Pia Skrzyszowska podczas HMŚ w Glasgow spełniła jedno ze swoich marzeń w tym sezonie. Przed nią kolejne. Fot. PAP/Adam Warżawa


Medale zalane łzami...

Na starcie Halowych Mistrzostw Świata w Glasgow zabrakło wielu gwiazd światowego formatu oraz naszych mistrzów.

 

Wicemistrzostwo świata Ewy Swobody w biegu na 60 m, brąz Pii Skrzyszowskiej w biegi na 60 m ppł oraz piąte miejsca Jakuba Szymańskiego w biegu płotkarskim i 400-metrowców w biegu rozstawnym – to osiągnięcia skromnej ekipy biało-czerwonych w 19. Halowych Mistrzostwach Świata w Glasgow. Swoboda i Szymański dołożyli do tego jeszcze rekordy kraju, zaś Skrzyszowska znów była blisko. Medale naszych pań zostały zalane łzami i mogliśmy sobie uświadomić jakie towarzyszyło im napięcie.

Dodajmy, że wielu naszych czołowych reprezentantów zrezygnowało ze startu w Glasgow, chcąc lepiej przygotować się do letniej części sezonu lub z powodu kontuzji.

 

Przeciwności losu

Sympatyczna Pia, niespełna 23-letnia płotkarka, ma wszelkie dane by być gwiazdą światowego formatu. Dwa lata temu wywalczyła złoto w płotkach i srebro w sztafecie 4x100 m w ME w Monachium, a w ubiegłym roku biegała w półfinale MŚ w Budapeszcie. Halowy sezon, miejmy nadzieję, jest zapowiedzią udanego letniego.

Start w Glasgow był poprzedzony wieloma, nieoczekiwanymi problemami. Podczas zajęć w siłowni jeden z ciężarków spadł jej na stopę i powstał krwiak. Potem miała alergię i na dodatek przyplątało się przeziębienie. Przygotowania do imprezy zostały więc nieco zakłócone. A tymczasem podczas mistrzostw biegała perfekcyjnie, ale nie była w stanie pokonać rekordzistki świata Devynne Charlton (7,65) oraz Francuzki Cyreny Samby-Mayelę (7,74). Pia po zakończony biegu wzięła biało-czerwoną flagę, celebrowała medal, a potem zalała się łzami. Przed kamerami TVP Sport pojawiła się cała roztrzęsiona i zdołała wykrztusić: - Nie ma rekordu Polski, ale zdobyłam cenny medal. Po chwili dodała: - Ta impreza mnie wiele kosztowała, bo przed i w jej trakcie towarzyszyło mi sporo emocji. W półfinale uszkodziłam sobie kostkę, ale na szczęście nie miało to wpływu na moją postawę. Byłam skupiona, miałam trzy najlepsze biegi i uzyskałam trzy najlepsze czasy. Przełamałam się psychicznie i otrzymałam dodatkową motywację do pracy. Po odpoczynku biorę się do pracy z myślą o igrzyskach w Paryżu. 

Skrzyszowskiej na poprawienie rekord kraju Zofii Bielczyk 7,77 sek. przyjdzie poczekać do następnych startów halowych. Ma zaledwie o 0,01 sek gorszy czas. To jednak zmartwienie na potem, a teraz przed nami letnie starty i one są najważniejsze. 


Plama Liska

Piotr Lisek, w tym sezonie halowym był najbardziej zapracowanym tyczkarzem globu, bo startował często i osiągał dobre rezultaty. Nie spodziewaliśmy się, że w najważniejszej imprezie da taką plamę i nie zaliczy żadnej wysokości. Miał trzy nieudane próby na wysokościch 5,50, 5,65 oraz 5,75 i mocno zniesmaczony pożegnał się z konkursem. Nie szukał tanich wymówek, lecz winę wziął na siebie i przed kamerami TVP przepraszał kibiców. A tymczasem Armand Duplantis miał problemy na wysokości 5,85 i zaliczył ją w ostatnim skoku. Gdy pokonał 6,05 podjął próbę poprawienia rekordu świata – 6,24. Wszystkie skoki były nieudane, ale Szwed nie był tym specjalnie zmartwiony.   

Nasi specjaliści w biegach na jedno okążenie w sztafecie 4x400 znaleźli się w finale i zajęli piąte miejsce. Odnowiona drużyna: Maksymilian Szwed, Jan Wawrzkiewicz, Daniel Sołtysiak i Mateusz Rzeźniczak daje nadzieje na szybsze biegnie, bo być może zostanie wzmocniona Kajetanem Duszyński oraz Karolem Zalewskim.

Byle do lata - takie hasło przyświeca przedstawicielom „królowej sportu”. A w nim będzie się wiele działo...

(sow)