Między nami, beniaminkami

MOTOR LUBLIN

Najbliższy przeciwnik drużyny trenera Mateusza Stolarskiego, Lechia Gdańsk, w poprzednim sezonie była bezkonkurencyjna na zapleczu ekstraklasy. Biało-zieloni w 34. potyczkach ligowych odnieśli 21 zwycięstw, pięć razy podzielili się punktami z przeciwnikiem i osiem razy zeszli z boiska pokonani. Zgromadzili 68 punktów (o 6 „oczek” wyprzedzili drugi GKS Katowice) i legitymowali się bilansem bramkowym 60:34.

Nowy sezon, już w elicie, rozpoczęli remisem na wyjeździe z wicemistrzem Polski, Śląskiem Wrocław. Gospodarze piątkowego pojedynku nie zagrają w optymalnym składzie, ponieważ jeden z ich czołowych zawodników, 21-letni pomocnik Maksym Chłań, przebywa z reprezentacją Ukrainy na igrzyskach w Paryżu. Ale trener gdańszczan Szymon Grabowski nie może narzekać z powodu absencji wychowanka Dynama Kijów, ponieważ w drugiej linii ma bardzo duże pole manewru. Wyróżniającym się zawodnikiem Lechii jest inny Ukrainiec, 29-letni bramkarz Bohdan Sarnawskyj, który w poprzednim sezonie został uznany za najlepszego golkipera Fortuna 1. Ligi, a w meczu ze Śląskiem zebrał bardzo pochlebne recenzje.

Lublinianie nie jadą jednak do Trójmiasta na ścięcie. - Wiem, że ważniejsze od stylu jest punktowanie, ale my chcemy łączyć te rzeczy - powiedział przed wyjazdem nad morze trener Motoru, Mateusz Stolarski. - Lechia w swoim pierwszym meczu, podobnie jak my, chciała zagrać niezwykle odważnie. Szymon Grabowski jest bardzo dobrym trenerem i widać, że kontynuuje swój pomysł w PKO BP Ekstraklasie. Dlatego myślę, że w piątek czeka nas ciekawe spotkanie.

Pełen optymizmu jest 29-letni obrońca Motoru Sebastian Rudol, który jako zawodnik Pogoni Szczecin rozegrał w ekstraklasie 130 meczów, strzelając w nich dwa gole. - Wyciągnęliśmy wnioski po meczu z Rakowem - przekonuje wychowanek Gwardii Koszalin. - Nie ustrzegliśmy się problemów w fazach przejściowych i nad tym pracujemy. Na pewno na plus zapisałbym intensywność tego meczu. Mam nadzieję, że nie będziemy powielać błędów i że z Gdańska przywieziemy 3 punkty. Teraz tylko to się dla nas liczy.

Bogdan Nather