W Loży Legend od lewej: Jan Banaś, Henryk Latocha, Jan Kowalski, Antoni Piechniczek, Cezary Kulesza, Henryk Kula, Seweryn Siemianowski i Jan Rudnow (stoi)


Loża Legend


Gdy na murawie Stadionu Śląskiego rywalizowały kluby mające w sumie 28 mistrzowskich tytułów, to w Loży Legend, na zaproszenie dyrektora Stadionu Śląskiego Adama Strzyżewskiego, zasiedli wybitni zawodnicy, którzy w sumie 47 razy sięgnęli po mistrzostwo Polski.

Według kolejności alfabetycznej byli tam: Jan Banaś (2-krotny mistrz Polski z Górnikiem), Józef Bon (3-krotny mistrz z Ruchem), Piotr Czaja (3 z Ruchem), Tadeusz Jakubczyk (1 z Ruchem), Hubert Kostka (8 z Górnikiem), Jan Kowalski (7 z Górnikiem), Henryk Latocha (4 z Górnikiem), Edward Lorens (1 z Ruchem), Tadeusz Małnowicz (1 z Ruchem), Stanisław Oślizło (8 z Górnikiem), Marian Piechaczek (1 z Ruchem), Antoni Piechniczek (1 z Ruchem), Jan Rudnow (1 z Ruchem), Władysław Szaryński (2 z Górnikiem) i Albin Wira (4 z Ruchem).

Dodajmy do tego jeszcze 3 tytuły mistrzowskie złotego medalisty olimpijskiego Huberta Kostki jako trenera Szombierek (raz) i Górnika (dwukrotnie) oraz selekcjonera trzeciej drużyny mistrzostw świata Antoniego Piechniczka – raz jak szkoleniowca Górnika, a także jeden tytuł Henryka Wieczorka jako asystenta Jerzego Wyrobka w mistrzowskim zespole Ruchu. Wyjdzie nam grubo ponad pół setki tytułów! Nic więc dziwnego, że loża 111 była tego dnia miejscem wyjątkowym. Odwiedzili ją w przerwie także Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezary Kulesza i Wiceprezes piłkarskiej centrali, a zarazem Prezes Śląskiego Związku Piłki Nożnej Henryk Kula, którym towarzyszył prezes Ruchu Seweryn Siemianowski.

Wybitni piłkarze nie tylko przeżywali emocje związane z piłkarskim widowiskiem, ale także dzielili się swoimi uwagami na temat: gry, taktyki i oprawy meczu oraz wspominali swoje – niezapomniane także dla kibiców – występy w ekstraklasie, Pucharze Polski oraz europejskich pucharach i drużynie narodowej między innymi na Stadionie Śląskim.

A słuchając z jaką pasją opowiadają o piłce nożnej, można było zrozumieć, dlaczego sięgali po najwyższe laury w kraju i liczyli się w europejskiej rywalizacji klubowej oraz na światowych imprezach, w których reprezentowali nasz kraj. Dlatego też ten wieczór w loży 111 Stadionu Śląskiego też przejdzie pewnie do legend „Kotła czarownic”.

Jerzy Dusik