Sport

Mecz nadziei

Marian Piechaczek - wicemistrz Polski z GKS-em Tychy i mistrz z Ruchem Chorzów - liczy na dobre widowisko.

Marian Piechaczek w poniedziałek liczy w Tychach na przednie widowisko. Fot. Dorota Dusik

Choć jest kilku piłkarzy z tysko-chorzowskimi akcentami w karierze, to Marian Piechaczek łączy te kluby w sposób szczególny. Wychowanek Górnika Radlin z GKS-em Tychy wszedł w 1974 roku do ekstraklasy i jako kapitan doprowadził „Trójkolorowych” do wicemistrzostwa Polski w 1976 roku, a od 1978 roku był przez 4 sezony obrońcą Ruchu i sięgnął z „Niebieskimi” po mistrzostwo kraju w 1979 roku. Nic więc dziwnego, że ma swoje honorowe miejsce zarówno na meczach w Tychach i Chorzowie. - Z niecierpliwością czekam na pierwsze w tym sezonie starcie moich drużyn - mówi 71-latek. - Chociaż muszę powiedzieć, że przed sezonem spodziewałem się, że ten mecz na Stadionie Miejskim będzie miał większy ciężar gatunkowy. Niestety, obydwa zespoły słabo zaczęły rozgrywki i 10. miejsce Ruchu oraz 11. pozycja GKS-u Tychy na pewno są dalekie od oczekiwań kibiców. Zresztą dotychczasowa gra również nie satysfakcjonowała, dlatego w Tychach i Chorzowie pod koniec sierpnia nastąpiła zmiana trenerów. Prowadzący tyszan Dariusz Banasik nie potrafił poprowadzić drużyny do zwycięstw, a seria remisów, od których zaczął sezon, oznaczała stratę punktów. Dlatego czołówka odjechała. Wprawdzie Artur Skowronek też w pierwszym swoim meczu na trenerskiej ławce GKS-u zdobył punkt, ale ten występ w Płocku z należącą do czołówki Wisłą wlał trochę optymizmu, bo lepsza była też gra. A najważniejsze, że po tym spotkaniu nastąpiła dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach i ten czas przeznaczony na mecze reprezentacji sztab szkoleniowy tyszan mógł wykorzystać na pracę z przejętym dopiero co zespołem i wdrożenie swojej taktyki.

Nowi trenerzy

To samo można powiedzieć o Dawidzie Szulczku, który swoją pracę w Ruchu rozpoczął dzień przed prezentacją Artura Skowronka jako szkoleniowca GKS-u Tychy. - Ruch na zwolnienie Janusza Niedźwiedzia zdecydował się kilka dni wcześniej niż GKS Tychy rozstał się z Dariuszem Banasikiem, ale to wcale nie znaczy, że działacze tych klubów są w gorącej wodzie kąpani - dodaje Marian Piechaczek. - Obaj pracowali w tych klubach na tyle długo, że mieli możliwość zbudowania drużyny, ale ich zapewnienia i obietnice nie przekładały się na punkty. Przecież Banasik, licząc od początku tego roku, miał 6 zwycięstw, 7 remisów i 10 porażek, a Niedźwiedź 6 zwycięstw, 8 remisów i 7 porażek. Pierwszy w rundzie wiosennej nie wywalczył miejsca w barażach o awans do ekstraklasy, a drugi nie utrzymał się w ekstraklasie i też na początku tego sezonu „kolekcjonował” remisy. Zwycięstwo w ostatnim meczu z Górnikiem Łęczna już pod wodzą Dawida Szulczka zmieniło jednak nastrój. Zapowiada się więc mecz nadziei, bo zarówno kibice w Tychach, jak i w Chorzowie wiele sobie po tym spotkaniu obiecują. Wprawdzie Ruch już pokazał się z dobrej strony w ataku przed reprezentacyjną przerwą i ma na koncie 11 strzelonych goli, ale na pewno może w tym elemencie jeszcze się poprawić. Natomiast GKS Tychy do tej pory zdobył tylko 4 bramki i musi ten element zdecydowanie poprawić.

Nie tak jak powinni

Marian Piechaczek był stoperem i na grę formacji obronnych zwraca szczególną uwagę. - GKS, choć stracił tylko 5 goli, oraz Ruch, mający 11 straconych bramek, w grze obronnej bardzo do tej pory zawodziły - uważa były obrońca. - Patrząc na grę tyskiej drużyny, którą oglądam w towarzystwie kilku wicemistrzów Polski z 1976 roku, między innymi z Kazikiem Szachnitowskim i Stefanem Aniołem, zwracaliśmy uwagę, że obrońcy nie grają tak jak powinni. Co z tego, że jest ich w swoim polu karnym więcej od rywali, ale oni czekają na piłkę. Nie atakują jej i w efekcie to przeciwnik jest szybszy.

Potrzebny jest lider

- W dodatku Dariusz Banasik cały czas zmieniał, a to trójka stoperów, a to czwórka w linii, ale to nic nie dawało. Myślę, że Artur Skowronek zdecyduje się na czwórkę obrońców. Ja wolałbym tak grać, ale przede wszystkim potrzebny jest lider tej formacji. To samo dotyczy Ruchu, który większość goli tracił w ostatnich minutach meczu. Może pod wodzą Dawida Szulczka to się zmieni? Kibice obu drużyn liczą na poprawę, a ja spodziewam się ciekawego meczu. Zobaczymy, który z nowych trenerów lepiej wykorzystał reprezentacyjną przerwę i wierzę, że obydwie drużyny zagrają po prostu lepiej niż do tej pory.

Jerzy Dusik