Liga w cieniu Gliwic i Dąbrowy Górniczej
Sensacyjny początek w wykonaniu drużyn ze Śląska i Zagłębia. Ekstraklasa koszykarzy zainaugurowała sezon.
ORLEN BASKET LIGA - WIELKIE EMOCJE
- Przed rokiem kibice w Gliwicach aż do siódmej kolejki musieli czekać na pierwsze zwycięstwo swoich pupili. W minionym sezonie GTK prawie do końca musiało drżeć o utrzymanie. Ten rok ma być inny. W Gliwicach zbudowali nowy zespół, który zaliczył całkiem udany okres przygotowawczy. Jest grupa solidnych obcokrajowców, a młodzi Polacy mają coś do udowodnienia. Inauguracja wypadła bardzo okazale. GTK rozbiło Śląsk Wrocław, który kilka dni wcześniej zdobył Superpuchar Polski. "Ziemia się zatrzęsła! Gigantyczna sensacja w PLK", "Niespodzianka!", "WKS na kolanach" - tak krajowe media pisały o spotkaniu W Gliwice Arena. - Jest duża satysfakcja, mam nadzieję, że chłopcy uwierzą w siebie, że można wygrać z każdym. Dziś włożyli w grę naprawdę dużo serca, radości, determinacji. Taki małe rzeczy pomogły nam wygrać. Mieliśmy plan, byliśmy gotowi. Moi gracze pokazali, że po obu stronach jest tylko po pięciu ludzi - tłumaczył po spotkaniu trener Paweł Turkiewicz.
- Kolejna sensacja była dziełem MKS Dąbrowa Górnicza. W przedsezonowych spekulacjach eksperci typowali zespół z Zagłębia do spadku. Na inaugurację MKS grał w Warszawie, która ma w tym sezonie walczyć o podium. Parkiet wszystko zweryfikował. W niedzielę na Bemowie to goście błyszczeli, a miejscowi wyglądali na mocno zdezorientowanych rozwojem sytuacji. Trener Boris Balibrea zaskoczył ustawieniem - na parkiecie pojawiło się dwóch wielkoludów - Mattias Markusson i Adam Łapeta mierzą po 217 centymetrów wzrostu, w obronie zwykle stali i pilnowali własnego kosza. Czasami grali jednocześnie! To wystarczyło. dodatkowo obwodowi Legii zostali odcięci od rzutów zza łuku. Legia oddała tylko 13 rzutów za trzy punkty, trafiła ledwie cztery! MKS aż 34 razy próbował trójek, wpadło dziewięć.
"Step by step" - krótko skomentował w mediach społecznościowych sukces swojej drużyny trener Balibrea. Szczególne powody do radości miał tego dnia Raymond Cowels. Amerykanin latem był niechciany w Warszawie. Teraz w barwach MKS zdobył trzy trójki i zgarnął komplet punktów.
- Pierwszym liderem tabeli został Anwil. Włocławianie bez kłopotów wywieźli wysoką wygraną z Zielonej Góry. Numerem jeden był Luke Nelson. Rozgrywający z Wielkiej Brytanii zanotował 20 punktów, 5 zbiórek, 3 asysty i przechwyt. - Po przerwie straciliśmy tylko 31 punktów. To był klucz do wygranej. Pierwsze mecze zawsze są nerwowe. W polskiej lidze jest dużo dobrych szkoleniowców i drużyn, świetnie przygotowanych do spotkań. Nigdy nie możemy tracić koncentracji czy grać miękko, bo bardzo szybko zostaniemy skarceni - podsumowywał trener Selcuk Ernak, który zadebiutował w Orlen Basket Lidze.
- King Szczecin wywiózł komplet punktów z Wałbrzycha. Na pomeczowej konferencji trener Arkadiusz Miłoszewski odniósł się do zaleceń "ekspertów", którzy zastanawiali się nad rezygnacją z Jamesa Woodarda po nieudanym turnieju o Superpuchar Polski. - Ludzie, cierpliwości! Wszyscy dzwonią: ten jest zły, tego wymienić. Cierpliwość, praca, ufanie ludziom i wtedy można czegoś oczekiwać. Ja nie mogę po pierwszych trzech meczach zwalniać gracza - tłumaczył.
- Najbliższa kolejka będzie rozciągnięta na niemal cały tydzień. Już w środę mecz w Gdyni, gdzie Arka podejmować będzie pauzujący w europejskich rozgrywkach Śląsk. Kolejkę zakończy poniedziałkowy mecz w Szczecinie, gdzie halę wicemistrzów Polski odwiedzi gliwickie GTK. MKS w sobotę podejmować będzie beniaminka z Wałbrzycha.
(pp)