Mecz założycielski

Niemcy w meczu z Holandią będą chcieli podkreślić, że ich znakomity występ z Francją nie był przypadkowy.

 

„To tylko sparing, ale Niemcy zagrali najlepszy mecz może nawet od 10 lat” – napisał na X Tomasz Urban, ekspert niemieckiego futbolu z Viaplay. To dobrze oddaje nastroje, jakie panowały w Niemczech po pokonaniu Francuzów 2:0. W świecie futbolu najwięcej mówiło się o golu strzelonym przez Floriana Wirtza kilka sekund po rozpoczęciu, ale dla „Die Mannschaft” większe znaczenie ma całokształt spotkania.

 

Nabrać rozpędu

„Bild” napisał, że selekcjoner Julian Nagelsmann chce wykorzystać pokonanie Francji do nabrania rozpędu przez jego zespół. Ma to być dla niego moment przełomowy. Oczywiście, można trzymać się tego, że był to jedynie mecz towarzyski, ale przecież od mundialu w Katarze Niemcy grają tylko takie. Większość z nich, także za poprzedniego selekcjonera Hansiego Flicka, nie wyglądała dobrze. Natomiast Francja to rywal, który nigdy Niemcom nie odpuszcza. W dodatku wyszedł na nich bardzo mocnym składem i traktował jak najbardziej poważnie. Było to zresztą drugie w krótkim odstępie czasu zasłużone zwycięstwo nad „Trójkolorowymi”, bo naszym zachodnim sąsiadom udało się wygrać również we wrześniu, kiedy akurat... panowało bezkrólewie, a w buty selekcjonera tymczasowo wskoczył Rudi Voeller. Jeśli zaś chodzi o wspomniany rozpęd, Nagelsmann miał powiedzieć piłkarzom przed pierwszym gwizdkiem, że jeśli nabiorą odpowiedniego tempa, mogą nawet zostać mistrzami Europy. Jednocześnie ostrzegł ich przed byciem „zbyt aroganckim”. Jakie to da efekty, okaże się dzisiaj. Niemcy we Frankfurcie podejmą Holandię, kolejnego silnego rywala, choć w teorii słabszego niż Francja. „Pomarańczowi” mierzyli się bowiem z „Trójkolorowymi” w eliminacjach do Euro i dwukrotnie z nimi przegrali.

 

Stawia na supertalenty

Aktualnie na niemieckim zgrupowaniu przebywa trzech napastników, ale z Francją od pierwszej minuty wybiegł na szpicy ofensywny pomocnik Kai Havertz. Dało to efekt, „Die Mannschaft” wygrał, więc można się spodziewać, że Nagelsmann częściej będzie wracał do wariantu bez klasycznej „dziewiątki”. Ciekawiej było z kolei w drugiej linii. Do podstawowego składu wrócił powołany po kilku latach przerwy Toni Kroos. – Szczerze mówiąc, to było niesamowite. Wiedzieliśmy, że to rewelacyjny zawodnik z piłką przy nodze, ale równie dobrze wchodził w pojedynki, za co w przeszłości był krytykowany. Bardzo ciężko pracował i dawał nam stabilizację w obronie – chwalił pomocnika Realu Julian Nagelsmann, który zapewne będzie także stawiał na dwa niemieckie supertalenty. Na skrzydłach zagrali bowiem urodzeni w 2003 roku nominalni ofensywni pomocnicy Jamal Musiala i Florian Wirtz. To czołowi gracze z tego rocznika na świecie. Jeśli Nagelsmann odpowiednio ich wkomponuje, przyniesie to Niemcom gigantyczne korzyści na całe lata.

Piotr Tubacki


Koniec Adidasa

Wiele kontrowersji w Niemczech wywołała informacja, że od 2027 roku reprezentacja będzie „ubierana” przez amerykańską firmę Nike. Od 1980 roku sprzęt „Die Mannschaft” dostarczał bowiem rodzimy Adidas, z którym Niemcy mocno się identyfikowali. Nike zaoferowała jednak warunki nie do odrzucenia, proponując ok. 100 mln euro rocznie, czyli dwa razy więcej niż konkurencja. To będzie jeden z najwyższych tego typu kontraktów w futbolu. Niemiecki ZPN (DFB) musiał się zgodzić także ze względu na swoją pogarszającą się sytuację finansową. Sprzeciw przeciwko takiej decyzji pojawiał się z wielu stron, nawet... tamtejszych ministrów.

(PTub)