Sport

Maszyna do punktowania

Nawet jeśli naprzeciw Marcina Brosza staje dobry ofensywnie zespół, niecieczanie i tak wygrywają.

Niecieczanie naprawdę potrafią zaskakiwać bramkarzy. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

BRUK-BET TERMALICA NIECIECZA

W sobotę lider I ligi nie zagrał najlepszego spotkania. Wynikało to głównie z jakości rywala. Stal Rzeszów w tym sezonie radzi sobie świetnie, a przeciwko ekipie Marcina Brosza pokazała się z bardzo dobrej strony. Potrafiła postraszyć defensywę niecieczan, strzeliła bramkę, a była bliska kolejnych. Podopieczni Marka Zuba zagrali mądrze, nieźle prezentowali się w ataku, ale najważniejszy jest wynik. A w tym lepsi byli przyjezdni z gminy Żabno, choć przez sporą część meczu zmuszeni byli do obrony.

Wygrana 2:1 po golach Kamila Zapolnika i Morgana Fassbendera pozwoliła Termalice na utrzymanie świetnej passy. Zespół z Małopolski w tym sezonie nie przegrał, a w dziewięciu kolejkach tylko raz zremisował i zdobył 25 punktów. – Cieszymy się, bo wiemy, jak cenne jest zwycięstwo ze Stalą. Trudno z Rzeszowa wywieźć trzy punkty, więc wracamy do Niecieczy uśmiechnięci – powiedział Marcin Brosz. – Dla nas ważne było to, że obie bramki zdobyli napastnicy. Ich indywidualne umiejętności sprawiły, że do przerwy prowadziliśmy 2:0 – zaznaczył szkoleniowiec. Trenera zapewne szczególnie cieszy trafienie Zapolnika, bo ten 32-latek na listę strzelców wpisał się w drugim meczu z rzędu.

Przypomnijmy, że Bruk-Bet w tym sezonie już 24 razy pokonał bramkarzy. Drugie pod tym względem miejsce zajmują zawodnicy Stali Rzeszów i Arki Gdynia, którzy strzelili po 17 bramek. Różnica jest spora, ale nie jest to tylko zasługa napastników. Co prawda Andrzej Trubeha zdobył cztery gole, Morgan Fassbender trzy, a Kamil Zapolnik dwa, ale w tej statystyce w ekipie „Słoni” przoduje pomocnik Kacper Karasek, który ma pięć trafień, a w sumie aż 11 piłkarzy z Niecieczy zdobywało gole w tym sezonie.

Warte podkreślenia jest, że niecieczenie nie tylko trafiają często do siatki, ale także skutecznie się bronią. Mają najmniej, bo tylko pięć, straconych bramek w lidze. Mecz ze Stalą Rzeszów był raptem czwartym, w którym Adrian Chovan nie zachował czystego konta, ale mimo to gra w niecieczan w defensywie zasługiwała na słowa uznania. – Pochwalić należy całą linię obrony, z Adrianem na czele. Cichym bohaterem jest natomiast Lukas (Spendlhofer – przyp. red.), bo nie tylko bardzo dobrze bronił, ale także wyprowadzał piłkę, dawał nam możliwości budowania ataku od tyłu. Czuł grę i widać było jego doświadczenie – zauważył trener Brosz.

Patrząc na obecne rezultaty osiągane przez Bruk-Bet Termalikę, można się trochę zdziwić, bo to zespół, który w poprzednim sezonie długo walczył o utrzymanie. Tymczasem niecałe pół roku pracy z trenerem Broszem poskutkowało tym, że drużyna stała się automatem do zdobywania punktów.

Kacper Janoszka