Lider do weryfikacji
Drużynę Nielsa Frederiksena czeka bardzo trudny pojedynek wyjazdowy z zajmującą 3. lokatę Cracovią.
LECH POZNAŃ
Październikowa przerwa na mecze reprezentacji dobiegła końca. Piłkarze „Kolejorza” wrócili do treningów we wtorek po południu, a od czwartku powinni już pracować w komplecie przed sobotnim pojedynkiem w Krakowie. „Pasy” tracą do Lecha tylko dwa „oczka” i w razie wiktorii przeskoczą w tabeli obecnego przodownika.
Zlot kadrowiczów
Najwcześniej przy Bułgarskiej pojawił się Alex Douglas, który swoje drugie spotkanie w reprezentacji Szwecji rozegrał w poniedziałek wieczorem w Estonii. 23-letni środkowy obrońca we wtorek przyleciał do stolicy Wielkopolski. Tego dnia kilku „Lechitów" jeszcze rozgrywało swoje mecze. Na zgrupowaniu Biało-czerwonych przebywał bramkarz Bartosz Mrozek, a w eliminacjach mundialu Iran z Alim Gholizadehem walczył z Katarem.
W Łodzi eliminacje młodzieżowych mistrzostw Europy kończyła Polska U-21. Rywalem były Niemcy, a w składzie gospodarzy pojawili się Antoni Kozubal (w 58 min zastąpił Mateusza Łęgowskiego) oraz Filip Szymczak, który rozegrał cały mecz. W Stalowej Woli natomiast Michał Gurgul z kadrą U-19 zakończył turniej eliminacyjny mistrzostw Europy.
Wszyscy wymienieni piłkarze pojawili się w stolicy Wielkopolski w środę. Część z nich tego dnia zgłosiła się w klubie na zajęcia indywidualne, natomiast w czwartek już wszyscy kadrowicze mają być w treningu z resztą drużyny. W piątek Lech rusza do Krakowa na sobotnie (godzina 20.15) spotkanie w PKO BP Ekstraklasie.
Podkręcił śrubę
W jaki sposób piłkarze lidera wykorzystali przerwę reprezentacyjną? - Trenerzy większości klubów podchodzą tak do zagadnienia, że to moment na spokojną pracę - powiedział 30-letni pomocnik „Kolejorza”, Radosław Murawski. - Z trenerem Nielsem Frederiksenem jest zupełnie inaczej. Nasz szkoleniowiec uważa, że to moment, kiedy można podkręcić śrubę i poprawić te elementy, które nie funkcjonują dobrze. Na tym się skupialiśmy. Te treningi, choć bez rozegrania meczu ligowego, są naprawdę mocne. Jasne, mogliśmy spokojnie popracować, ale to był intensywny czas dla nas. Zakończyliśmy go w ubiegłym tygodniu sparingiem z Chrobrym Głogów. Od wtorku już natomiast przygotowujemy się do starcia na wyjeździe z Cracovią.
Z pierwszoligowcem z Głogowa lechici wygrali 4:3. Kilku piłkarzy, mających wiele minut w tym sezonie na boisku, odpoczywało. To był bowiem też moment, żeby zaleczyć mikrourazy. Dotyczyło to również Radosława Murawskiego, który już spędził na boisku 860 minut i rozegrał jedenaście meczów. - Miałem problemy w trzech ostatnich spotkaniach - przyznał „Muraś”. - Dokuczały mi plecy i staw skokowy. To była zatem dla mnie okazja, żeby odpocząć od rytmu meczowego, skupić się na powrocie do pełni sił.
Czas na rehabilitację
Przed przerwą reprezentacyjną Lech przegrał na własnym boisku z Motorem Lublin 1:2, który jest beniaminkiem ekstraklasy. Wielokrotnie piłkarze powtarzają, że po nieudanym spotkaniu chcieliby jak najszybciej wyjść na boisko, żeby się zrehabilitować. Tymczasem piłkarze „Kolejorza” musieli czekać dwa tygodnie. - Wiadomo że porażki są wliczone w ten sport - powiedział Murawski. - Nie mogliśmy jednak tego szybko załatwić. Sami zgotowaliśmy sobie jednak ten los i liczymy, że przeciwko Cracovii wrócimy na zwycięską ścieżkę i zdołamy przywieźć trzy punkty do Poznania.
Bogdan Nather