Mecz prawdy
Odra zagra na wyjeździe Wisłą niemal rok po tym, jak w Krakowie przegrała z nią aż 0:5.
Co wymyśli Jarosław Skrobacz? Fot. Mateusz Porzucek / Press Focus
ODRA OPOLE
Wydarzyło się to dokładnie 27 września 2024 roku i było to ostatnie spotkanie Radosława Sobolewskiego w roli trenera niebiesko-czerwonych. W sobotę pod Wawel wybiera się Jarosław Skrobacz, dla którego potyczka z Białą Gwiazdą będzie meczem prawdy. Opolanie po ośmiu kolejkach zajmują bowiem dopiero 15. miejsce, a apetyty kibiców przed sezonem były mocno zaostrzone. Powstała przecież nowa drużyna, po której sporo się spodziewano.
Różne warianty
– Wiemy, w jakim miejscu się znajdujemy, ale wiemy też, jak potrafimy grać – mówi szkoleniowiec Odry. – Zdajemy sobie także sprawę, jaką siłą dysponuje Wisła. Od początku sezonu jest pod lupą wszystkich, bo trudno nie zwracać uwagi na drużynę, która na swoim boisku rozbija rywali i większość spotkań wygrywa 5:0, a jej przewaga jest przytłaczająca. Wiem, co potrafi zespół z Krakowa i nie będzie żadnego zaskoczenia, gdy poczujemy moc rywala, ale spróbujemy znaleźć jakieś jego słabsze strony. Na tym się oprzemy, a jak pokazała Miedź Legnica w poprzedniej kolejce, można się pokusić o korzystny wynik. W tracie przygotowań do tego spotkania szukaliśmy różnych wariantów i można się spodziewać wszystkiego (śmiech). Mamy kadrę na tyle szeroką i wyrównaną, że możemy sobie pozwolić nawet na inne ustawienie niż to, które preferowaliśmy do tej pory. Ale spokojnie... Wszystko się wyjaśni w sobotę wieczorem.
Konkurencja w bramce
Chociaż o możliwej zmianie systemu gry trener Skrobacz mówił ze śmiechem, to nie wyklucza on przesunięcia większej liczby zawodników do defensywy. – Nie chcemy tracić bramek – podkreśla trener opolan. – Zwróciliśmy uwagę na defensywę, a ta zaczyna się od bramkarza, a na tej pozycji, tak samo jak na innych, mamy rywalizację. Kiedy ktoś się mnie pyta, kto jest pierwszym bramkarzem Odry, to odpowiadam, że w ogóle mi na tym nie zależy, żebyśmy mieli pierwszego bramkarza. Ja chcę mieć w jedenastce takiego, który jest skuteczny. Rozumiem kontekst tego pytania, bo zaczął sezon Artur Haluch, później bronił Adam Wójcik, a ostatnio zastąpił go Mateusz Abramowicz. Adam traktowany jest co prawda na innych zasadach, bo jest młodzieżowcem. Liczę jednak na to, że ci młodzieżowcy, którzy grają w polu, też będą wartością dodaną i wtedy – tak jak to było w spotkaniu z ŁKS-em – możemy sięgnąć po tych bramkarzy, których doświadczenie jest przeogromne w porównaniu z Adamem. Chyba nikt z tym nie polemizuje, a co ważniejsze, Artur i Mateusz przyjęli do wiadomości taką zasadę, która została ustalona przed sezonem w szczerej rozmowie. Tak więc czekają oni na ten swój moment w chwili, w której zrezygnujemy z konieczności wystawienia Adama jako młodzieżowca. W meczu z ŁKS-em zagrał „Abram”, bo była jego kolej, ale przede wszystkim ciężko pracował na treningach i nie ma mowy o żadnym obrażaniu się. To samo widać było także podczas zajęć w reprezentacyjnej przerwie. Jeżeli więc uznamy, że w Krakowie zagramy z młodzieżowcem w polu, to Mateusz może znowu stanąć między słupkami.
Doświadczenie w ataku
Nie znaczy to jednak, że opolanie pojadą do Krakowa tylko po to, żeby się bronić. W ataku też są wartościowi piłkarze, którzy wypracowali w spotkaniu z ŁKS-em sporo okazji, ale tylko jedną zamienili na gola, dającego ostatecznie remis. – Mecz z łodzianami pokazał, że nasz kierunek jest dobry. Mamy doświadczonych napastników i rzeczywiście niewiele nam brakuje, żeby przy odrobinie większej ilości zimnej krwi oraz zgrania strzelać więcej bramek i sięgać po kolejne punkty. Jest więc na czym opierać optymizm – kończy Skrobacz.
Jerzy Dusik
