Sport

LIGOWIEC

LIGOWIEC

Michał Zichlarz


Szaleńczy pościg


Cztery punkty w dwóch ostatnich meczach - a mogło być nawet sześć - powodują, że walka Ruchu o pozostanie w ekstraklasie jeszcze się nie skończyła. Co ważne, widać efekt pracy trenera Janusza Niedźwiedzia, znaczący też wkład mają zimowe wzmocnienia - vide pierwszy gol w starciu z gliwiczanami autorstwa Roberta Dadoka. Przed „Niebieskimi” jedenaście gier o wszystko i trzeba grać tak, jak wcześniej w Białymstoku, a najlepiej jak w piątek na Stadionie Śląskim. Każdy mecz i każda jego minuta są ważne i w Chorzowie muszą mieć tego świadomość. Trzeba punktować, trzeba wygrywać, bo inaczej szaleńczy pościg za bezpieczną strefą się nie uda.

Przed Ruchem wyjazdowe starcie ze Stalą, potem Wielkie Derby Górnego Śląska. Punkty w tych meczach, a najlepiej ich komplet, mogą napędzić drużynę przed kolejnymi spotkaniami. Z pozytywnym nastawieniem - na przykład z takim, jakie prezentuje najskuteczniejszy w chorzowskiej ekipie Daniel Szczepan, który nie zraża się małymi niepowodzeniami, a robi swoje - może być naprawdę dobrze. Trzeba ściskać kciuki za powodzenie misji Ruchu!

Co innego ciekawego w ekstraklasie? Uważnie przyglądałem się temu, jak pójdzie zespołom, które w środku poprzedniego tygodnia wywalczyły awans do półfinału Pucharu Polski. Z tego kwartetu wygrała jedynie Wisła Kraków i to na zapleczu ekstraklasy, ale w bardzo ważnym spotkaniu w Opolu. Remis zanotowała Pogoń, ale kto wie, czy dla „portowców” podział punktów przy Łazienkowskiej nie jest jak wygrana. Nadal utrzymują dobry kurs, nadal liczą się w grze o krajowy dublet. Podobnie zresztą jak „Jaga”, choć ta poległa w Zabrzu i straciła pozycję lidera. Wiosną jedenastka prowadzona przez Adriana Siemieńca nie prezentuje się już tak dobrze, jak jesienią. Choć oczywiście na koniec „Duma Podlasia” może być w gronie największych wygranych sezonu 2023/24. O tym, czy tak będzie, przekonamy się już wkrótce. Ostatni z półfinalistów Pucharu Polski, Piast, z kretesem przegrał z Ruchem. W Gliwicach muszą być czujni. Owszem, pucharowa przygoda warta jest wiele, ale nie można zapominać o lidze i zdobyczach w niej, a te są na razie dla ekipy trenera Aleksandara Vukovicia mizerne.