Sport

Małolat wykorzystuje szansę

W piątkowym meczu z Chojniczanką Mateusz Kabała po raz trzeci z rzędu chciałby zachować czyste konto w bramce Zagłębia Sosnowiec/

Mateusz Kabała nie zamierza oddawać miejsca w bramce. Fot. Facebook/Zagłębie Sosnowiec

Betclic 2.Liga

Gdyby nie młodzian w bramce Zagłębia, to sosnowiczanie z ostatniego wypadu do Krakowa najpewniej wróciliby bez punktów. 19-letni Mateusz Kabała kilka razy ratował bowiem starszych kolegów przed stratą bramki. Kabała w zespole seniorów zadebiutował wyjazdowym meczu 4. kolejki z rezerwami Śląska Wrocław, po tym jak Kacper Siuta i Mateusz Kos w trzech spotkaniach ligowych oraz jednym pucharowym stracili 15 bramek. Od momentu występu przy Oporowskiej (1:1) Kabała nie oddał miejsca między słupkami, a ostatnim występem przeciwko Hutnikowi (0:0) potwierdził, że warto było na niego postawić.

Rozbita hierarchia

Kabała, który bramkarskiego fachu uczył się również w RKS-ie Grodziec i Szkółce Bramkarskiej Herkules w Będzinie, wystąpił do tej pory w 11 drugoligowych meczach. W trzech z nich udało mu się zachować czyste konto. Kolejne „zero” chciałby zapisać w piątkowym (20.30) domowym spotkaniu przeciwko Chojniczance. Jeśli tak się stanie, czyste konto zachowa po raz trzeci z rzędu. Kabała nie dał się pokonać piłkarzom Podbeskidzia w meczu zaległym (2:0), który odbył się w minioną środę, jak również w sobotę na Suchych Stawach. - Najważniejszy jest oczywiście wynik zespołu i trzy punkty w kolejnym meczu. Jeśli jednak przy tym uda mi się nie puścić gola, będę zadowolony. Wiem, że nic nie jest dane na zawsze. Muszę trenować i stale udowadniać, że zasługuję na kolejną szansę. Moi konkurenci też chcą grać, ale na pewno będę robił wszystko, by nie ułatwić im powrotu między słupki - mruży oko golkiper, który już na początku rozgrywek rozbił bramkarską hierarchię w Zagłębiu.

Skupiony na celu

Trener Wojciech Łobodziński nie kryje zadowolenia z faktu, że na tę chwilę obsada bramki nie spędza mu snu z powiek. - Mateuszowi należą się gromkie brawa brawa. W meczu z Hutnikiem po raz kolejny pokazał, że zasługuje na miejsce w podstawowym składzie. To bardzo pracowity chłopak, który stale robi spore postępy. „Kabi” wie, czego chce, jest skupiony na tym co robi, ma cel, który chce osiągnąć i na pewno ma ku temu predyspozycje - chwali młodego golkipera szkoleniowiec sosnowiczan.

Praca na żywym organizmie

Po meczu z Hutnikiem tylko bramkarz Zagłębia zasłużył na pochwały. O ile w pierwszej połowie goście mieli okazje, o tyle w drugiej nie znaleźli pomysłu na sforsowanie defensywy krakowian, momentami rozpaczliwie broniąc się przed ich naporem. Gdyby na początku rzut karny wykorzystał Jewgienij Szykawka, mecz być może potoczyłby się inaczej. Białorusin dwie poprzednie „jedenastki” zamienił na bramki - z Rekordem Bielsko-Biała 2:1 i ŁKS-em II Łódź 3:1. W Krakowie jednak spudłował i było to drugie przestrzelone „wapno” Zagłębia w tym sezonie; przeciwko ŁKS-owi II nie trafił Bartosz Snopczyński. - Delikatnie mówiąc, ten mecz nam nie wyszedł. Kończył on ubiegłotygodniowy tryptyk, ale to już historia. Na koncie są przecież kolejne 4 punkty. Chciałbym tylko prosić o cierpliwość i wyrozumiałość, bo od kiedy przejąłem zespół, punktujemy nieźle, ale to jest cały czas praca na żywym organizmie. Poza wpadką ze Stalą Stalowa Wolą (0:2) oraz słabszym występie w Krakowie wygląda to nieźle. Potrzebujemy czasu, spokoju i wsparcia. Ten zespół na to zasługuje, a efekty niebawem powinny być widoczne - zapewnia trener Łobodziński, który ma do dyspozycji wszystkich graczy. Do kadry meczowej wróci Dawid Szot, pauzujący ostatnio za kartki.

Krzysztof Polaczkiewicz