Piłkarzy Piasta stać było na więcej w minionym sezonie ligowym. Jak będzie w kolejnym? Fot. Tomasz Folta/PressFocus


Miało być inaczej

Świetna wiosna i finał Pucharu Polski – taki był plan kreślony przy Okrzei podczas zimowej przerwy. Życie jednak napisało swój scenariusz i druga część sezonu nie była tak udana, jak w przeszłości.


PIAST GLIWICE

Po świetnej rundzie rewanżowej poprzedniego sezonu, przyjęto zasadę: „po pierwsze nie szkodzić”. Kadra została praktycznie nietknięta, a sztab szkoleniowy i piłkarze przekonywali, że tym razem jesień nie będzie tak zła, jak w poprzednich latach. Piast miał odkleić łatkę drużyny chimerycznej, która ma słabą jesień i świetną wiosnę.

W niedawno zakończonych rozgrywkach oglądaliśmy jednak Piasta… jeszcze bardziej chimerycznego, a jesień… znów była daleka od oczekiwań. Zespół co prawda seryjnie nie przegrywał, ale… seryjnie remisował. Przez moment był najczęściej remisującą drużyną w Europie. Ekstraklasa bywa jednak brutalna i samymi remisami nie ma szans na miejsce w górnej połówce, a wręcz przeciwnie, przez moment zajrzała gliwiczanom w oczy walka o utrzymanie, ale na szczęście dla nich w odpowiednim momencie się opamiętali. Wystarczył krótki zryw w końcówce sezonu, kilka wygranych z rzędu i przy Okrzei zapanował spokój.

Latem jednak ten spokój musi być produktywny. W klubie muszą znaleźć przyczynę braku postępów, bo po latach walki o czołowe lokaty, teraz celem był środek tabeli. Być może związane jest to ze stanem finansów, bo wykresy w excelu od pewnego czasu świecą się na czerwono, a nie na zielono. Zejście z kilku wysokich kontraktów to mus, podobnie jak sprzedaż któregoś z najcenniejszych piłkarzy, bo strata w budżecie musi zostać zasypana. Z drugiej strony nie można naprawiać finansów kosztem jakości drużyny, bo to może skończyć się jeszcze większymi nerwami niż w ostatnim sezonie. Poprawa musi mieć miejsce na każdym polu, bo kto stoi w miejscu ten się cofa, czego Piast wydaje się być idealnym przykładem.

W Gliwicach pożegnano prezesa Grzegorza Bednarskiego i kilku bardzo zasłużonych oraz doświadczonych piłkarzy. Zatrzymano jednak trenera Aleksandara Vukovicia, który powinien jednak otrzymać zastrzyk świeżej krwi do drużyny. W szatni nie brakuje dobrych piłkarzy, ale potrzeba też kilku „świeżaków”. Na kilku pozycjach konkurencja jest zbyt mała, co sprawia, że nie widać rozwoju. Wciąż jednak Piast jest drużyną na coś więcej niż walka o utrzymanie. Od ruchów, decyzji i przygotowań zależy jednak czy gliwicka ekipa pójdzie w innym kierunku niż bylejakość. Trener Vuković ma za sobą piłkarzy, którzy bardzo chcieli, by pozostał na stanowisku. Gdy „Vuko” przychodził na Okrzei musiał „wejść” w buty swojego poprzednika Waldemara Fornalika i z tego zadania się wywiązał bardzo dobrze. Sezon 2023/24 miał być papierkiem lakmusowym dla tego szkoleniowca na dorobku. Po zakończonych rozgrywkach trudno o jednoznaczną ocenę, bo sezon miał dobre i złe momenty. Z pewnością w kolejnym gliwiczanie muszą być konkretniejsi. W polskiej lidze lepiej na przemian wygrywać i przegrywać niż remisować. Poza tym taki zespół jak Piast musi grać widowiskowo, bo jak inaczej ma przyciągać kibiców na stadion?

(KRIS)