„Lwy” do poskromienia?
Oby dziś Damian Przytuła był równie skuteczny jak w krajowych rozgrywkach. Fot. www.handballzabrze.pl
„Lwy” do poskromienia?
Dziś o 20.45 Górnik Zabrze rozpoczyna drugi etap rozgrywek Ligi Europejskiej. Jego rywalem w Dąbrowie Górniczej będzie 9. zespół Bundesligi.
Jeśli każdy z nas będzie realizował powierzone mu zadania, to będziemy w stanie powalczyć o korzystny wynik - powiedział Damian Przytuła, zapytany o prognozę meczu z Rhein-Neckar Loewen. Będący ostatnio w wysokiej dyspozycji lewy rozgrywający Górnika miał na myśli twardą i zdecydowaną postawę w obronie oraz skuteczność w ataku, która w niedzielę „dobiła” do rzadko spotykanych 80%. Zabrzanie „przejechali się” po Chrobrym Głogów niczym po nowicjuszu. Nic sobie nie robili z tego, że w tabeli Orlen Superligi plasuje się tuż za ich plecami i ma zaledwie punkt straty. Wygrywając 39:26 „górnicy” dali do zrozumienia, że bardzo zależy im na 3. miejscu przed play offem. - To było szalenie ważne zwycięstwo i stąd nasza radość po końcowej syrenie. Teraz możemy się skupić na wtorkowym starciu z Rhein-Neckar Loewen - podkreślił reprezentant kraju, mający świadomość, że dziś poprzeczka powędruje znacznie wyżej.
Zrobili dużo, mogą więcej
Od ostatniego meczu „górników” w Lidze Europejskiej mija dokładnie 80 dni. 5 grudnia zeszłego roku przegrali w Dąbrowie Górniczej z TSV Hannover-Burgdorf 29:32, choć... wcale nie musieli. Do przerwy prowadzili 19:14, ale druga odsłona należała do rywali. - Oni takie mecze grają co tydzień, a wielu moich młodych zawodników dopiero zaczyna przygodę w Europie. Po przerwie wyszło doświadczenie przeciwników, ale cieszę się, że udało nam się ich postraszyć - mówił trener Tomasz Strząbała, który nie żałował, że jego zespół do fazy zasadniczej przystąpi zerowym dorobkiem punktowym, a nawet z tego powodu się obruszył. - Nie podchodzę do tego w ten sposób, bo uważam, że zrobiliśmy bardzo dużo. Jesteśmy w gronie 16 drużyn Europy, a ten klub tak daleko jeszcze nie zaszedł. Naszym celem było wyjście z grupy, a to zapewniły nam zwycięstwa z mocnymi zespołami z Lucerny i Aten. Trzeba też jednak podkreślić, że w obu meczach z Hanowerem moi chłopcy również powalczyli, tocząc wyrównane pojedynki. Nie mamy prawa się ich wstydzić - dodał szkoleniowiec Górnika, zacierając dłonie na mecze z Rhein-Neckar Loewen oraz Nantes. Oba do niedawna rywalizowały w Lidze Mistrzów, a w obecnej edycji Ligi Europejskiej uchodzą za głównych faworytów.
Ze wsparciem „Poldiego”
Tomasz Strząbała i jego zawodnicy zdążyli już przywyknąć do gościnności hali „Centrum” w Dąbrowie Górniczej. Żałują, że Zabrze takim obiektem nie dysponuje, ale przy Alei Róż czują się bardzo dobrze. Do cyklicznych podróży przyzwyczaili się również kibice, na których doping mogą liczyć, a klub zapewnia im darmowy transport w obie strony. Na trybunach nie brakuje przedstawicieli władz miasta, a dziś ma na nich zasiąść Lukas Podolski. Gwiazda piłkarskiego Górnika często bywa na meczach szczypiorniaka i ma go we krwi, bo jego mama Krystyna była zawodniczką Sośnicy Gliwice. Na spotkaniu Ligi Europejskiej „Poldi” jeszcze nie był, a dziś będzie miał okazję zobaczyć 9. zespół Bundesligi, który jest w kryzysie. W rozgrywkach krajowych nie wygrał od pięciu kolejek, odpadł z Pucharu Niemiec, a ostatnie zwycięstwo zanotował 28 listopada, pokonując w LE Kristianstad. Do Dąbrowy Górnicze przyjedzie się więc przełamać. W niedzielę ekipa z Mannheim dokonała rzadkiej „sztuki”. W pewnym momencie prowadziła ośmioma bramkami i... przegrała ośmioma. - Nie możemy na to patrzeć, bo nie od dziś wiadomo, że mecz meczowi nierówny. Jest w nas pewien rodzaj podekscytowania, bo z takim rywalem praktycznie żaden z nas się jeszcze nie mierzył. Szanujemy przeciwnika, ale wyjdziemy na parkiet bez strachu. Chcemy zagrać dobre, wyrównane zawodu. Czujemy się mocni. Po meczu dowiemy się, na ile to wystarczy - dodaje Damian Przytuła.
Powstrzymać Knorra
W kadrze „Lwów” przeważają Niemcy, ale są też Szwedzi, Duńczycy i Islandczycy, a za największą gwiazdę uchodzi Juri Knorr. Na ostatnim Euro 24-latek znalazł miejsce w „Drużynie gwiazd” jako środkowy rozgrywający. Zabrzanie będą też musieli zwrócić uwagę na Uwe Gensheimera, legendarnego już skrzydłowego reprezentacji Niemiec oraz PSG. - Po to się trenuje, by sprawdzić się na tle takiego rywala. Przygoda z Europą na razie jest dla nas bardzo udana i niech tak pozostanie. Nie mamy nic do stracenia - dodaje Kacper Ligarzewski, który w niedzielę z Chrobrym bronił na niebotycznym, 62-procentowym poziomie skuteczności, a kilka dni temu ściął włosy na zero. - Z tych emocji przed meczem z „Lwami” wypadły mi już wszystkie włosy. Wam też wypadną. Widzimy się we wtorek... - powiedział z uśmiechem młody golkiper na filmiku zapowiadającym dzisiejsze spotkanie.
Marek Hajkowski