Marzę, by wygrać Wimbledon!
Rozmowa z Lindą Klimovicovą, jedną z trzech reprezentantek Polski w kwalifikacjach US Open
Linda Klimovicova rozpoczyna kolejną próbę przebicia się do turnieju wielkoszlemowego. Fot. instagram.com/lindaklimovicova
Byłaś bliska awansu z kwalifikacji do głównej drabinki wielkoszlemowego turnieju na kortach Rolanda Garrosa w Paryżu, ale przegrałaś w ostatniej rundzie. Z jakimi nadziejami przystępujesz do rywalizacji w Nowym Jorku?
- Przez ostatnie trzy tygodnie przygotowywałam się na obiektach mojego klubu, BKT Advantage Bielsko-Biała. Pracowałam bardzo ciężko, żeby wygrać kwalifikacje US Open i zagrać w głównej drabince Wielkiego Szlema.
W połowie lipca wygrałaś turniej w Hiszpanii - w Vitorii-Gasteiz, gdzie zdobyłaś sporo punktów do rankingu. Dlaczego od tego czasu nie rywalizowałaś na korcie?
- Sukces w Hiszpanii to największy tytuł w mojej karierze, rangi 75 ITF. Muszę powiedzieć, że nie spodziewałam się tego, bo nie czułam się dobrze na początku turnieju. Czułam się bardzo słaba, bez energii i moja gra nie była najlepsza, ale wygrałam. To było wielkie zaskoczenie. A potem musiałam odpocząć, pojechałam na krótkie wakacje do Turcji z moją siostrą, która niedługo wyjeżdża na studia do USA. Naładowałam baterie do pracy, do rywalizacji na korcie, jestem nową osobą (śmiech).
Jakie są twoje cele do końca roku?
- Oczywiście, chcę być w pierwszej setce rankingu. W tej chwili jestem około 190. miejsca, więc chciałabym zrobić duży postęp i awansować do Top 100.
A jakie masz tenisowe marzenia?
- Być numerem jeden i wygrać Wimbledon! To najpiękniejszy turniej na świecie. Kiedy byłam młodsza, oglądałam Wimbledon w telewizji. Dwa razy wygrała go Petra Kvitova, chciałam być jak ona. To moja motywacja, dla której codziennie gram w tenisa.
Rok temu otrzymałaś polskie obywatelstwo. Jak to się stało, że reprezentujesz nasz kraj?
- Trenuję w Polsce przez ostatnie pięć lat, od dwóch mieszkam w Bielsku-Białej. I czuję się tu jak w domu. W BKT Advantage są stworzone bardzo dobre warunki dla zawodników. Mam tu trenera tenisa, trenera przygotowania fizycznego, warunki do ćwiczeń fitness, sponsora i dobrych ludzi wokół mnie. Oni mnie wspierają, czy wygrywam, czy przegrywam. Nie czułam tego wcześniej w Czechach, nie miałam sponsorów, było mi ciężko. Więc mam tu wszystko, czego potrzebuję, Bielsko-Biała to mój drugi dom. To jest powód, dla którego zmieniłam obywatelstwo.
Co sądzisz o ostatniej triumfatorce Wimbledonu, Idze Świątek?
- Jest świetna. Jest wielka! Podziwiam jej silną mentalność podczas meczu. Też kiedyś korzystałam z pomocy psychologa, nauczył mnie wielu technik koncentracji podczas meczu i treningu, wcześniej miałam z tym duże problemy. Do dziś dużo medytuję, to mi pomaga.
Na co dzień mieszkasz w Bielsku-Białej, jeździsz na turnieje po całym świecie, ale najbliższych masz w Ołomuńcu. Jak potrafisz utrzymać kontakty z rodziną i z przyjaciółmi?
- Oczywiście trenuję w Polsce, dla zdrowia psychicznego dobrze jest, żeby być z ludźmi, których lubisz. Do najbliższych w Ołomuńcu jadę prawie w każdy weekend, żeby spędzić kilka dni razem. Mam stały kontakt z rodziną.
Masz jakieś przesłanie dla polskich kibiców?
- Trzymajcie kciuki za moje powodzenie w Nowym Jorku i nie tylko. Kibicujcie mi, bardzo wam dziękuję!
Rozmawiał Tomasz Mucha
