Miazga, aż przykro patrzeć
Lider z Niecieczy bardzo łatwo wygrał w Kołobrzegu. Każdy inny wynik w kontekście spraw pozaboiskowych byłby jednak sensacją.
Faworyt tego meczu był oczywisty: goście. Powody były dwa. Po pierwsze – są na czele tabeli i generalnie nieźle grają w piłkę. Po drugie – u gospodarzy trwają zawirowania, powiedzmy, organizacyjno- finansowe. Pensje nie są wypłacane na czas, piłkarze myślą o rozwiązaniu kontraktów z winy klubu. Nie wytrzymał świetnie spisujący się brazylijski obrońca Jonathan Junior, który nie cofnął wezwania do zapłaty i zdecydował się właśnie opuścić klub. Z pewnością znajdzie zatrudnienie gdzie indziej, interesują się nim kluby ekstraklasy.
W minorowej atmosferze trudno o dobry wynik z takim rywalem jak Nieciecza. Sensacji nie było, bo być przecież nie mogło: lider grał w Kołobrzegu swobodnie i bez problemu ograł gospodarzy. Postacią meczu był Kacper Karasek, autor aż czterech bramek. W pierwszej połowie strzelił gola z karnego, a w drugiej dołożył jeszcze trzy - w ciągu zaledwie sześciu minut! Był to dla gości świetny sparing, w którym mogli swobodnie szlifować różne warianty gry ofensywnej.
Ostre strzelanie zainaugurował Kamil Zapolnik, który z bliska wbił piłkę po centrze świetnie spisującego się w tym meczu 20-letniego Igora Strzałka, młodzieżowego reprezentanta Polski. Po chwili Strzałek upadł w polu karnym, a wspomnianą już jedenastkę bez problemu na bramkę zamienił Karasek. Współpraca obu przebiegała doprawdy świetnie, bo ten pierwszy temu drugiemu wypracował po przerwie jeszcze dwa gole! Padały one – można powiedzieć – łatwo… W 79 minucie nasycony trener Marcin Brosz ściągnął z boiska strzelców wszystkich bramek. Kolejne nie padły, ale nie było to już przecież sprawą życia i śmierci…
Kotwica? Szoruje o dno i szybkim marszem zmierza ku II lidze. Jeszcze nie obsunęła się do strefy spadkowej, ale zapewne zaraz to się stanie. Trudno o inne stwierdzenie, gdy drużyna notuje siódmą porażkę z rzędu i jednocześnie dwunasty mecz bez zwycięstwa… W tej chwili nie ma w tym zespole nadziei, nie widać perspektyw. Gdyby udało ekipie z Kołobrzegu się utrzymać – byłoby to wręcz mistrzostwo świata.
(pacz)