Marzenia o medalu

Polacy w Paryżu patrzą tylko w jednym, złotym kierunku. Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

Marzenia o medalu

Polacy sobotnim meczem z Egiptem rozpoczynają walkę o olimpijskie zaszczyty. Cel jak zawsze ten sam – medal.

Turniej w Paryżu w zgodniej opinii ekspertów będzie najtrudniejszy w historii. - Mamy 11 najlepszych drużyn z rankingu, plus Egipt. Wszyscy przyjadą tam w topowej formie – przekonuje Aleksander Śliwka, przyjmujący naszej kadry.

Polacy wymieniani są gronie kandydatów do złota. Co roku zdobywają medale na najważniejszych, światowych turniejach. Są aktualnymi mistrzami Europy (2023), wicemistrzami świata (2022) i brązowymi medalistami ostatniej edycji Ligi Narodów. – Mamy najmocniejszą drużynę w historii. Na każdej pozycji są zawodnicy ze światowego topu. Inni mogą nam tylko pozazdrościć – zauważył Dawid Murek, olimpijczyk z 2004 roku.

Statystyka nie jest jednak korzystna dla naszej drużyny. Pięć ostatnich igrzysk biało-czerwonizakończyli na ćwierćfinale. Teraz zamierzają skończyć z klątwą 1/4 finału. - Celem jest medal. Dlatego wszystko podporządkowujemy naszej najlepszej dyspozycji siatkarskiej i jak największej szansie na zwycięstwo w każdym meczu – zapewnił Śliwka. - Każde igrzyska dają dreszczyk emocji i tak samo jest w tym przypadku, jednak za każdym razem jest to dla mnie nowe uczucie. Wszyscy marzymy o medalu olimpijskim i mam nadzieję, że w końcu go przywieziemywtórował mu Grzegorz Łomacz, rozgrywający naszej kadry, dla którego obecna olimpiada jest już trzecią w karierze.

W pierwszym meczu Polacy zmierzą się z Egiptem. W kolejnych poprzeczka powędruje znacznie wyżej, bo zagrają jeszcze z Brazylią i Włochami. Te ekipy również aspirują do czołowych miejsc. - Skupiamy się na pierwszym spotkaniu. Mamy nadzieję, że nasza dyspozycja będzie już na tyle wysoka, aby pokonać Egipt. Jeśli jednak chcemy zdobyć medal, musimy zagrać sześć bardzo dobrych spotkań – ocenił Śliwka.

Nikoli Grbiciowi, trenerowi biało-czerwonych, w okresie przygotowawczym problemów nie brakowało. Jednym z najpoważniejszych był uraz Wilfredo Leona. Nie miał być groźny, a tymczasem przyjmujący nie zagrał w niedawnym Memoriale Huberta Wagnera, a w ostatnim sprawdzianie przed igrzyskami – turnieju w Gdyni – wchodził tylko na krótkie, zadaniowe zmiany. Leon zapewnił jednak, że z jego zdrowiem jest już wszystko w porządku. - Przyjechałem tutaj, żeby grać, a nie odpoczywać. Jestem gotowy – powiedział.

(mic, sow)