Sport

Lubią rywalizować

Piątkowe spotkanie GKS-u Katowice i Motoru Lublin, czyli dwóch beniaminków, zapowiada się ciekawie.

Jeszcze kilka tygodni temu Bartosz Nowak, jako piłkarz Rakowa, obserwował poczynania Motoru z bliska. Fot. Press Focus

 GKS KATOWICE 

Ledwie w poniedziałek GKS w niezłym stylu zremisował z Piastem, a już w piątek będzie mierzył się z Motorem. Starcie beniaminków odbędzie się przy Bukowej, a ma je oglądać komplet publiczności. 

W głowach kibiców mogło pojawić się pytanie, czy zaledwie czterodniowa przerwa będzie wystarczająca, żeby drużyna Rafała Góraka odpowiednio się zregenerowała. – Wydaje mi się, że piłkarze wolą taki system, w którym grają w poniedziałek, a kolejny mecz jest już w piątek. Nie lubią dziesięciodniowych przerw. Zawodnicy lubią po prostu grać, rywalizować. W nich jest adrenalina. Czasem oczywiście mecze są bardzo blisko siebie i martwimy się o czas regeneracji. Teraz jednak czasu jest wystarczająco dużo. Zawodnicy będą w pełni gotowi do podjęcia rywalizacji – uspokoił szkoleniowiec katowiczan podczas środowego briefingu prasowego. Przy okazji przekazał także, że z dwóch zawodników podczas rywalizacji z lublinianami nie będzie mógł skorzystać. Chodzi o Adriana Danka, który leczy uraz stawu skokowego, oraz Sebastiana Bergiera, który boryka się ze stanem zapalnym w okolicach pachwiny.

Poukładany rywal

Pozostali gracze są do dyspozycji trenera, więc nie ma miejsca na wymówki. GKS będzie chciał stanąć na wysokości zadania i po raz pierwszy wygrać u siebie w tym sezonie. Okazja jest niezła, bo Motor nie jest najgroźniejszym rywalem w lidze. W Katowicach ze spokojem podchodzą do najbliższej rywalizacji, ale nie lekceważą rywala, bo przypisywanie sobie trzech punktów przed meczem byłoby co najmniej nierozsądne. – Przyglądam się ekstraklasie bardzo uważnie. Kibice Lechii pewnie byli przekonani, że z Motorem ich drużyna musi wygrać. Jest to zgubne (gdańszczanie przegrali 0:2 – przyp. red.). Czeka nas ciężkie spotkanie. Jest to bardzo trudny rywal, beniaminek, który w trzech meczach zdobył cztery punkty. Dlatego znamy powagę sytuacji przed tym spotkaniem. Podchodzimy do niego z zaangażowaniem i dbałością o szczegóły, bo Motor jest dobrze ułożony taktycznie – zaznaczył trener Górak. 

Wtórował mu Bartosz Nowak. 30-latek był jeszcze piłkarzem Rakowa, gdy częstochowianie gościli zawodników Motoru w pierwszej kolejce. Starciu przyglądał się z ławki rezerwowych. – Motor to drużyna intensywna, poukładana taktycznie, agresywna bez piłki. Ma schematy, które nie są przypadkowe. Można zobaczyć, jak chce grać  i jest w tym powtarzalny – przekazał Nowak. Co może działać na korzyść GieKSy? Motor w poprzedni weekend pauzował. Miał grać z Jagiellonią, ale rywalizujący w europejskich pucharach białostoczanie zdecydowali się przełożyć spotkanie na inny termin. Lublinianie stracili więc rytm w rozgrywaniu ligowych meczów.

Wojownik

Przy okazji spotkania z dziennikarzami Nowak otrzymał zapytania nie tylko o swoją aklimatyzację w zespole (która ma przebiegać świetnie), ale także o Adama Zrelaka. To w końcu dzięki asyście Nowaka Słowak skompletował w poniedziałkowym meczu dublet. Były gracz Rakowa wykazał się czujnością i świetnym podaniem obsłużył snajpera. – Bez przesady, ja tylko podałem piłkę, to Adam zrobił całą resztę. Trzeba było przyjąć, okiwać i jeszcze strzelić – powiedział Nowak. – Zaimponował mi przez ostatnie tygodnie i każdy z drużyny widzi, jaką ma jakość i ile serducha wkłada w każdą akcję. Zanim się spotkaliśmy na żywo, słyszałem o nim opinie, że jest wojownikiem, że na treningach i na meczach daje z siebie wszystko. Teraz to potwierdza. Współpraca między całą drużyną a nim jest super i mam nadzieję, że dalej się będzie rozwijała – dodał 30-letni zawodnik urodzony w Radomiu. Trener Górak natomiast wytłumaczył, że drużyna w ofensywie, w tym także Nowak i Zrelak, będzie z tygodnia na tydzień grała coraz lepiej. – W Gliwicach graliśmy z przodu trójką Nowak-Zrelak-Galan. To jest trzech nowych ludzi. Oni poznają się na każdym treningu. Żeby mogli wykorzystać pełnię swoich umiejętności, muszą się dotrzeć. Nawet Adrian Błąd (od siedmiu lat w GieKSie – przyp.red.) musi się z nimi zgrać, żeby grać „w ciemno” – zaznaczył trener. Już teraz gra GKS-u nie wygląda źle, więc z ciekawością będziemy obserwowali dalsze zgrywanie się zespołu.

Kacper Janoszka