Sport

Madryckie cwaniactwo

3000, LM Bayern-Real

Dublet Viniciusa był dla drużyny Carlo Ancelottiego zbawienny. Fot. PAP/EPA


Madryckie cwaniactwo

„Królewscy” po raz kolejni byli gorsi, a i tak urwali przeciwnikom remis.


LIGA MISTRZÓW

Real Madryt znów to zrobił. Znów wycierpiał, żeby ostatecznie nie oddać zwycięstwa przeciwnikom. Co z tego, że Bayern od pierwszego gwizdka zaczął naciskać na „Królewskich”. Co z tego, że stwarzał zagrożenie dla Andrija Łunina. Finalnie to „Los Blancos” strzelili pierwszego gola, a wszystko dzięki nieprawdopodobnym umiejętnościom Toniego Kroosa oraz zmysłowi Viniciusa. Niemiec zagrał do 23-latka genialnie, a ten w sytuacji sam na sam nie pomylił się. – Nie było to aż tak wyjątkowe podanie. To ruch Viniego był ważny. On wie jak i gdzie się poruszać – mówił skromnie doświadczony niemiecki pomocnik, który w nietuzinkowych podaniach nie ma sobie równych.

Mimo wszystko monachijczycy byli w stanie odrobić jednobramkową stratę. Do wyrównania doprowadził Leroy Sane, który atomowym uderzeniem pokonał golkipera. Później drugiego gola dla gospodarzy strzelił Harry Kane, który pewnie uderzył z rzutu karnego. W pewnym momencie wydawało się, że Anglik „przyklepał” wygraną Bayernu, ale było to jedynie złudzenie. Real znów zabłysnął. W najmniej oczekiwanym momencie zachwycił niezawodny w zmaganiach Ligi Mistrzów Rodrygo. Skrzydłowy wywalczył rzut karny dla madrytczyków, a z 11 metrów kolejnego gola zdobył Vinicius.

Remis jest całkiem niezłym wynikiem dla Realu, który – tak jak w dwumeczu z Manchesterem City – nie był lepszą drużyną. Znów musiał się sporo wycierpieć, żeby zakończyć spotkanie z pozytywnym rezultatem przed rewanżem na stadionie Santiago Bernabeu. W stolicy Hiszpanii mecz może wyglądać zupełnie inaczej, a skuteczni podopieczni Carlo Ancelottiego na pewno zrobią wszystko, żeby awansować do finału.

Szkoleniowiec ekipy z Madrytu miał jednakpo rywalizacji pretensje do swoich zawodników. – Dobry wynik, ale można było zagrać lepiej. Prawda jest taka, że najlepszy moment mieliśmy na starcie drugiej połowy, kiedy straciliśmy dwa gole. Bayern pokazał najlepszą wersję siebie, a my nie – stwierdził włoski szkoleniowiec, który wierzy, że w rewanżu Real zagra o wiele lepiej. Takie same pragnienie ma też bohater wtorkowego widowiska, zdobywca dwóch bramek Vinicius. – Musimy zachować spokój. Trzeba odpocząć do następnego tygodnia. Wiem, że my i kibice damy z siebie wszystko, żeby wyjechać z Bernabeu z awansem do finału w Londynie – zapewnił Brazylijczyk w rozmowie z Movistar+.

W zdecydowanie innych nastrojach jest drużyna z Monachium, która czuje, że powinna mecz u siebie wygrać. Takie właśnie odczucia przekazał Harry Kane na antenie TNT Sports. – Czuję małe rozczarowanie. Gdy wyszliśmy na prowadzenie, mieliśmy jeszcze 3 dobre okazje po stałych fragmentach. To jest jednak Liga Mistrzów. Był to trudny mecz, a Real to jeden z najlepszych zespołów w Europie – przekazał angielski snajper. Najważniejsze z perspektywy bezstronnych kibiców jest to, że piłka wciąż jest w grze i każdy z zespołów ma takie same szanse na udział w finale.

Bayern Monachium – Real Madryt 2:2 (0:1)

0:1 – Vinicius (24), 1:1 – Sane (53), 2:1 – Kane (57, karny), 2:2 – Vinicius (83, karny)

BAYERN: Neuer – Kimmich, Dier, Kim, Mazraoui – Laimer, Goretzka (46. Guerreiro) – Sane (87. Davies), Mueller (80. Gnabry), Musiala – Kane. Trener Thomas TUCHEL.

REAL: Łunin – Vazquez, Nacho (65. Camavinga), Ruediger, Mendy – Valverde, Tchouameni, Kroos (75. B. Diaz) – Rodrygo (87. Joselu), Bellingham (75. Modrić), Vinicius. Trener Carlo ANCELOTTI.

Sędziował Clmenet Turpin (Francja). Żółte kartki: Mazraoui, Kim – Kroos, Vazquez.


Kacper Janoszka