Sport

Meksykański sen Magdaleny Fręch

26-letnia tenisistka Górnika Bytom walczyła w nocy w Guadalajarze o swój pierwszy tytuł WTA. W rankingu awansuje blisko Top 30 i została rakietą numer 2 w Polsce.

Tenisistka z Łodzi ma najlepszy sezon w karierze. Fot. PAP/EPA

Trudno teraz opisać, co czuję, kłębi się we mnie wiele emocji. To mój pierwszy finał WTA 500, więc to naprawdę wyjątkowe. To duży krok w mojej karierze – mówiła poruszona łodzianka po pokonaniu w półfinale Guadalajara Open AKRON, imprezy WTA 500 na twardych kortach, byłej numer 4 na świecie Francuzki Caroline Garcii 7:6 (7-3), 7:5.

W finale w nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu rywalką Magdaleny Fręch była Australijka o swojsko brzmiącym nazwisku Olivia Gadecki, dopiero 152. w rankingu. Dla każdej z nich zwycięstwo oznaczało pierwszy tytuł WTA Tour; Fręch w lipcu dotarła do finału imprezy niższej rangi, WTA 250 na kortach ziemnych w Pradze, w którym uległa innej Polsce, Magdzie Linette.

Dobrze zacząć od 0:3!

W Guadalajarze, zanim wygrała z notowaną na 30. miejscu Garcią, Fręch pokonała w ćwierćfinale Marinę Stakusic (155. WTA) 6:4, 6:3; Kanadyjka w 2. rundzie sensacyjnie wyeliminowała turniejową „jedynkę”, Łotyszkę Jelenę Ostapienko (12. WTA).

W półfinale z Francuzką, triumfatorką 11 turniejów WTA w singlu, łodzianka przetrwała różne zwroty akcji, pokazując mocny charakter. Garcia prowadziła w pierwszej partii 3:0 i 5:2, przy stanie 5:3 miała dwie piłki setowe, ale Fręch się obroniła, a następnie doprowadziła do tie-breaka. Ten zaczął się także po myśli Garcii, która wygrywała 3-0, ale później zdobyła jeszcze tylko jeden punkt i Polka zwyciężyła 7-4.

Drugi set toczył się według niemal identycznego scenariusza. Było znów 3:0 dla Garcii, a łodzianka jeszcze raz odrobiła straty, doprowadzając do remisu 3:3. Decydujące w tej partii było przełamanie Francuzki przy stanie 6:5 dla Fręch, co zapewniło Polce wygraną 7:5 i awans do finału. Tym samym tenisistka Górnika Bytom pokonała Garcię po raz drugi, wcześniej dość sensacyjnie eliminując ją w 2. rundzie tegorocznego Australian Open.

Fręch ma najlepszy sezon w karierze. Podopieczna Andrzeja Kobierskiego zaczynała rok na 63. miejscu, ale po świetnym występie w Australian Open, gdzie dotarła do 1/8 finału, w lutym awansowała na 42. W zeszłym roku w Guadalajarze odpadła w 2. rundzie i teraz zyskała sporo punktów - końcowy triumf może ją przesunąć nawet na 31. pozycję. Tak czy tak została rakietą numer 2 w naszym kraju, za Igą Świątek, a przed Linette.

O tytuł z „australijską” Polką

Jej rywalką o tytuł była mająca polskie korzenie 22-letnia Gadecki, która w drugim półfinale pokonała Kolumbijkę Camilę Osorio 6:2, 6:3 i po raz pierwszy zagrała o tytuł WTA. W Guadalajarze wielka nadzieja australijskiego tenisa musiała przebijać się przez kwalifikacje, a potem wyeliminowała byłą mistrzynię US Open Sloane Stephens, a następnie rozstawioną z numerem 2 inną Amerykankę, Danielle Collins.

To ogromna odmiana losu dla Gadecki, która nigdy wcześniej nie dotarła do ćwierćfinału imprezy WTA w singlu. Na koncie ma co prawda jeden tytuł, ale w deblu: w marcu w amerykańskim Austin w parze z Brytyjką Olivią Nicholls w finale pokonały duet z Katarzyną Kawą. Co więcej, przed Guadalajarą nie wygrała w grze pojedynczej meczu na poziomie touru od stycznia! Teraz już awansowała w okolice 80. miejsca i została rakietą numer 1 Australii.

Odmówiła szczepienia

W nocy mogła zostać pierwszą australijską mistrzynią WTA od czasu, gdy w 2022 roku była nr 1 na świecie Ashleigh Barty wygrała Australian Open, tuż przed przejściem na emeryturę. Obie tenisistki trenowały zresztą razem w pandemii i bardzo się lubią. Gadecki, uznawana za wielki talent, zszokowała jednak sportowe antypody, gdy jako 19-latka odmówiła zaszczepienia się na Covid, co wykluczyło ją z udziału właśnie w wielkoszlemowej imprezie w Melbourne dwa lata temu, tracąc sporo pieniędzy i być może punktów do rankingu. Po trzech latach nadrabia stracony dystans…

Tomasz Mucha