Antoni Młynarczyk (przy piłce) w rezerwach ŁKS-u rozegrał 13 meczów, nim awansował do pierwszego zespołu. Fot. Arkadiusz Kogut/gksjastrzebie.com


Mierna wyobraźnia PZPN-u

Futbolowa centrala nawarzyła piwa, które musi wypić ktoś inny.


Na odprawie oficerów w sztabie brygady kapitan zadał pytanie: „Pan generał sądzi, że przełamią naszą obronę?”. Odpowiedź: „Ja nie sądzę, po prostu przewiduję każdą ewentualność”. Takiej wyobraźni najwyraźniej w świecie zabrakło działaczom naszej futbolowej centrali, czy Polskiego Związku Piłki Nożnej. Walczące na poziomie 2. ligi rezerwy Łódzkiego Klubu Sportowego mają realną szansę „załapania się” do barażów premiowanych awansem. Dla dobra dyskusji załóżmy, że podopiecznym trenera Marcina Pogorzały uda się zrealizować taki cel i co wtedy?

Jak wiadomo, pierwszy zespół ŁKS-u został zdegradowany do Fortuna 1. Ligi, a jego rezerwy - przy dobrych wiatrach - mogą wywalczyć awans na ten sam szczebel. Niestety, takiej ewentualności nie uwzględniono w regulaminie rozgrywek. Żeby nie wróżyć z fusów, zasięgnąłem języka u osoby kompetentnej w tym względzie. Bez żadnych oporów ów działacz wyłożył kawę na ławę. Otóż rezerwy ŁKS-u mogą przystąpić do meczów barażowych, ale bez prawa awansu na zaplecze ekstraklasy. W takiej sytuacji rywalizacja w dodatkowych meczach jest bezsensowna, zatem jest pewne jak amen w pacierzu, że łodzianie do barażów po prostu nie przystąpią. Szkoda czasu i fatygi.

Naiwnie myślałem, że w przypadku takiego scenariusza na miejsce rezerw ŁKS-u wskoczy drużyna, która zajmie 7. miejsce. Nic z tego! Nie ma szans na jakąkolwiek „podmiankę”, po prostu potencjalny rywal łodzian przejdzie do następnej fazy barażów bez konieczności rozegrania meczu, czyli walkowerem. Gdyby ŁKS II jednak przystąpił do potyczek barażowych i pokonał pierwszą przeszkodę, wówczas promocję do Fortuna 1. Ligi zapewni sobie zwycięzca drugiego spotkania barażowego. Z automatu. Gdyby na miejscu ŁKS-u znalazły się rezerwy Zagłębia Lubin, nie byłoby żadnej blokady regulaminowej, ponieważ pierwszy zespół „miedziowych” gra w ekstraklasie i nie ma kolizji interesów.

W czwartek (9 maja) PZPN wysmażył kolejny pasztet, przekładając mecz ostatniej kolejki 2. ligi pomiędzy zespołami ŁKS-u II Łódź z GKS-u Jastrzębie. Pierwotnie spotkanie miało zostać rozegrane 25 maja (sobota) o 14.00. Ponieważ tego samego dnia, tyle że o 17.30, rozpocznie się mecz ŁKS-u Łódź ze Stalą Mielec w ramach rozgrywek PKO BP Ekstraklasy, futbolowa centrala przeniosła zatem spotkanie 2. ligi na czwartek, 23 maja, na 16.00. W ten sposób został złamany regulamin rozgrywek, stanowiący, że mecze ostatniej kolejki muszą zostać rozegrane tego samego dnia o tej samej godzinie. Nie wspominając o czysto sportowym aspekcie rywalizacji. Ale wiadomo, że jeżeli PZPN nawarzy piwa, to wypić je musi ktoś inny. A organizacyjnemu „geniuszowi” włos z głowy nie spadnie...

Bogdan Nather