Fot. PAP/Leszek Szymański


Medale i powszechność

Minister Sławomir Nitras widzi bardzo szerokie spektrum działania swojego resortu.

 

OLIMPIZM

Minister sportu i turystyki spodziewa się na igrzyskach w Paryżu podobnego dorobku medalowego polskich olimpijczyków jak w 2021 roku w Tokio, gdzie biało-czerwoni 14 razy stanęli na podium.

Szef resortu spotkał się z dziennikarzami i przedstawił kierunki działań oraz priorytety na najbliższy okres. Wśród poruszanych spraw były sposoby i zakres finansowania polskiego sportu. Były także pytania odnośnie prognoz dotyczących występów polskich olimpijczyków na igrzyskach w Paryżu.

Sławomir Nitras bardzo liczy na udany start lekkoatletów, siatkarzy i siatkarek, tenisistów, specjalistki od wspinaczki sportowej Aleksandry Mirosław oraz kajakarzy i wioślarzy, którzy - jego zdaniem - swoje dowiozą. Według niego dorobek medalowy będzie podobny jak na poprzednich igrzyskach w Tokio. Nie wyklucza niespodzianek, czyli sukcesów zawodników, na których mało kto liczy.

- Nie bez znaczenia będzie europejski teren igrzysk, a wtedy reprezentacja Polski z reguły lepiej się spisuje - zauważył i dodał, że państwo nie może nastawiać się wyłącznie na medale. - Nie koncentrujemy się na tym, aby zdobyć ich np. 30. Nie chcemy naśladować Węgrów, którzy postawili na kilka dyscyplin, m.in. na pływanie, i w nich się specjalizują. Jesteśmy wielkim państwem z ogromną populacją - wskazał.

Minister przypomniał, że Polska ma duże tradycje w wielu dyscyplinach np. jeździectwie czy zapasach i jego zdaniem skupienie się tylko na wybranych sportach nie jest dobrym pomysłem.

- Kilka lat temu odwiedziłem Gorzów Wlkp., który był dużym ośrodkiem zapaśniczym. Tam teraz nawet nie ma maty. To miasto słynęło też z silnego wioślarstwa, a okazuje się, że przystań... sprzedano - przekazał.

Nitras podkreślił, że nie można postawić np. tylko na wioślarstwo, kajakarstwo, lekką atletykę i siatkówkę.

- A innym mamy powiedzieć: „nie jesteście w naszych priorytetach”? Naszym zadaniem przede wszystkim jest sport powszechny i budowanie szerokich kadr, jak na duże państwo przystało - nadmienił.

Szef resortu stwierdził, że to nie przypadek, iż w polskim sporcie jest regres. Uważa, że duże znaczenie ma nowoczesna baza sportowa, której - według niego - często brakuje.

Minister zadeklarował, że jesienią chciałby zorganizować duży kongres sportowy, podobny jaki robili poprzednicy.

- Nie chcę jednak, aby to była tylko „pokazówka polityczna”. Zależy mi, aby środowisko sportowe poważnie ze sobą rozmawiało i zastanowiło się nad założeniami strategii rozwoju sportu do 2036 roku. Cel - chcemy mieć igrzyska olimpijskie - powiedział, ale wspomniał, że jego zdaniem szansę na organizację tej imprezy właśnie w 2036 roku są bardzo małe.

- Przyznanie kolejnej imprezy tej rangi nie jest już jednak wykluczone. A ja lubię takie projekty, gdzie jest postawiony dalekosiężny, odważny cel. Gdy stoimy pod presją, to powstaje potrzebna infrastruktura, realizujemy wyznaczoną strategię, wyznaczmy zadania i cele, krok po kroku zmierzamy do celu - dodał.

Nitras jest zwolennikiem organizowania przez Polskę imprez rangi mistrzostw Europy bądź mistrzostw świata.

- Mamy bazę, aby to robić w większości dyscyplin, może poza narciarstwem alpejskim i bobslejami - zaznaczył, choć przyznał, że gdy niedawno gościł na zawodach snowboardowego Pucharu Świata w Krynicy-Zdroju, to był pod wrażeniem wysokiego poziomu organizacyjnego, mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych.

Przekazał też, że nie wybiera się do Parlamentu Europejskiego.

- Już tam byłem... Chciałbym być przez cztery lata ministrem sportu, ale zobaczymy, jak moje losy się potoczą - zakończył Nitras.

Marek Skorupski/PAP