Marzenia sprawiają, że w życiu jest cel
Rozmowa z Sebastianem Uzarem, członkiem Rady Programowej Fundacji „Mam Marzenie”
Robert Lewandowski podczas tegorocznego spotkania z podopiecznymi fundacji „Mam Marzenie”
– Fundacja powstała w 2003 roku. Ze Stanów Zjednoczonych przyjechał wtedy Piotr Piwowarczyk, który uznał, że chciałby przenieść stamtąd ideę spełniania marzeń chorych dzieci. Tam fundacja o nazwie „Make a wish”, spełniająca marzenia dzieci cierpiących na choroby bezpośrednio zagrażające życiu, działa od lat 70. Nasza fundacja „Mam Marzenie” działa podobnie, spełnia marzenia takich dzieci. Naszymi podopiecznymi są dzieci od 3 do 18 roku życia, które walczą z chorobami onkologicznymi i genetycznymi.
O jakie marzenia chodzi?
– Wiadomo, że każdy z nas myśli o tym, co chciałby osiągnąć, gdzie chciałby pojechać, kogo chciałby spotkać. To takie marzenia, które powodują, że mamy cel w życiu…
…mimo tak ciężkiego bagażu, jaki dźwigamy ze sobą, którym jest choroba…
– … a może właśnie wtedy. Być może wtedy są najważniejsze, bo wiadomo, że każde chore dziecko ma jedno największe marzenie: być zdrowym. Ale to marzenie realizują lekarze. My jako fundacja staramy się pokazać dzieciom, że wszystko jest możliwe – łącznie z tym, że nawet najcięższa choroba jest do pokonania. Chcę podkreślić, że my nie spełniamy „ostatnich marzeń”, bo to nie jest prawda. Nie jest w ludzkim zasięgu decydować o takich sprawach…
Zdarzało się, że wasi marzyciele wracali do zdrowia?
– Oczywiście! To są fantastyczne sytuacje. Wśród nich były dzieci, w przypadku których lekarze rozkładali ręce, poświadczali, że nie są w stanie już nic zrobić, a one potem wracały do zdrowia… Nie wolno się poddawać! Wielu naszych podopiecznych miało niezbyt dobre rokowania, a potrafili z tego wyjść. Liczymy na to, że spełniając marzenia, dajemy siły. Walka z chorobą zaczyna się w głowie. Przy pozytywnym nastawieniu jest łatwiej z nią się mierzyć.
Każdy z nas chciałby pewnie zobaczyć ważny mecz piłkarski, spotkać się z futbolową gwiazdą.
– To nie jest łatwe, czasem potrzeba szczęścia, żeby mogło się to udać. My te marzenia rzeczywiście staramy się urzeczywistniać. W środowisku piłkarskim jesteśmy dość mocno znani, a tak się składa, że wielu naszych podopiecznych marzy o możliwości spotkania choćby z Robertem Lewandowskim. A przecież Robert nie chodzi po każdym mieście, nie jesteśmy w stanie spotkać go na ulicy, tak po prostu. Trzeba to jakoś zorganizować, a my właśnie od tego jesteśmy. Okazuje się, że kiedy chore dziecko ma taką możliwość, żeby spotkać idola, to zaczyna wierzyć, że wszystko na tym świecie jest możliwe, że z pomocą dobrych ludzi można spotkać Roberta, można pojechać na igrzyska olimpijskie, zobaczyć ważny mecz, czyli wyzdrowienie też jest możliwe.
W naszej działalności chodzi właśnie o to – pokazać dzieciom, że marzenia się spełniają i wszystko jest możliwe. Marzenia te udawało nam się dotychczas realizować głównie w Warszawie. Dlatego cieszę się, że przy okazji meczu Polska – Mołdawia na Stadionie Śląskim uda się spełnić kolejne.
Rozpoczęliście współpracę ze Śląskim Związkiem Piłki Nożnej.
– Tak, początek naszej współpracy ze związkiem wziął się z faktu, że mamy podopiecznego Sebastiana z Sosnowca, który cierpi na zanik mięśni i nie jest już w stanie dojechać na mecz do Warszawy. Dzięki temu, że mecz Polska – Mołdawia odbędzie się w Chorzowie, Sebastian będzie miał okazję zobaczyć naszą reprezentację z trybun. To początek naszej współpracy ze Śląskim ZPN. Mamy nadzieję, że będzie się rozwijała i spełnimy wspólnie kolejne marzenia.
Ważne, że sportowi bohaterowie potrafią te marzenia spełniać, potrafią zareagować, potrafią się spotkać, nie boją się chorób. Dzieci mogą sobie dzięki temu uzmysłowić, że to najważniejsze marzenie, czyli żeby być zdrowym, również jest możliwe do realizacji.
Dzielicie te dziecięce marzenia na cztery kategorie.
– Pierwszą kategorię tych marzeń, którą realizujemy najczęściej, to „chciałbym dostać”. Nasi marzyciele pragną otrzymać sprzęt komputerowy, muzyczny, również sportów – choćby narty, sprzęt do nurkowania czy domową siłownię. Mieliśmy marzycieli, którzy chcieli nauczyć się pływać. Finansujemy te marzenia.
Narty? Chore dziecko marzy o nartach?
– Tak, to przecież rodzaj pasji, którą można zrealizować później, po wyzdrowieniu.
Ktoś leży w łóżku, może na te narty patrzeć i marzyć…
– Właśnie. Wie, że jest cel: „Muszę wyzdrowieć, żeby zabrać narty i pojechać w góry”. Chodzi o to, żeby każdy, nawet w najtrudniejszym momencie, miał cel, do którego dąży.
Druga kategoria to…
– … „chciałbym być”. Mamy dzieci, które chciały być lekarzami, policjantami, księżniczkami, weterynarzami, mieliśmy też… maklera giełdowego, który zobaczył, jak wygląda dom maklerski. Chciał kliknąć transakcję za milion złotych, nie każdy z nas ma taką możliwość (uśmiech). Marzyciele na ten jeden dzień stają się kimś innym. Jeśli chodzi o sport, to mieliśmy trenera piłki nożnej – dziecko, które trenowało piłkarzy w trzecioligowym klubie. Dzieci chcą zobaczyć, jak to wygląda z bliska.
Trzecia kategoria to…
– … wspomniana już „chciałbym spotkać”. Najczęściej chodzi właśnie o Roberta Lewandowskiego, ale mieliśmy też marzycieli, którzy chcieli się spotkać z Cristiano Ronaldo. Jeszcze przed pandemią udało nam się zorganizować spotkanie ze słynnym Portugalczykiem. Jeśli chodzi o kluby piłkarskie, to łatwiej jest, gdy mają własne fundacje pomagające realizować takie marzenia, wtedy kontakt jest ułatwiony. Na szczęście mamy przyjaciół, którzy nam pomagają. Przykładem może być zaprzyjaźniony hotel w Rzymie, który w zeszłym roku pomógł nam zrealizować wizytę 12-letniego marzyciela na meczu AS Roma. Faktycznie siedzieliśmy w piątym rzędzie, chłopak miał miejsce w strefie VIP i był szczęśliwy. Dotknął tego i widział piłkarzy w akcji z bardzo bliska. Kiedy wsiadaliśmy już do powrotnego samolotu do Polski, przyszedł w ostatniej chwili SMS, że… marzyciel może się jeszcze spotkać z piłkarzami!
Chyba mu pan tego nie powiedział…
– Było za późno, nie dało się nic zrobić. Nie chciałem robić przykrości...
Mówi pan, że wiele chorych dzieci chce się spotkać z Robertem Lewandowskim. Trudno prosić go o spotkanie co kilka dni…
– Mamy ustalony pewien system: Robert spotyka się z kilkoma marzycielami naraz. Wcześniej dostajemy informację o terminie, który mu odpowiada. Możemy się przygotować i zorganizować grupę. Te spotkania mają wypracowaną formułę. Najczęściej spotykamy się w sali konferencyjnej w hotelu, Robert spotyka się wtedy tylko z dziećmi. Nie ma otoczki medialnej. Rozmawia z dziećmi, rodzice i nasi wolontariusze są tłem, nie biorą w spotkaniu bezpośredniego udziału. Muszę dodać, że staramy się robić te spotkania w miarę regularnie, bo tych marzycieli jest sporo. Bardzo to przeżywają, są wzruszeni... Nasi wolontariusze czuwają nad tym, żeby dzieci nie były onieśmielone, bo potrafią zaniemówić z wrażenia. Ale widzą, że Robert jest otwarty, więc i one się otwierają…
Dla nas ważne jest to, że po każdym z takich spotkań Robert upublicznia z nich zdjęcia, ludzie dowiadują się w ten sposób o istnieniu naszej fundacji, o naszej działalności. To ważne w kontekście zbierania pieniędzy na marzenia kolejnych dzieci.
Ostatnia kategoria marzeń to…
– …„chciałbym zobaczyć”. To wyjazdy do Disneylandu, do Paryża, nad morze… Pod tę kategorię podchodzą mecze, choćby wspomniany w Rzymie. Mieliśmy wizyty na meczach Barcelony, Realu, Juventusu, Bayernu… Mamy marzycieli, którzy właśnie wrócili z meczu Arsenalu. W Katowicach mamy dwójkę marzycieli, którzy chcą zobaczyć mecz Liverpoolu. Oczywiście dzieci marzą też o meczach reprezentacji Polski.
Ilu podopiecznych mieliście?
– Spełniliśmy marzenia ponad 10 tysięcy dzieci w całym kraju przez 23 lata działalności. Na Śląsku działamy od 20 lat, spełniliśmy niespełna tysiąc marzeń, brakuje nam jeszcze około 20. Chcemy osiągnąć to w tym roku, wszystko rozbija się o pieniądze. Pozyskujemy je z darowizn, z półtora procent podatku, każdy z wolontariuszy poszukuje w swoim otoczeniu sponsorów na spełnienie konkretnego marzenia.
Rozmawiał Paweł Czado
Fundacja „Mam Marzenie”ul. Św. Krzyża 7, 31-028 Kraków
+48 12 426 31 11
mail: fundacja@mammarzenie.org
Nr konta: 26 1050 1445 1000 0022 7647 0461
KRS: 0000177137
NIP: 676 225 12 70
![]() |
Sebastian Uzar
Członek Rady Programowej Fundacji „Mam marzenie”. Związany z fundacją od 2006 roku, w latach 2021-2024 prezes jej zarządu. Ekspert w zakresie prawa oraz księgowości.