Nemanja Nedić (z lewej) i Jakub Budnicki (z prawej) nie pomogą tyszanom w zastopowaniu kapitana GieKSy, Arkadiusza Jędrycha. Fot. Łukasz Sobala/Press Focus


Mecz wielkiej wagi

Zawsze elektryzujące spotkanie GKS-ów z Tychów i Katowic tym razem będzie wyjątkowe.


Wystarczy spojrzeć w tabelę, żeby zrozumieć znaczenie tego starcia. Na 3 kolejki przed końcem drużyna Dariusza Banasika z dorobkiem 51 punktów gościć będzie znakomicie spisujący się wiosną zespół Rafała Góraka. Dość powiedzieć, że katowiczanie „zimowali” na 11. miejscu ze stratą 10 punktów do tyszan, którzy wespół z Arką Gdynia zasiadali w fotelu lidera. Natomiast teraz przyjeżdżają do Tychów jako 3. drużyna z dorobkiem 53 „oczek”. W dodatku gospodarze w poprzedniej kolejce musieli przełknąć gorycz porażki 0:3 z Lechią w Gdańsku, a goście mają w pamięci słodki rezultat najbardziej okazałego zwycięstwa w I lidze w tym sezonie 8:0 ze Stalą Rzeszów!


Uwaga na Jędrycha i Bergiera

– Katowice ostatnio notują bardzo dobre wyniki – stwierdził w mediach klubowych trener tyszan. – Wydaje mi się, że jest to spowodowane bardzo długą pracą jednego trenera i małymi zmianami w składzie. Teraz widać efekty stabilizacji i cierpliwości. Sporo doświadczonych zawodników, bardzo wysoki zespół, silny fizycznie. Mają bardzo dobre stałe fragmenty gry, dlatego żałujemy, że naszych dwóch obrońców, Jakub Budnicki i Nemanja Nedić, nie zagra z powodu kartek. Musimy zwrócić uwagę na Arkadiusza Jędrycha, z którym miałem okazję pracować w trzech klubach. To środkowy obrońca, który strzela dużo goli po dośrodkowaniach. Trzeba też pilnować Sebastiana Bergiera, który ma bardzo dobre statystki strzeleckie. Ci zawodnicy często przesądzają o zwycięstwach.


Trudne spotkanie

Szkoleniowiec tyszan zna Jędrycha z czasów, gdy wychowanek Znicza Pruszków wchodził do seniorskiej piłki. 10 lat temu wprowadzał go w tajniki gry na szczeblu centralnym w II lidze oraz w pucharowych bojach, w których pruszkowianie doszli aż do ćwierćfinałów z Lechem Poznań. Współpracowali też w Zagłębiu Sosnowiec i Pogoni Siedlce, ale w piątkowy wieczór trener GKS-u Tychy na współpracę kapitana katowiczan nie ma co liczyć. – Przed nami trudne spotkanie, ale na tym etapie nie ma łatwych. Gramy mecz derbowy – zaznaczył szkoleniowiec z Tychów. – Patrząc na rozgrywki, są to dwa zespoły z czołówki. Dzielą nas 2 punkty. W przypadku wygranej przeskoczymy więc GKS Katowice i mamy bardzo duże szanse na baraże, choć rywal z pewnością ma podobne cele. Plusem jest to, że gramy u siebie. Liczymy na wsparcie kibiców w takim ważnym dla nich i dla miasta spotkaniu. Mam nadzieję, że ostatnie mecze z drużynami z regionu, które były zwycięskie, były dobrą zapowiedzią.


Rekord frekwencji?

Organizatorzy spotkania liczą, że padnie tyski rekord frekwencji w lidze, która w tym sezonie najwyższa była na spotkaniu z Wisłą Kraków. 12 sierpnia na trybunach Stadionu Miejskiego zasiadło 7198 widzów i oglądało zwycięstwo gospodarzy 1:0. Na pucharowym starciu z Legią Warszawa 2 listopada było 13218 kibiców, a więc poprzeczka zawieszona jest wysoko.

Jerzy Dusik