Sport

„Medaliki”, odczarujcie „Limankę”!

Najbliższa niedziela to kolejne święto przy Limanowskiego 83 w Częstochowie.

Do Częstochowy na pojedynek w ramach 9. kolejki ekstraklasy przyjedzie Zagłębie Lubin. Czy Raków w końcu wygra domowy pojedynek sezonu 2024/25? Do tej pory u siebie częstochowianie grali trzykrotnie. Raz padł remis, a dwukrotnie „Czerwono-niebiescy" musieli uznać wyższość rywali. Wynik z ostatniego weekendu powinien napawać optymizmem na najbliższy pojedynek z Zagłębiem, bowiem Raków w całkiem dobrym stylu pokonał Legię w Warszawie. Z tamtego meczu oprócz kibiców przede wszystkim zadowolony był trener Marek Papszun. To z pewnością mogło mieć również pozytywny wpływ na pracę piłkarzy na sesjach treningowych w tym tygodniu i być może przebieg przygotowań do meczu z Zagłębiem również był z tego tytułu ułatwiony.

Ostatnia wizyta lubinian na Rakowie nie zakończyła się dla nich zbyt kolorowo, a raczej obraz meczu był dla nich w czarnych kolorach. Gospodarze rozgromili wtedy Zagłębie aż 5:0. Zdecydowanie gorszym rezultatem zakończyło się ostatnie spotkanie w Lubinie. Tam Raków na początku maja tego roku przegrał 0:2, tracąc nadzieję na grę w kwalifikacjach europejskich pucharów (wtedy liczono już tylko matematyczne szanse). Z pewnością zawodnicy Rakowa, którzy pamiętają tamto spotkanie, będą chcieli odgryźć się oponentom z południowo-zachodniej Polski.

Sytuacja Rakowa w tabeli ekstraklasy wygląda już nieco lepiej niż przed przerwą na kadrę. Zwycięstwo z Legią było kluczowe, aby zażegnać większy niepokój. Raków w tym momencie zajmuje piątą lokatę w tabeli, a do lidera Lecha Poznań traci pięć punktów. Jeśli najbliższy pojedynek w niedzielę okaże się zwycięski, a styl prezentowany przez podopiecznych Marka Papszuna będzie wyglądał co najmniej przyjemnie dla oka, to w Częstochowie będzie można powiedzieć, że sytuacja jest opanowana i projekt powraca na dobre tory. Trzeba jednak spełnić te dwie wspomniane rzeczy.