Gospodarze Euro wierzą w kolejny imponujący występ swojej reprezentacji. Fot. Sathiri Kelpa/SIPA/PressFocus


Ma być tak samo

Niemcy nie chcą żadnych zmian w składzie na mecz z Węgrami, licząc na powtórkę inauguracji...


Spotkanie ze Szkocją było perfekcyjne. Gdyby nie samobój Antonio Ruedigera, Wyspiarze nie mieliby absolutnie żadnej niebezpiecznej akcji pod niemiecką bramką, choć i w tym przypadku mieli przecież furę szczęścia. Oczywiście można mówić o czerwonej kartce z końcówki I połowy, lecz nawet w grze po 11 Szkoci nie potrafili przeciwstawić się niemieckiej maszynie.

Jeszcze to ulepszyć

Za Odrą wszyscy są świadomi, że mierzyli się z jednym z najsłabszych zespołów na Euro 2024, ale i tak w tamtejsze serca wlały się nadzieja, wiara i optymizm. Przed rozpoczęciem turnieju istniały pewne obawy czy faza grupowa nie zakończy się kolejną kompromitacją... Teraz nie ma już o tym mowy. – Na ostatnich turniejach mieliśmy pierwsze mecze zarówno dobre, jak i złe. W 2014 roku w Brazylii również zaczęliśmy nieźle z Portugalią, a nasz przeciwnik obejrzał czerwoną kartkę. Jednak wtedy nie dominowaliśmy tak, jak ze Szkocją. Takie spotkanie pomaga wejść w mistrzostwa. Kiedy straciliśmy bramkę samobójczą, wszyscy na boisku byli wkurzeni. To dobry sygnał. Strzelanie goli jest dla nas bardzo ważne, ale defensywa również jest istotna – zaznaczył bramkarz „Die Mannschaft”, Manuel Neuer. Niemcy w spotkaniu z Węgrami będą chcieli ulepszyć jeszcze to, co zaprezentowali w piątek – tym bardziej że choć rywal nie jest z najwyższej półki, wydaje się solidniejszy niż Szkocja. Kluczowa w kontrolowaniu meczu będzie znów rola Toniego Kroosa. W poprzednim spotkaniu kończący karierę pomocnik wykonał 102 podania, z czego aż 101 celnych!

Nie mogą im odpuścić

Selekcjoner Julian Nagelsmann nie planuje zmian w wyjściowej jedenastce – bo i po co? Zawodnicy raczej nie narzekają na problemy zdrowotne, gotowy do gry jest kapitan Ilkay Guendogan, który został ostro sfaulowany, za co Ryan Porteous obejrzał wspomnianą „czerwień”. – Węgry to bardzo niewygodny przeciwnik, który jest szczególnie agresywny w pojedynkach. Nie możemy go zlekceważyć. Musimy utrzymać nasz rytm. Węgrzy mieli także momenty ostrego pressingu w spotkaniu ze Szwajcarią, co również jest dla nas sygnałem ostrzegawczym. Dlatego nie możemy odpuścić – zaznaczył stanowczo doświadczony golkiper Niemców.

Znajomi z Bundesligi

Madziarzy nie mogli być zadowoleni po 1:3 z Helwetami. Wynik jak wynik, ale przede wszystkim w I połowie zaprezentowali wyjątkowo słaby futbol i w pełni zasłużenie przegrywali 0:2. Selekcjoner Marco Rossi mógł mieć ból głowy przede wszystkim o postawę obrońców, którzy popełniali fatalne błędy – łamali linie spalonego, notowali karygodne straty przed własnym polem karnym, mylili się w podaniach itp. W II połowie obudzili się w ataku, co poskutkowało golem kontaktowym Barnabasa Vargi, ale to było za mało. – To nie było dla nas normalne – ocenił błędy bramkarz Peter Gulacsi. – Te pomyłki były tylko wierzchołkiem góry lodowej. Po meczu chcieliśmy sprawdzić, czym były spowodowane, jakie sytuacje prowadziły do błędów, co powodowało niepewność. Mam nadzieję, że uda nam się to wyeliminować, bo Niemcy mają ogromną jakość i takie pomyłki na pewno będą karane – zaznaczył golkiper broniący w RB Lipsk. Zresztą nie on jeden występuje za Odrą. Ze Szwajcarią Węgrzy wystawili od początku 5 zawodników z Bundesligi (Gulacsi, Orban, Szalai, Schaefer, Sallai) i jednego z przeszłością w niej (Szoboszlai). Kolejnych mieli na ławce. Z Niemcami rywalizowali też na ostatnim Euro, gdzie dwukrotnie obejmowali prowadzenie, ale finalnie zremisowali i odpadli. Potem trafili na nich w Lidze Narodów, zdobywając na gospodarzach ME... 4 punkty. Teraz jednak będzie im trudno choćby o jeden.

Piotr Tubacki