Sport

Ministerstwo czeka na decyzję związku

Marek Leśniewski został w sobotę wybrany prezesem Polskiego Związku Kolarskiego, ale wyniku wyborów nie uznaje dotychczasowy sternik, Rafał Makowski. Obaj obstają przy swoim.

Pat w kolarskiej centrali trwa... Fot. Adam Starszyński/PressFocus

Zjazd delegatów przerwano, nie dokonując wyboru zarządu. – Jestem prezesem Polskiego Związku Kolarskiego, ale bez zarządu. Chcemy dokończyć zjazd wyborczy jeszcze w tym miesiącu – powiedział PAP Leśniewski. Odmiennego zdania jest dotychczasowy prezes. – Wybory nie zostały dokonane, komisja skrutacyjno-mandatowa nie podjęła decyzji ze względu na dwa nieważne głosy. Wnioski formalne z sali o powtórzenie głosowania zostały zignorowane przez prezydium, podobnie jak mój wniosek formalny, w którym poprosiłem o zarządzenie przerwy do 26 października do godziny 12  – skomentował z kolei dla PAP Makowski. – Jesteśmy w kontakcie z działem prawnym Ministerstwa Sportu i Turystyki. Poprosiliśmy kancelarie prawne o przedstawienie opinii na temat wydarzeń na sobotnim zjeździe delegatów PZKol w Pruszkowie i czekamy na odpowiedź – dodał Makowski. 

Zjazd w Pruszkowie został przerwany w sobotę wieczorem w atmosferze chaosu. Według komisji skrutacyjnej, w drugiej turze wyborów Leśniewski pokonał Makowskiego stosunkiem głosów 35:34. Jednak pod protokołem podpisało się tylko dwóch z czterech członków komisji. Wątpliwości budził jeden z głosów oddanych na Leśniewskiego – czy prawidłowo został skreślony krzyżyk przy jego nazwisku. Spór wokół tej kwestii trwał długo i w tym czasie część delegatów, nie czekając na wyniki, opuściła pruszkowski tor. Wśród tych, którzy zostali na miejscu, nie było zgody na powtórzenie wyborów. Gdy przewodniczący prezydium zjazdu Waldemar Minta zaproponował przejście do kolejnego punktu obrad, czyli do wyboru członków zarządu PZKol, kategorycznie sprzeciwił się temu Makowski, twierdząc, że najpierw trzeba wyjaśnić kwestię, kto jest nowym prezesem. Popierający Makowskiego delegaci opuścili salę, zrywając kworum i uniemożliwiając dalsze obrady. 

– Spodziewałem się, że będą dyskusje, ale nie spodziewałem się takiej reakcji ze strony przeciwnej. Nie brałem pod uwagę wyjścia z sali delegatów i chyba nikt tego nie przewidział. W trwającej ponad sto lat historii PZKol nie było takiej sytuacji. Ale takie są realia, tak to wygląda – podkreślił Leśniewski. 

Zjazd trwał prawie dziewięć godzin. W sobotę rano przed jego rozpoczęciem umieszczono na stronie internetowej PZKol komunikat o zamknięciu sprawozdania finansowego za rok 2017. Na zjeździe prezes Makowski mówił o tym jako o „momencie przełomowym, który pozwoli odbić się polskiemu kolarstwu”. W dyskusji podczas zjazdu często pojawiał się wątek zadłużenia PZKol. Przewodniczący komisji rewizyjnej Michał Jackowiak poinformował, że wynosi ono obecnie ponad 20 mln złotych. Dyskutowano o przyszłości toru kolarskiego w Pruszkowie. Wybudowany w latach 2003-2008 obiekt kosztował ponad 90 milionów złotych. Głównym wierzycielem PZKol jest Mostostal Puławy, wykonawca toru. Kulminacyjnym punktem obrad miały być wybory władz. W pierwszej turze wyborów odpadł popierany przez byłego prezesa PZKol Dariusza Banaszka były wieloletni burmistrz Nowego Dworu Mazowieckiego Jacek Kowalski. Druga zakończyła się w sposób budzący wątpliwości i wybór Leśniewskiego jest podważany. 

Kadencja poprzednich władz PZKol kończy się 1 listopada. – Jest mało czasu na wyłonienie władz. Otrzymałem informację, że najprawdopodobniej w tym miesiącu dokończymy zjazd wyborczy, który zwoła przewodniczący prezydium Waldemar Minta. Z ministerstwa sportu nie mam na razie sygnałów. Ministerstwo czeka, żeby związek sportowy sam zadecydował o swojej przyszłości – dodał Leśniewski, niegdyś znakomity kolarz.