Mały krok do przodu
Po dwóch porażkach GKS Jastrzębie zremisował z Chojniczanką, chociaż mógł zgarnąć całą pulę.
Po dwóch porażkach z rzędu - ze Skrą Częstochowa i Wisłą Puławy - jastrzębianie potrzebowali wygranej jak ryba wody. Kolejna przegrana skomplikowałaby sytuację podopiecznych trenera Dawida Pędziałka w ligowej tabeli, a w perspektywie jest wyjazd do znacznie wyżej plasującego się w tabeli Zagłębia, a zaraz potem (1 października) czek ich zaległy mecz z Wieczystą Kraków.
W wyjściowej jedenastce gości znalazło się dwóch zawodników, którzy jeszcze niedawno zakładali koszulkę GKS-u - Portugalczyk Joao Guilherme (grał w Jastrzębiu jeszcze w ubiegłym sezonie) oraz Dariusz Kamiński, który grał w klubie z Harcerskiej dwa lata i potem przeniósł się do Motoru Lublin. W I połowie, nie licząc strzału z rzutu wolnego Przemysława Sajdaka (8 min) pewnie obronionego przez Grzegorza Drazika, podopieczni trenera Damiana Nowaka poważnie nie zagrozili bramce gospodarzy. Ci natomiast mieli dwie dogodne okazje do zdobycia gola. Pierwszą marnował w 13 minucie Jan Flak, który po dalekim wrzucie piłki z autu przez Oskara Paprzyckiego (tym razem cofniętego do obrony) z 5 metrów huknął wysoko nad poprzeczką! Ta druga nie byłą tak klarowna jak pierwsza, ale przy odrobinie szczęścia mogła zakończyć się zdobyciem gola. W 34 minucie Szymon Kiebzak w polu karnym gości „nawinął” Jakuba Golińskiego i zagrał wzdłuż bramki, lecz Michał Bednarski nie sięgnął piłki, mimo że próbował zmienić jej tor wślizgiem.
W 61 min Stadion Miejski przy ulicy Harcerskiej w Jastrzębiu Zdroju eksplodował z radości, bo piłka znalazł się w bramce Chojniczanki. Najnowszy nabytek GKS-u Maciej Śliwa zdecydował się na płaski strzał lewą nogą zza pola karnego i piłka tuż przy słupku ugrzęzła w siatce. To jego pierwszy gol w drugim występie w zespole z Jastrzębia Zdroju.
Trener „Chojny” Damian Nowak nie czekał na dalszy rozwój wydarzeń i w 64 minucie zdecydował się na poczwórną zmianę. W 70 min goście wywalczyli rzut karny, gdy Drazik sfaulował szarżującego Marcina Kozinę. Golkiper GKS-u został ukarany żółtą kartką i stanął oko w oko z Jakubem Braneckim. Ten nie zdołał zmusić go do kapitulacji uderzeniem z „wapna”, Drazik odbił piłkę, lecz przy dobitce pod poprzeczkę był bezradny.
Remis oznacza, że GKS Jastrzębie ruszył z miejsca, ale zapewne jego piłkarze nie odczuwają satysfakcji, bo byli bliżsi wygranej. Gdyby nie lekkomyślne wybiegnięcie Grzegorza Drazika z bramki, to kto wie...
Bogdan Nather