Mało Polaków w ekstraklasie
Nasze kluby stawiają na zawodników zagranicznych, którzy stanowią już dwie trzecie ligi.
Zagłębie Lubin to klub, który najbardziej stawia w lidze na Polaków. Na zdjęciu Arkadiusz Woźniak i Kajetan Szmyt. Fot. Tomasz Folta / Press Focus
Szybkimi krokami zbliża się sezon reprezentacji, czyli początek kluczowych eliminacji mistrzostw świata. Wiadomo jak ważne to wydarzenie dla futbolu w danym kraju, które napędza dyscyplinę, generuje kolejne zyski. Teraz o tyle łatwiej będzie zagrać w najważniejszej piłkarskiej imprezie, że na amerykańskim mundialu latem 2026 roku wystąpi aż 48 reprezentacji.
Czekać, aż wyrośnie...
Widzimy, że po meczach ekstraklasy jeździ selekcjoner Michał Probierz, są też ludzie z jego sztabu. Ale pytanie: czy mają kogo oglądać? Spójrzmy na pierwszą tegoroczną kolejkę. W takim Rakowie jeden Polak w wyjściowym zestawieniu, bramkarz Kacper Trelowski… Nie lepiej wygląda sytuacja w ekipie mistrza Polski Jagiellonii. Trener Adrian Siemieniec, podobnie jak Marek Papszun pod Jasną Górą, woli stawiać na gotowych graczy zagranicznych niż na tych wychowanych na miejscu. Średnia liczba Polaków w wyjściowym składzie „Jagi” to w tym sezonie ledwie 3,44 na spotkanie. Tu „lepsze” są tylko Pogoń, Lechia, Cracovia i Raków z żałosną średnią 2,56.
Co do selekcjonera Probierza i Cracovii to przypominają się nieodległe czasy, kiedy jako trener „Pasów” wystawiał 10 zagranicznych zawodników plus młodzieżowca, który musiał grać wtedy przez pełne 90 minut. A słynna konferencja z doniczką w 2017 roku? Trener urządził happening z podlewaniem roślinki. – 20 lat temu byłem pierwszy, który cały czas mówił o szkoleniu, a robili ze mnie debila – mówił, wykonując… ogrodnicze czynności.
– Może za pięć minut coś wyrośnie. Nie rośnie… To jeden z wielu przykładów, że potrzebujemy cierpliwości do tego, co robimy. Jeżeli jej zabraknie, to nigdy nie będzie dobrze – podkreślał. Minęło osiem lat i niewiele się od tego czasu się zmieniło, choć w Krakowie akurat jest na plus, bo przecież jeden z najstarszych klubów w Polsce ma wspaniały ośrodek w Rącznej oddany do dyspozycji w styczniu 2021. Są tam cztery pełnowymiarowe boiska, jedno pełnowymiarowe ze sztuczną nawierzchnią, boisko z halą pneumatyczną, boisko z podgrzewaną murawą oraz boiska do siatkonogi, a także zaplecze z siłownią, salą do ćwiczeń, odnową biologiczną, gabinetem fizjoterapeutycznym. Na efekty, jak w przypadku słynnej doniczki trenera Probierza, trzeba czekać…
Nie potrafił się dogadać
Raków? W regionie słynie z dobrego szkolenia. Częstochowianie „zasysają” młodych zawodników nierzadko z klubów, które są oddalone o… kilkaset kilometrów. Rodzice cierpliwie jeżdżą tam ze swoimi pociechami. Efekt? Owszem, Raków liczy się w klasyfikacjach w ligach dla młodszych – przykładowo w CLJ U-17 prowadzi w grupie zachodniej, ale nie ma to przełożenia na grę zawodników w pierwszym zespole. Kilka lat temu rozmawiałem w Częstochowie z Markiem Śledziem, którego sprowadzono z Lecha Poznań, żeby zbudował pod Jasną Górą podobnie dobrze funkcjonującą akademię, jak ta w Wielkopolsce, która dla „Kolejorza” produkuje kolejnych zdolnych zawodników, którzy potem są sprzedawani za miliony. Śledź, który teraz jest w Legii Warszawa, mówił: – Możemy sobie tak porozmawiać, ale nic do cytowania, bo za kilka dni może mnie tu nie być – zaznaczył wtedy. Nie potrafił się dogadać z trenerem Markiem Papszunem w sprawie współpracy i niedługo potem faktycznie odszedł.
Jedna wielka rodzina
Na drugim biegunie są kluby, które odważnie stawiają na swoich. Tutaj przykładem może być Zagłębie Lubin. To klub w przeszłości znany z tego, że wagonami sprowadzał zawodników z całego świata. Teraz wszystko się zmieniło. Lubińska akademia – jedna z pierwszych w Polsce, tworzona przez specjalistę od pracy z najmłodszymi, Holendra Richarda Grootscholtena, który był tam dyrektorem – pracuje na tyle dobrze, że może sobie pozwolić na stawianie na swoich graczy. Jasne, wynik może być różny – słynący z takiej filozofii niemiecki SC Freiburg awansował i spadał z Bundesligi, ale to bez wątpienia dobra droga, której warto się trzymać.
W ostatniej kolejce „Miedziowi” w rywalizacji z Pogonią mieli w wyjściowej jedenastce aż dziewięciu Polaków – tylu, co GieKSa w starciu ze Stalą. Przebił jednak wszystkich Tomasz Tułacz, który w rywalizacji swojej Puszczy z Górnikiem postawił aż na 10 Polaków! Jedynym obcokrajowcem w zremisowanym 1:1 spotkaniu z zabrzanami był grecki napastnik Michail Kosidis. To znacznie powyżej średniej Polaków w klubie z Małopolski, która po 18 kolejkach wynosiła 6,56. Trener Tułacz tym razem posadził jednak na ławce zagranicznych – do niedawna – pewniaków jak Artur Craciun i Roman Jakuba. – Dla mnie nie ma znaczenia, kto gra w pierwszym składzie, czy to zawodnik zagraniczny czy Polak. To wyłącznie decyzja trenera kogo wystawi. Zawsze trzeba to szanować i robić wszystko, żeby była to jedna drużyna, nieważne czy są to Polacy, czy obcokrajowcy. Jesteśmy jedną wielką rodziną i szanujemy grę z każdym – podkreśla Kewin Komar, bramkarz Puszczy.
Michał Zichlarz
LICZBA POLAKÓW W WYJŚCIOWYCH SKŁADACH (19. KOLEJKA)
◾ Puszcza Niepołomice – 10◾ GKS Katowice – 9
◾ Zagłębie Lubin – 9
◾ Korona Kielce – 8
◾ Motor Lublin – 7
◾ Legia Warszawa – 6
◾ Lech Poznań – 5
◾ Stal Mielec – 5
◾ Śląsk Wrocław – 5
◾ Widzew Łódź – 5
◾ Górnik Zabrze – 4
◾ Pogoń Szczecin – 4
◾ Lechia Gdańsk – 4
◾ Jagiellonia Białystok – 3
◾ Piast Gliwice – 3
◾ Radomiak – 3
◾ Cracovia – 3
◾ Raków – 1
LICZBA POLAKÓW W WYJŚCIOWYCH SKŁADACH (W PROCENTACH)
◾ Zagłębie Lubin – 9,94◾ GKS Katowice – 9,33
◾ Piast Gliwice – 7,89
◾ Motor Lublin – 6,61
◾ Puszcza Niepołomice – 6,56
◾ Korona Kielce – 6,22
◾ Stal Mielec – 5,83
◾ Śląsk Wrocław – 5,61
◾ Górnik Zabrze – 5,17
◾ Legia Warszawa – 5,00
◾ Widzew Łódź – 4,72
◾ Lech Poznań – 4,39
◾ Radomiak – 3,50
◾ Jagiellonia Białystok – 3,44
◾ Pogoń – 3,06
◾ Lechia Gdańsk – 2,72
◾ Cracovia – 2,67
◾ Raków Częstochowa – 2,56
Źródło: ekstrastats.pl