Sport

Lider nie zwalnia

Jesus Imaz zagrał znakomite spotkanie. Fot. PAP?Artur Reszko


Lider nie zwalnia

Pół tuzina bramek nawet słabemu rywalowi nie jest łatwo strzelić...

 

Afimico Pululu, jeden z najlepszych strzelców „11” z Białegostoku, rozpoczął mecz z ŁKS-em na ławce rezerwowych. Po raz pierwszy od momentu trafienia na Podlasie w pierwszym składzie zagrał Kaan Caliskaner, ale nie miało to negatywnego wpływu na ofensywne poczynania białostoczan, którzy już po kilkunastu minutach wyszli na prowadzenie. Po kapitalnie rozegranej akcji pod poprzeczkę trafił Nene, a świetną asystę zanotował Bartłomiej Wdowik.

Po dwóch kwadransach sytuacja „czerwonej latarni” była jeszcze trudniejsza. Ostre wejście Adriena Louveau w nogę Jesusa Imaza najpierw skutkowało żółtą, a po interwencji VAR-u czerwoną kartką i łodzianie musieli sobie radzić w dziesiątkę. Co ciekawe, chwilę później „Jagę” od… utraty gola uratował Adrian Dieguez, wybijając futbolówkę z linii bramkowej.

Ostatecznie na przerwę gospodarze schodzili z dwubramkowym prowadzeniem. Dominik Marczuk przelobował bramkarza ŁKS-u, choć trudno ocenić, czy chciał strzelać, czy dośrodkować.

Po przerwie osłabiony beniaminek dawał sobie już seryjnie strzelać kolejne bramki. Gole zdobywali Imaz oraz Pululu z rzutu karnego. Przy pierwszym trafieniu kolejną asystę zaliczył Taras Romaczuk, który - wraz z innym reprezentantem Marczukiem - po 70 minutach opuścił plac gry. W końcówce widzieliśmy następne bramki w wykonaniu rezerwowego Jarosław Kubickiego i Nene, który zaliczył bardzo efektowne trafienie po dobrym dośrodkowaniu Tomasza Kupisza.

(zich)

 

 

GŁOS TRENERÓW

Adrian SIEMIENIEC: - Byliśmy nastawieni bardzo dobrze mentalnie, wykorzystywaliśmy sytuacje. Zagraliśmy po prostu bardzo dobrze i za to wielki szacunek dla mojej drużyny. Teraz myślimy już o środowym spotkaniu z Pogonią w Szczecinie w półfinale Pucharu Polski. Musimy się w jak najlepszy sposób przygotować.


Marcin MATYSIAK: - Mieliśmy plan na to spotkanie, ale trudno powiedzieć, czy on był dobry, czy zły. Czerwona kartka spowodowała, że ciężko było rywalizować z Jagiellonią. Biorę wszystko na siebie.