Lodowaty prysznic
Miedź Legnica na własnym stadionie rozbiła Znicza Pruszków.
Przed czwartkowym pojedynkiem na Stadionie im. Orła Białego w Legnicy oba zespoły dzieliły zaledwie dwa punkty, ale po końcowym gwizdku arbitra Leszka Lewandowskiego przewaga drużyny znad Kaczawy wzrosła do pięciu „oczek”. Mecz był bowiem jednostronnym spektaklem piłkarskim, a przewaga podopiecznych trenera Ireneusza Mamrota nie podlegała najmniejszej dyskusji.
Nie minęło 60 sekund spotkania, gdy Kamil Drygas - po dośrodkowaniu Floriana Hartherza z rzutu rożnego - strzałem głową zmusił do kapitulacji Piotra Misztala. W 9 minucie prowadzenie gospodarzy kapitalnym uderzeniem zza pola karnego w „okienko” podwyższył Chuca. Z lewej strony boiska płasko zagrywał Kamil Antonik, futbolówkę przepuścił Benedik Miocz, a Hiszpan huknął nie do obrony. Goście byli bliscy skorygowania wyniku w 13 minucie, ale Mateusz Grudziński zmierzającą o siatki piłkę wybił z linii bramkowej na korner. Żeby nie było żadnych wątpliwości, który zespół zaksięguje trzy punkty, w 39 minucie po uderzeniu z rzutu wolnego Chuki piłka odbiła się od muru i dotarła do Nemanji Mijuszkoviocia, który strzałem z kilku metrów pokonał Misztala!
Po zmianie stron boiska legniczanie nie zwalniali tempa. W 48 minucie czwartego gola dla Miedzi, a swojego trzeciego w bieżących rozgrywkach, strzelił z rzutu karnego - podyktowanego za faul na Antoniku - Wiktor Bogacz. W 69 minucie po strzale Radosława Majewskiego piłka trafiła w rękę Mijuszkovicia i arbiter - po weryfikacji VAR-u - podyktował rzut karny, jednak Jakub Wrąbel obronił strzał Oskara Koprowskiego z „wapna”.
- Chciałbym pogratulować gospodarzom wysokiego zwycięstwa - powiedział trener Znicza, Grzegorz Szoka. - Byli bardzo efektywni i to im przyniosło skutek. Nasz plan po początkowej dekoncentracji musiał się zmienić. Mogę pochwalić zawodników tylko za to, że walczyli do samego końca.
- Ku ogólnemu zaskoczeniu, pomimo wysokiego wyniku, nie jestem zadowolony z niektórych fragmentów tego meczu, natomiast plusem tego spotkania są bramki strzelone po stałych fragmentach gry - powiedział trener zielono-niebiesko-czerwonych, Ireneusz Mamrot. - W naszym graniu musi być więcej jakości. Ogólnie cieszy wynik i trzeci mecz z rzędu bez straconej bramki.
Bogdan Nather