Adrian Kapralik był bohaterem Górnika w derbowym meczu przy Okrzei. Fot. PressFocus


Mądrzejsi i skuteczniejsi

Górnik bezlitośnie wykorzystał błędy Piasta i wypunktował gliwiczan w derbach. Dzięki temu przerwał passę jedenastu meczów z Piastem bez zwycięstwa. Bohaterami zabrzan byli Adrian Kapralik i Lukas Podolski.


W ostatnich latach derbowe mecze Piasta i Górnika nie porywały, pomijając 3:3 w Zabrzu. Tym razem przy Okrzei, wobec ponad 8 tysięcy kibiców, działo się wiele i było ciekawie. Zarówno trener Aleksandar Vuković, jak i Jan Urban wystawili optymalne, jak się wydawało, składy. Lepszy plan i wykonanie założeń było jednak ze strony gości.


Szybki cios

Piast zaczął dobrze, atakował bramkę Daniela Bielicy, który rozpoczął mecz trochę nerwowo. Po jego błędzie o mały włos, a Górnik straciłby gola. Zagrożeniem dla zabrzan były stałe fragmenty gry wykonywane przez Damiana Kądziora. Były piłkarz m.in. Górnika uderzał mocno i w kierunku bramki, co siało popłoch w polu karnym Górnika. Po kwadransie przewagi do głosu doszli goście. Lukas Podolski cofał się po piłkę i rozrzucał ją z niezwykłą precyzją. Boki obrony gliwiczan miały coraz większe problemy. Szybko przekonał się o tym Jakub Holubek, który zostawił samego Adriana Kapralika, a ten po świetnym podaniu Sebastiana Musiolika ruszył na bramkę Karola Szymańskiego. Bramkarz Piasta, który „posadził” na ławce Frantiszka Placha dał się pokonać z ostrego kąta. – Mogłem zrobić więcej – powiedział Szymański w przerwie. Jedna skuteczna kontra przyniosła zabrzanom prowadzenie i wybiła z rytmu Piasta na kolejne minuty.


Pobudka i gongi

Dopiero pod koniec pierwszej połowy gospodarze nieco się otrząsnęli. Głównie za sprawą wspomnianych wcześniej dośrodkowań Kądziora. Bielica bronił już jednak znacznie pewniej. Z gry jednak gliwiczanom trudno było coś wykreować, bo zabrzańska obrona nie miała problemów z długimi piłkami na skrzydłowych Piasta. Nic więc dziwnego, że po przerwie trener Vuković zdjął Serhija Krykuna i wprowadził Michaela Ameyawa. Ten wniósł sporo ożywienia, a cała gra gospodarzy przypominała pierwszy kwadrans. Historia jednak się powtórzyła, bo po 15 minutach kombinacyjne rozegranie ataku przyniosło drugiego gola Górnikowi. Bohaterem znów Kapralik, który szedł śladami rodaka, Romana Gergela, strzelca czterech goli w derbowym meczu sezonu 2015/16. Gliwiczanie nie zdążyli się otrząsnąć po drugim golu, a przegrywali już 0:3. Kapralik zagrał do Lukasa Podolskiego, a „Poldi” przypomniał wszystkim, że ma być może najlepsze uderzenie w lidze. Karol Szymański nie miał szans wyciągnąć perfekcyjnego i mocnego strzału w samo okienko. Gliwiczanie byli na deskach, ale znów w końcówce się obudzili. Dobrymi zmianami okazało się wprowadzenie Fabiana Piaseckiego i Jorge Felixa. Hiszpan popisał się piękną główką i to z kilkunastu metrów, nie dając szans Bielicy. Honorowy gol tylko trochę natchnął gliwiczan, którzy po niepewnej interwencji bramkarza Górnika mieli jeszcze jedną okazję na gola.


Dzwonek „Poldiego”

Generalnie jednak Górnik wykazał się mądrością, umiejętnie spowalniając i dobrze się broniąc. Zabrzanie kontrolowali już przebieg meczu, dzięki czemu odnieśli długo oczekiwane zwycięstwo w derbach przy Okrzei. Nie wliczając rzutów karnych w Pucharze Polski i „słynnego” walkowera, Górnik wygrał w Gliwicach pierwszy raz od… 2012 roku, gdy w składzie gości gole strzelali Mariusz Przybylski i Arkadiusz Milik. Nic więc dziwnego, że po końcowym gwizdku Lukas Podolski ogłosił Gliwicom i kibicom, kto wygrał derby, dzwoniąc słynnym dzwonkiem śp. Stanisława Sętkowskiego. Po meczu w szatni gości zapanowała fiesta, a u gospodarzy stypa, bo nikt w Piaście nie wyobrażał sobie takiej inauguracji… (KRIS)