Ayoub El Kaabi (z prawej) zdobył w minionej edycji LKE 11 bramek. Fot. PAP/EPA


Marokański zbawiciel

Po raz pierwszy w historii Olympiakos osiągnął sukces w europejskich pucharach, wygrywając finał w stolicy Grecji.


LIGA KONFERENCJI EUROPY

Z całą pewnością finałowe starcie Ligi Konferencji pomiędzy Olympiakosem a Fiorentiną nie przejdzie do historii jako jedno z najciekawszych spotkań w historii futbolu. Obie drużyny marzyły o zwycięstwie, ale przy okazji starały się nie stracić bramki. To drugie zadanie wypełniały perfekcyjnie, bo gdy sędzia zakończył drugą połowę, wciąż był bezbramkowy remis. Wynik ten oddaje to, jak słaby jakościowo był to mecz.


Ateńskie męczarnie

W pierwszej połowie obie drużyny oddały po 2 celne strzały, które w żaden sposób nie mogły stworzyć zagrożenia. Jedynym momentem wartym uwagi przed zmianą stron był nieuznany gol Cristiano Biraghiego. Na nic więcej piłkarzy nie było stać. Oba zespoły grały dramatycznie w ofensywie.

Świadczą o tym także statystyki drugiej części, która była jeszcze gorsza do oglądania dla kibiców niż pierwsza. W jej trakcie fani zgromadzeni na stadionie w Atenach zobaczyli jeden celny strzał, za który należy dziękować ekipie Vincenzo Italiano. Olympiakos w tym czasie się obijał. Był bezbarwny i skupiony na tym, żeby przetrwać do dogrywki. Przebieg spotkania wskazywał na to, że drużyny z góry były pogodzone z tym, że będą grały co najmniej 120 minut, a najlepiej byłoby, gdyby starcie zakończyło się po serii rzutów karnych.


Spotkanie jak każde

Zaznaczmy, że ledwie dzień przed rozpoczęciem meczu trener Jose Luis Mendilibar zapewniał, że nie ma zamiaru zmieniać postawy swojej drużyny. – Musimy traktować to spotkanie tak samo, jak każde inne. W taki sposób udało nam się dostać do finału – zapewnił hiszpański szkoleniowiec. A przecież droga Olympiakosu w LKE wyróżniała się świetnymi meczami z wieloma bramkami. Nawet w półfinale zespół z Pireusu zdołał zdobyć 6 bramek w dwumeczu z Aston Villą. Tymczasem podczas starcia z przyjezdnymi z Florencji wszystkie ich umiejętności ofensywne zostały utajnione. Być może drużynę z Pireusu przytłoczyła presja. W końcu grała na stadionie oddalonym od swojej domowej areny o ledwie kilkanaście kilometrów. Kibice z Grecji liczyli więc na to, że Olympiakos osiągnie sukces.


W ostatniej chwili

Okazało się, że boiskowe męczarnie były odpowiednim sposobem na wygranie meczu, bowiem w 116 minucie na listę strzelców wpisał się Ayoub El Kaabi. 30-latek z Maroko wykorzystał jedyną dogodną okazję po dośrodkowaniu Santiago Hezze z lewego skrzydła i umieścił piłkę w siatce. „Viola” została postawiona pod ścianą. Musiała w ciągu ostatnich minut rywalizacji pokonać bramkarza Konstantinosa Tzolakisa, żeby móc jeszcze marzyć o trofeum. Zadania nie udało jej się wykonać, dzięki czemu Olympiakos mógł świętować pierwsze zwycięstwo w europejskich pucharach w historii.

Kacper Janoszka

 

FINAŁ LIGI KONFERENCJI EUROPY

Olympiakos – Fiorentina 1:0 (0:0, 0:0)

1:0 – El Kaabi (116)

OLYMPIAKOS: Tzolakis – Rodinei, Retsos, Carmo, Ortega (91. Quini) – Hezze, Iborra – Podence (106. Masouras), Chinquinho (77. Horta), Fortunis (73. Jovetić) – El Kaabi (120+2. El Arabi). Trener Jose Luis MENDILIBAR.

FIORENTINA: Terraciano – Dodo, Milenković, Quarta, Biraghi (106. Ranieri) – Melo (74. Duncan), Mandragora – Gonzalez (106. Beltran), Bonaventura (82. Barak), Kouame (82. Ikone) – Belotti (59. Nzola). Trener Vincenzo ITALIANO.

Sędziował Artur Soares Dias (Portugalia). Żółte kartki: Podence, Jovetić, Paschalakis (poza boiskiem), El Kaabi – Quarta, Kouame, Birghi.