Lider na deskach  

Niespodziewana porażka Lechii w Rzeszowie.


 Gospodarze byli w starciu z zespołem z Wybrzeża niezwykle skuteczni. Oddali cztery celne strzały i wszystkie zamienili na bramki. Goście co prawda do Rzeszowa przyjechali bez Camilo Meny czy Tomasza Neugebauera, ale to żadne wytłumaczenie dla Lechii, która po prostu zagrała slaby mecz.

Indywidualne błędy w defensywie zadecydowało o przegranej biało-zielonych. Dość beztroska postawa w obronie w pierwszej połowie skończyła się tylko jedną bramką dla Stali - Andrej Prokić wyprzedził Dawida Bugaja. Po przerwie miejscowi jeszcze trzykrotnie znaleźli sposób na rozmontowanie gdańskiej defensywy, o której trudno było powiedzieć, że stanowi monolit. Najpierw Jesus Diaz ograł w polu karnym Elisasa Olssona i Dominika Piłę i podwyższył prowadzenie, a przy trzecim trafieniu Karol Łysiak wykorzystał niezdecydowanie Piły i złe ustawienie bramkarza rywali. Łysiak jeszcze raz wpisał się na listę strzelców pewnie wykorzystując rzut karny podyktowany za zagranie ręką przez Filipa Koperskiego.

Lechię stać było na dwa trafienia z rzutów karnych, w obu przypadkach pewnym egzekutorem jedenastek okazał się rezerwowy Łukasz Zjawiński. - Jest wielka złość, bo to wszystko miało wyglądać inaczej. Musimy skupić się na kolejnym meczu z Tychami. Nie możemy myśleć, że mamy fajną zaliczkę punktową w tabeli, tylko grać tak, jak wcześniej. Jesteśmy źli, bo Lechia w Rzeszowie nie zagrała tak, jak Lechia. Stal była na pewno w tym meczu od nas lepsza. Nie jestem zaskoczony postawą rywali, bo oprócz nas chyba są ostatnio w najlepszej formie. Mają młody skład i trzeba ich docenić - mówił Zjawiński.

Dla Stali był to siódmy kolejny mecz bez porażki i zarazem piąta wygrana. - Przypadła nam rola „weryfikatora" I ligi. Trzy dni temu weryfikowaliśmy dół tabeli, teraz szczyt. No i zweryfikowaliśmy. Mamy kolejne trzy punkty. Nie należy nam się pozycja w dolnych rejonach tabeli, ale też nie jesteśmy w „czubie" tabeli po zwycięstwie nad liderem, a zatem łącząc górę z dołem wychodzi środek. I tak to w tej chwili wygląda. Nie punktowaliśmy na początku sezonu, ponieważ wtedy dopiero budowaliśmy zespół - przyznał opiekun Stali, Marek Zub.

Krzysztof Polaczkiewicz