Lwice z charakterem
Po zdobyciu Superpucharu Ukrainy Galiczanka Lwów, biorąca udział w rozgrywkach dwóch krajów, odniosła debiutanckie, sensacyjne zwycięstwo w polskiej lidze.
Sympatyczne lwowianki znów występują w Orlen Superlidze. Fot. Marcin Bulanda / Press Focus
Nie lada niespodziankę czy wręcz sensację sprawiły piłkarki ręczne Galiczanki Lwów, pokonując w minionej kolejce „u siebie” w nowej hali OSiR-u w Biłgoraju czwarty zespół poprzedniego sezonu Energę Start Elbląg 26:21 (12:12). Zaskoczenie tym większe, że siódemka z największego miasta Małopolski Wschodniej jest beniaminkiem, a na inaugurację rozgrywek przegrała wysoko, bo aż 15 bramkami z Piotrcovią.
Fenomenalna bramkarka
W spotkaniu z rewelacją minionego sezonu fenomenalną formą błysnęła bramkarka Maria Poliak broniąca w tym meczu z 50-procentową skutecznością (21 interwencji na 42 rzuty). – My za to mieliśmy odwrotną skuteczność, bo na poziomie niecałych 50 procent. Tak się nie da wygrywać. Błędy i nieskuteczność zadecydowały o wszystkim. To kolejne spotkanie, w którym zawiedliśmy siebie, kibiców, wszystkich – nie kryła wielkiego rozczarowania trenerka elblążanek, Magdalena Stanulewicz. Zatem debiutanckie zwycięstwo ukraińskich Lwic bez wahania uznajemy za najważniejsze wydarzenie 2. serii gier w Orlen Superlidze Kobiet.
Po inwazji rosyjskiej
Powrót mistrzyń Ukrainy do elity był jednym z ciekawszych przedsezonowych wydarzeń. Przypomnijmy, że pomysł gry lwowskiego zespołu w polskiej Superlidze zrodził się wiosną 2022 roku, gdy na Ukrainie trwała już regularna wojna po inwazji rosyjskiej. Władze Superligi postanowiły powiększyć liczbę drużyn w elicie z 8 do 10 i zaprosić do rozgrywek między innymi klub o ponad 30-letniej historii. Galiczanka miała bardzo dobre wejście w debiutancki sezon, rozgrywając mecze w roli gospodarza w podwarszawskich Markach. Ukrainki zakończyły go na dobrym, 6. miejscu. W kolejnych rozgrywkach zespół ze Lwowa na swoją halę w Polsce wybrał Łańcut. Podyktowane było to mniejszą odległością od granicy (około 60 km). Galiczanka na domowe mecze przyjeżdżała w dniu zawodów i zaraz po nich wracała na Ukrainę. Nie zdołała się utrzymać w gronie najlepszych, ale po tych wojażowych perturbacjach jej spadek nie był już takim zaskoczeniem. Po tym, jak zespół spadł z ekstraklasy, władze ukraińskiego kluby zdecydowały, że domowe mecze drużyna będzie rozgrywać w miejscowości Cmolas, wsi w powiecie kolbuszowskim (woj. podkarpackie). Po zakończeniu sezonu 2024/25 postanowiły o kolejnej przeprowadzce, tym razem do wspomnianego Biłgoraju.
Z reprezentantkami w składzie
Jak wyjaśnił rzecznik prasowy lwowskiego klubu Wasyl Turczyn, decyzja ta była podyktowana względami organizacyjno-logistycznymi. Rywalizacja w ekstraklasie w dotychczasowej hali nie wchodziła w grę. Alternatywą była gra w Łańcucie, ale swoje mecze rozgrywają tam inne drużyny (np. pierwszoligowi koszykarze tamtejszej Stali) i byłby problem z wolnymi terminami. Awans świętowano 4 kwietnia bieżącego roku, gdy w finale z udziałem najlepszych ekip Ligi Centralnej pokonały Elmas-KPS APR Radom 40:33. Jak się okazuje Galiczanka, w której barwach występuje sporo reprezentantek Ukrainy (zazwyczaj 6-7 zawodniczek jest powoływanych do drużyny narodowej), rywalizuje nie tylko w Polsce, ale też w ukraińskiej Superlidze oraz w Pucharze Europy; pucharowe mecze także odbywać się będą w Biłgoraju. Lwice cieszyły się już z pierwszego trofeum w sezonie. Pokonując wicemistrza kraju Karpaty Użhorod 32:27,zdobyły Superpuchar Ukrainy.
Zbigniew Cieńciała
