Masakra mistrza Polski
Jagiellonia w dwóch ostatnich meczach - pucharowym z Bodo/Glimt i ligowym z Cracovią - straciła aż osiem goli!
WYDARZENIE KOLEJKI
Cracovia na pewno nie jechała na mecz ligowy do Białegostoku na ścięcie, ale zapewne nawet jej trener Dawid Kroczek nie spodziewał się, że tak mocno utrze nosa urzędującemu mistrzowi Polski. Strzelić cztery gole w meczu wyjazdowym, w dodatku na boisku tak renomowanego przeciwnika, to wielka sprawa. „Pasy” w obecności 17 tysięcy kibiców nie dały szansy drużynie trenera Adriana Siemieńca. Obrońcy „Jagi” w swoich działaniach nie nadążali za rywalem. Przy okazji tego spotkania koniecznie trzeba nadmienić, że „Pasy” w bieżących rozgrywkach są wyjątkowo skuteczne w potyczkach wyjazdowych. W trzech podejściach zaksięgowały komplet punktów, przy bilansie bramkowym 7:2, a na „rozkładzie” mają Raków Częstochowa, Koronę Kielce i Jagiellonię Białystok.
Trener krakowskiej jedenastki Dawid Kroczek nie traci jednak kontaktu z rzeczywistością, bo doskonale zdaje sobie sprawę, że „wielki odlot” piłkarzy mógłby mieć katastrofalne skutki dla jego zespołu. - Nie jest łatwo wygrać w Białymstoku, a my to zrealizowaliśmy - powiedział 35-letni szkoleniowiec po efektownej wiktorii w stolicy województwa podlaskiego. - Myślę, że po strzeleniu bramki zagraliśmy zbyt zachowawczo, straciliśmy trochę intensywności, wiary w to, że możemy strzelić kolejnego gola i to się skończyło sytuacją, w której przegrywaliśmy 1:2. Ale bardzo ważne dla nas było to, że potrafiliśmy podnieść się, doprowadzić do wyrównania, strzelić jedną bramkę więcej i w końcówce spotkania strzelić gola, pieczętującego nasze zwycięstwo 4:2. Zdajemy sobie sprawę z tego, że to dopiero początek sezonu i nadal musimy być skupieni na tym, co robimy. W szczególności dwa ostatnie zwycięskie mecze z Koroną i Jagiellonią nie mogą nas uśpić, a motywować do tego, że warto trzymać poziom, który sobie założyliśmy i przede wszystkim dążyć do tego, by w każdym kolejnym spotkaniu zdobyć trzy punkty.
Trener Jagiellonii Adrian Siemieniec po porażce z „Pasami” nie mógł mieć zadowolonej miny. - Na pewno jesteśmy bardzo rozczarowani nie tylko porażką, ale również jej rozmiarami - zaznaczył na wstępie. - Zbyt łatwo straciliśmy pierwszą bramkę, mimo tego przejęliśmy kontrolę nad spotkaniem i ten mecz był z naszej strony taki, jak bym chciał, żeby te spotkania wyglądały. Dominowaliśmy i ten dobry fragment skończył się dla nas odwróceniem prowadzenia Cracovii. Ale za szybko straciliśmy drugą bramkę i mecz wrócił do momentu, w którym przeciwnik chciał się znajdować, czyli otwarty wynik i kontrola spotkania poprzez swój szybki atak i szukanie szans przy stałych fragmentach gry. I tak też te bramki padały. Trudno jest wygrać spotkanie, jeżeli traci się cztery gole i nad tym na pewno musimy się pochylić. Przegraliśmy, trudno, musimy to zaakceptować, bo nic już nie zmienimy. Musimy patrzeć co jest przed nami, zregenerować się, popracować i przygotowywać do starcia z Ajaxem Amsterdam.
No to w czwartek trzymamy kciuki za mistrza kraju! Pojedynek z utytułowanym klubem z Holandii jest najlepszą, wręcz wymarzoną, okazją do zmazania plamy na honorze.
Bogdan Nather