiego dziennikarza Gabriela Hanota. Akurat w tym samym roku powstała UEFA i już w 1955 pomyślnie przegłosowała projekt w tej sprawie. PEMK został utworzony 26 lutego 1955 r. i był najstarszym z pucharów pod egidą UEFA. Tak się złożyło, że rozpoczynała się jednocześnie epoka telewizji - mistrzostwa świata w Szwajcarii były pierwszymi, które bezpośrednio transmitowała, więc hasło Puchar Europy trafiło na podatny grunt.

Francuzi, dumni z wiodącej roli, musieli czuć narastającą złość. Pięć ich klubów docierało do finału najważniejszych pucharowych rozgrywek i… prawie zawsze kończyło się to ogromnym rozczarowaniem. Tak jakby pomysłodawcom miało wystarczyć, że uczestniczyli w pierwszym finale Pucharu Europy Mistrzów Krajowych oraz w pierwszym finale jego następczyni – Ligi Mistrzów – w 1993. Jak dotąd tylko raz Francja - jedna z największych europejskich nacji - mogła cieszyć się, że jej drużyna była najlepsza w Europie.

Podejście I

Francuzi mieli szansę już na samym starcie. Do pierwszego finał PEMK dotarł w 1956 Stade de Reims, klub z podparyskiego miasta z jedną z najwspanialszych gotyckich katedr na świecie. Droga nie była jeszcze długa i skomplikowana: w 1/8 finału Reims wyeliminowało duńskie Aarhus, w ćwierćfinale – mocnych Węgrów z MTK Budapeszt, a w półfinale szkocki Hibernian Edynburg. Finałowym rywalem był Real Madryt, a na Parc des Princes przyszło prawie 40 tysięcy kibiców. Reims zaczęło wspaniale, po 10 minutach prowadziło 2:0, Real miał jednak w składzie wybitnych… Argentyńczyków. Jose Rial wbił dwa gole, a Alfredo di Stefano – jednego.  Jeszcze po godzinie Reims prowadziło 3:2, ale przegrało będący świetną wizytówką nowych rozgrywek finał 3:4. W składzie francuskiej drużyny zagrało kilku piłkarzy o swojsko brzmiących nazwiskach: w obronie - Zimny, w pomocy – Siatka, w ataku – Glowacki i słynny Kopa, czyli Kopaczewski…

Podejście II

Ten sam zestaw par był cztery lata później. W tzw. międzyczasie Real wygrał wszystko, Reims - nic. Real, prowadzony przez argentyńskiego trenera Luisa Carniglię, którego ściągnął z… Francji (prowadził Nice), był jeszcze większą konstelacją gwiazd. Madrytczycy właśnie z Reims ściągnęli również Kopę, który zagrał w Stuttagrcie przeciw dawnym kolegom. Wiele w Madrycie osiągnął, ale nie wszystko – chciał w pełni rządzić, jak w Reims, ale natrafił na Di Stefano, a dwóch liderów być nie może, musiał się podporządkować. Znów, jak w pierwszym finale, jedną z bramek strzelił właśnie Di Stefano. Skończyło się 2:0. Nikt we Francji nie mógł się wówczas spodziewać, że kolejny udział w finale przydarzy się dopiero 16 lat później, a sława Stade de Reims do tego czasu bezpowrotnie przeminie.

Podejście III

W połowie lat 70. świetna drużyna powstała w St. Etienne. To w zespole Stefańczyków na szerokie wody wypłynął Michel Platini, choć trochę później, bo w ASSE pojawił się w 1979 r. St. Etienne wbiło się w pamięć również śląskim kibicom – w 1975 r. w ćwierćfinale, po niezwykłych bojach wyeliminowało świetny wówczas Ruch Chorzów, w półfinale nie dało jednak rady zjawiskowemu Bayernowi. Podobnie było zresztą rok później. St. Etienne dotarło do finału w Glasgow, gdzie czekali Gerd Mueller, Franz Beckenbauer, Sepp Maier i Karl-Heinz Rummenigge. Jedynego gola dla Niemców strzelił stosunkowo mniej znany Franz „Bulle” Roth - ksywka oczywiście od fizycznego stylu gry… Francuzi znów musieli obejść się smakiem. AS St. Etienne nigdy już tak wysoko nie dotarło.

Podejście IV

Pierwsza połowa lat 90. to niezwykła era Olympique Marsylia i jej właściciela Bernarda Tapie. Między 1989 a 1992 rokiem czterokrotnie klub z południa zdobył mistrzostwo Francji, potem – aż do dziś – zdołał to uczynić jedynie raz, w 2010 r. Tapie stworzył czarodziejski wręcz zbiór gwiazd, do dziś kibice ze wzruszeniem wspominają popisy JPP (Jeana-Pierre’a Papina, nikt tak nie strzelał z woleja), Ghańczyka Abedi Ayewa – Pele, czy krzywonogiego Anglika Chrisa Waddle’a. Robili wrażenie! To były niecodzienne czasy – w półfinale wyeliminowali Milan w sposób, który pewnie się nie powtórzy. Z powodu awarii światła na 2 minuty przed końcem rewanżowego meczu, w którym prowadzili 1:0, Milan odmówił powrotu na boisko, gdy światło zostało naprawione. Mecz został zweryfikowany jako walkower 3:0. W finale jednak marsylczycy sprawili ogromny zawód – przegrali w rzutach karnych z jugosłowiańską wówczas jeszcze Crveną Zvezdą Belgrad. Manuelowi Amorosowi do dziś pewnie śni się to po nocach…

Podejście V – jedyne zwycięskie!

Jak wiadomo stosunki Paryża z Marsylią są podobne jak Warszawy z Krakowem: elegancki dystans. Na początku lat 90. Paryż zazdrościł jednak Marsylii futbolowej klasy, poza tym dokonała tego, czego jeszcze w stolicy Francji nie udało się osiągnąć: wygrała Ligę Mistrzów, w dodatku pierwszą jej edycję! Nowy turniej miał swoje logo oraz hymn. Hasło „Droit Au But” – „Prosto do celu” – tym razem znalazło zastosowanie.

W finale Marsylia ograła Milan. Mistrzom Francji do zwycięstwa wystarczyła jedna akcja – tuż przed przerwą po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zwycięską bramkę zdobył głową Basile Boli; pamiętacie jaki to był potwór?! Mecz jest pamiętny z jeszcze jednego powodu – pod koniec spotkania słynnemu Marco van Bastenowi odnowiła się kontuzja kostki. Został zmieniony... i nigdy nie zagrał już oficjalnego meczu. Po latach ten triumf wciąż budzi ogromne kontrowersje ze względu na udowodnioną marsylczykom w tamtym okresie korupcję, tyle, że w lidze. Okazało się, że w klubie istniał specjalny fundusz dla korumpowania rywali i sędziów. Nigdy nie udowodniono jednak Marsylii brudnych zagrywek w LM.

Podejście VI

Klub z księstwa Monako chciał utrzeć nosa lokalnym i ponadlokalnym rywalom i dwie dekady temu stworzył świetną drużynę. W 2004 r. grała efektownie, pięknie dla oka.  W ataku błyszczeli Ludovic Giuly i Fernardo Morientes. Wcześniej po świetnych meczach zostały wyeliminowane Real i Chelsea.

W finale już się nie udało. Za silny okazał się zespół FC Porto prowadzony przez charyzmatycznego, choć mało jeszcze znanego trenera – Jose Mourinho. Trenerem Monaco był z kolei obecny selekcjoner reprezentacji Francji – Didier Deschamps. Miał wtedy ledwie 36 lat, został najmłodszym szkoleniowcem w historii finałów Ligi Mistrzów Jednak wtedy portugalska przemyślność i wyrachowanie, poparte oczywiście futbolową klasą, okazało się silniejsze: Monaco przegrało 0:3. Po udanym sezonie Ludo Giuly przeszedł do Barcelony, Jerome Rothen do PSG, z kolei Morientes wrócił do Realu z wypożyczenia i został sprzedany do Liverpoolu.

Podejście VII

Paryż długo czekał na wielki klub. Na przełomie XIX i XX wieku tytuły w amatorskich, nieligowych rozgrywkach zdobywały Standard, Club Francais czy Racing, ale już w zawodowym futbolu, w półwieczu między 1936 gdy mistrzostwo wygrał Racing, a 1986 – gdy pierwszy raz zwyciężył Paris St. Germain – nie udało się to ani razu! Dziś PSG to już hegemon, który w ostatniej dekadzie tylko dwa razy wypuścił tytuł  (2017 – Monco, 2021 – Lille). Za pieniądze szejków zbudował potęgę, która ma spełnić francuskie marzenia. Za pierwszym razem się nie udało: w 2020 r. rozegrano ze względu na pandemię kadłubowe rozgrywki. PSG miało w składzie Neymara, Angela di Marię i młodziutkiego Kyliana Mbappe, ale w finale wygrał Bayern z Lewandowskim z przodu. Wystarczył jeden gol.

Podejście VIII

Jeśli ma to jakiekolwiek znaczenie: najbliższy finał z udziałem klubu z Francji po raz pierwszy odbędzie się w mieście, które podczas finału drużynę z tego kraju już gościło, mało tego – właśnie wtedy jedyny raz zwyciężyła! 34 lat po triumfie OM, szansę będzie miało PSG... Tyle, że Allianz Arenę otwarto w 2006, Marsylia święciła triumf jeszcze na Stadionie Olimpijskim. W Paryżu wierzą, że dla podopiecznych Luisa Enrique nie będzie to miało żadnego znaczenia.

Paweł Czado

Francuskie finały najważniejszego z pucharów

◾  1956: Stade de Reims – Real Madryt 3:4 w Paryżu
◾  1960: Stade de Reims – Real Madryt 0:2 w Stuttgarcie
◾  1976: AS St. Etienne – Bayern Monachium 0:1 w Glasgow
◾  1991: Olympique Marsylia – Crvena Zvezda Belgrad 0:0, karne 3:5 w Bari
◾  1993: Olympique Marsylia – AC Milan 1:0 w Monachium
◾  2004: AS Monaco – FC Porto 0:3 w Gelsenkirchen
◾  2020: Paris St. Germain – Bayern Monachium 0:1 w Lizbonie
◾  2025: Paris St. Germain – Inter Mediolan ?:? w Monachium